sobota, 31 stycznia 2015

Od Casie do Zeg'a

Brak komentarzy
-Ktoś ty?-spytałam stojąc za basiorem
-Ja?Jestem Zge-odparł
-Po co tu przyszedłeś?-spytałam ponownie
-Ja tylko zwiedzam okolicę...nie wiedziałem że tu mieszkasz-odpowiedział
-Nie mieszkam tylko pracuję. A ty jesteś na terenach watahy do której należę-wyjaśniłam
-Przepraszam nie wiedziałem-rzekł spoglądając na mnie
-Nic sie nie stało...Zaprowadzę cię do Willa-uśmiechnęłam sie...Basior był miły i w moim wieku...a do tego takiiiiiii przystojny...
-Jasne...czemu nie-powiedział.Zaprowadziłam go do Willa a ten go przyjął...
-Wiesz...jesteś nowy wiec moze oprowadzę cie?-spytałam nieśmiało...

Zeg??

czwartek, 29 stycznia 2015

Powitajmy nowego wilka! Casie!

Brak komentarzy

Imie: Casie
Wiek: 2 lata
Płeć: Wadera
Rasa :wilk mroku
Moce:no...jest młoda i się uczy. Na razie umie wywołać ciemność na danym obszarze na krótki czas
Stanowisko: Dowódca zwiadowców
Znaki szczególne: niebieskawe piórka na plecach
Charakter:miła,zabawna,odwazna,uczuciowa,czuła,wierna,towarzyska
Rodzina: Nie chce wspominać...
Partner:zakochana w Zeg'u ♥♥
Potomstwo:brak
Historia: Casie nie była lubiana w watasze ponieważ nie za wiele umiała w wieku 2 lat.Postanowiła uciec. Wędrowała kilka miesiecy to tu to tam aż dotarła tutaj
Towarzysz: Lionell
Jaskinia: 4
Właściciel: szczeniak12.
 
 Imię: Lionell
Wiek: 4 miesiące
Gatunek: lew
Rasa: magiczny :)
Cechy: Lionell jest miłym,czułym i słodkim zwierzaczkiem. Uwielbia
się bawić
Właściciel: Casie

środa, 28 stycznia 2015

Od Reda do Larisy

Brak komentarzy
-A to że ten twój Hiron to zdrajca...-odparł Lorcan
- Co?? Ale jak to...- spytała zszokowana Larisa
-Normalnie...on miał cię zabić- ziewnął duch.
- Wiedziałem!!!-krzyknąłem z tryumfem
-Nie!To...Niemozliwe!-krzyknęła Larisa jeżąc sierść
-Słuchaj kwiatuszku.Duchy moze i kłamią ale nie ja...przynajmniej nie wtedy kiedy robie cos dla brata- syknął Lorcan
-Kłamiesz!Musisz kłamać...Hiron był...był...-powiedziała tłumiąc płacz
-Ej...wszystko będzie dobrze...zobaczysz-szepnęłem jej do ucha
-Dobra...ja znikam na dalsze zwiady-odparł duch i zniknął
-On kłamie...Hiron nie był takim wilkiem-szepneła Larisa
-Mój brat nie kłamia w mojej obecności-odparłem stanowczo...Wiedziałem ze to co mówił Lorcan jest prawdą a te czułe słówka to tylko przykrywka...
-Zaraz wracam-powiedziałem nagle
-CO?Ale gdzie?-spytała Larisa
-Ja już wiem gdzie- westchnęłem i wstałem.Ruszyłem w stronę Lasu cienie i nasłuchiwałem.Za mną skradała się nieudolnie Larisa
-I tak cię słyszę-powiedziałam w jej stronę...

Larisa??

