sobota, 18 lipca 2015

Od Meridy CD Crystal

Brak komentarzy
Spacerując po bujnym lesie ujrzałam nieprzytomną wilczyce i już myślałam o najgorszym. Podeszłam bliżej i zobaczyłam iż oddycha, ale nie jest z nią dobrze. Po chwili całkiem zamknęła powieki i nie tracąc ani chwili ruszyłam z nią na grzbiecie w stronnę watahy, ale nie było to takie proste przez jakąś dziwną postać nademną. Ujrzałam cień śmiejącego się wilka i potknęłam się w próbie ucieczki o kamień. Hihot ucichł, a cień zniknął z wiatrem, lecz już później było z górki. Ujrzałam watahę i zadowolona z pierwszej rzeczy wykonanej przezemnie dobrze (no może drugiej...) oddałam poszkodowaną w ręce specjalistów, a sama wyruszyłam po zioła do uleczenia jej ran...

Crystal <wybacz że krótko ;3, ale merida się ostatnio leni...>

Od Petera CD Larisy

Brak komentarzy
Miałem już nie postawić łapy dalej, ale ciało odmówiło mi posłuszeństwa i poszłem za waderą. Gdy drugi raz spojrzała w moją stronę i zobaczywszy mnie dreptającego jak szczenięta za wilczycą uśmiechnęła się. Po chwili odpowiedziałem jej moim merdaniem ogona i już obok idąc przedzieraliśmy się przez gęsty las. W trakcie spacerku myślałem nad moim czynem niezostania w tym cywilizowanym świecie i po chwili zdałem sobie sprawę z mojego powodu, który był na wyciągnięcie ręki-Larisa. Może ja naprawdę ją bardzo lubię, bo innego argumentu nie widziałem, ale czy podjąłem słuszną decyzję... Pytania dręczyły mnie przez całą drogę...
-Żyjesz?-zapytała widząc mnie wciąż zamyślonego.
Po ocknięciu się kiwnąłem głową i ruszyłem dalej w stronę domu, mojego domu... Wędrówka zajęła nam dobre parę godzin, a odciski i drobne rany dawały siwe znaki, lecz widząc znajome twarze wilków z watahy rzuciłem się w ich kierunku, a wilczyca za mną...

Larisa? <happy end, a co tam ;3>

wtorek, 7 lipca 2015

Od Crystal

Brak komentarzy
Przechadzałam się przez las, niedaleko urwiska. W końcu obrażona na świat, poszłam na krawędź urwiska i patrzyłam w dół,  gdzie była wielka rzeka. Usłyszałam jakiś głos basiora za sobą: -Głupia.To jest kara za to co zrobiłaś półtora roku temu...I zanim się obejrzałam,
basior mnie zepchnoł i wpadłam do urwiska.
-AAAAAA!!!-Zaczełam wrzeszczeć w niebogłosy-JA NIE MAM SKRZYDEŁ!!!POMOCY!!!
Wymachiwałam łapami i strasznie panikowałam, a w górze, słyszałam szatański śmiech.
Jednym słowem-byłam gotowa nauczyć się latać, żałowałam i ż nie posiadam skrzydeł.
Cały czas wrzeszczałam-RATUNKU!!!POMOCY!!!-I nagle trzasnełam grzbietem z całą siłą o wodę. Powoli zapadałam sie jak kamień. w wodzie, już po trzaśnięciu nieprzytomna,
wiem tylko tyle, że ostatnimi siłami spostrzegłam że nadeszła pomoc....Ale
dalej już zamknełam powieki i w tym głębokim śnie, rozmyślałam co sie stało półtora roku temu...

Ktoś kto mnie uratował? POMOCY!!!xD
Made by Schizma