piątek, 5 lutego 2016

Od Petridasa

-...Aaaaaa- zaczął coraz bardziej swędzieć mnie nos. -Psik!-w końcu nie wytrzymałem i wybuchłem głośnym odgłosem. -Alergia?-pomyślałem patrząc na stopniały śnieg i trochę widoczne kwiaty. Postawiłem pierwszy krok od kilku mroźnych, sennych dni. Wychylając łeb nagle oślepiło mnie słońce po długotrwałym spaniu i obijaniu w ciemnej jaskini. -Hihihi hi-zacząłem chichotać ze śmiechu przez łaskoczącą trawę. -Brrr...-warknąłem tutaj z kolei stawiając na zimny śnieg. Po ogarnięciu się i ,,wróceniu na ziemię'' ruszyłem przed siebie-ku przygodzie. Urządziłem sobie krótki spacer po lesie, chociaż zostanie w jaskini też było dobrym pomysłem nawiązując do mojego lenistwa. Krok za krokiem podążałem prawie widoczną ścieżką. Wędrówki wydawało się nie być końca, ale nagle stanąłem. Jeden po drugim jak wagoniki w pociągu, ale co, lub kto? Jelenie, przecięły mi drogę i kolejno każdy wysokim skokiem przeskoczył ścieżkę, a ja nadal oszołomiony stałem bez ruchu. Po chwili wydawało się że to już wszystkie, więc ruszyłem do przodu, ale nie wszystkie. Staranowany i nadal gnieciony przez spóźnialskiego próbowałem wstać. Nagle zamiast jakiegoś odgłosu z gatunku ,,jeleń'', ,,sarna'' usłyszałem szczeknięcie.
-Kurcze, mogła być moja! Było tak blisko!- warknął osobnik na górze.

Ktoś?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Made by Schizma