- Jasmina co ty robisz?! -
Nawet się nie odkręcałam, tylko powiedziałam.
- Próbuję uciec! Gonią mnie! Psy, konie... Nie rozumiesz, że się boję! Tyle już przez nich wycierpiałam! -
Nic nie otrzymałam w odpowiedzi. Sprawdziłam swój prawy bok. Krwawił.
- Jasmina już nie ma psów, ani niczego innego -
Odwróciłam się do owej osobowości. Tą osobą był nie kto inny jak Jonathan.
- Nie ma? - zapytałam
- Nie ma, a ty teraz musisz odpoczywać -
- Dobrze... Już będę iść - powiedziałam i wyszłam z jaskini
Zaczęłam zmierzać w stronę swojej. Po drodze zebrałam kilka ziół.
***
Weszłam do jaskini i zrobiłam sobie okład na ranę. Gdy wszystko zrobiłam z rany przestała lecieć krew i powoli zaczęła się goić. Ucieszyłam się, bynajmniej zostanie tylko mała blizna.
Jonathan?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz