środa, 4 listopada 2015

Od Meridy

Brak komentarzy
Spacerując unosząc to prawą to lewą łapę i energicznym ruchem strząsając z niej śnieg, który z każdym krokiem wyżej sięgał mojej nogi szłam mało widoczną dróżką. Nos otoczony również przez białą i zimną warstwę wydawał co jakiś czas z siebie głośne kichnięcie. Grzbiet również był przez niego osmagany co sprawiło wrażenie iż moja sierść jest w kolorze białym, a nie rudym. Głodna szłam za pożywieniem mało osiągalnym w tą wczesną zimę.
Lodowisko już zamarznięte nie da mi rybnej uczty-pomyślałam przechodząc obok niego.
Wzrok nagle skierował się w stronę usłyszanych szmerów.
-Bingo-cicho powiedziałam widząc białego, jak kameleon wtopionego w śnieg królika.
Cicho go podeszłam, bezszelestnie, na tyle szybko, aby go pochwycić, a tu pusty pysk-nic.
-Hihihi haha-rozbawiony w niebogłosy, chyba wilk śmiejąc się i równocześnie uciekając z moim łupem jeden raz jeszcze bardziej usatyswakcjonowany spojrzał w moją stronę.
Szybko za nim biegnąc dotarłam do chyba jego jakini i nie wachając się chwili dłużej weszłam... Przez ciemność nie widziałam nawet własnego cienia i na ślepo ruszyłam do przodu...
Ktokolwiek?
Made by Schizma