Od Larisy do Reda

Brak komentarzy
- Nie możesz! -próbowałam protestować - Nikt nie będzie go śledził. -powiedziałam stanowczo i spojrzałam w oczy Reda. Wiedziałam, że nie bardzo coś zdziałam.
-A znasz go? -spytał zirytowany. -Powiedziałaś, że poznaliście się przed chwilą, więc nie znasz go! Może on tylko udaje i.. zresztą nie powinien przebywać na terytorium watahy. Nie jego watahy...
-Nic mi nie będzie. -spróbowałam go uspokoić. Miał rację co do terytorium. Niepotrzebnie ze mną wtedy został. Will pewnie jest na mnie zły. -To, że go nie znam nie oznacza, że jest zły. 
-To w końcu mam go śledzić czy nie!? -przerwał nam Lorcan. Patrzyłam się to na niego to na Reda. Nie mógł mi zrobić takiego świństwa. Owszem nie wiedziałam co dokładnie ode mnie chciał. Wszystko było wtedy takie... dziwne. Najpierw byłam przez niego uwięziona, a on potem mnie uwalnia i proponuje przyjaźń.
-Tak. -powiedział Red. Miałam mieszane uczucia. Możliwe, że te jego toksyny tak na mnie wtedy podziałały. -Larisa? Musisz się zgodzić... Nie chce żeby Ci się coś stało. -dodał i uśmiechną się.
-No... dobra. -popatrzyłam na brata Reda. Uśmiechał się.
-To powiecie jak wygląda? -spytał Lorcan.
-Ma skrzydła i jest biały. Na lewej przedniej łapie ma... taki czerwony.. chyba bandaż -mówiłam i próbowałam przypomnieć sobie wygląd Hirona. - I miał bujną czerwoną grzywę... i gdzieniegdzie na grzbiecie zielone pręgi. -powiedziałam. Red lekko mnie szturchną i uśmiechną się. Wiedziałam, że chce dobrze, ale nie wiedziałam czy robi dobrze. Co jak się o tym dowie i co gorsza wpadnie w jakąś furie?
-Hiron... Coś mi to mówi. -zastanawiał się Lorcan. - Będę tu przychodził codziennie albo co dwa dni o zachodzie słońca. -powiedział po czym uścisnął Reda, a przede mną ukłonił się. Byłam zawstydzona i zdziwiona, że rozmawiam z duchem. Wiedziałam, że Red będzie musiał mi to wszystko wytłumaczyć. Basior znikł... Przyznam, że to było przerażające, a zarazem niesamowite.
-Powiesz mi co się stało Twojemu bratu? -spytałam łagodnie. Zobaczyłam, że Red lekko się uśmiecha, ale był też trochę smutny. Było już prawie całkiem ciemno. Księżyc unosił się w górę dając niebieskie światło...
-Pełnia. Ahhh... -szepnęłam.
-No... Szykuj się, że dziś śpisz z ochroniarzem. -zaśmiał się Red i wywalił mnie na ziemie. Pamiętałam ten gest jeszcze z dawnych lat.
-Zaczynasz ze mną?! -warknęłam. I zaczęłam gonić basiora. Dawno nie czułam się taka szczęśliwa. Wywaliłam Reda na ziemie po czym sama położyłam się na trawie. Zaczęłam szukać basiora. Nigdzie nie mogłam go znaleźć!
-Red?! -krzyknęłam. Czułam, że coś jest nie tak. Nigdzie go nie było. Usłyszałam cichy szmer.
-Szukasz mnie? -nagle ktoś szepnął mi do ucha. Szybko odwróciłam się do tyłu i skoczyłam na tego kogoś... okazało się, że to Red.
-I to uważasz za dbanie o mnie? -spytałam i zaczęliśmy się śmiać. Po chwili wstałam i zaczęłam iść do jaskini. Basior szedł mną. Czułam się trochę niezręcznie. Położyłam się na brzegu jaskini, gdzie miałam piękny widok na księżyc i jezioro... Poczułam, że Red położył się obok. Wtuliłam się w niego mocniej. Leżeliśmy tak razem i patrzyliśmy się na jezioro... Basior polizał mnie i szepnął:
-Dobranoc księżniczko...
-Dobranoc królewiczu... -odszepnęłam.
                              
                                                     * * * * *

Nagle poczułam chłód. Otworzyłam oczy. Nawet nie wiedziałam kiedy usnęłam.
-Ale mi się super spało... -powiedziałam i zorientowałam się, że Reda nie ma. -Red? -wstałam i wyszłam z jaskini. Zobaczyłam jak idzie, niosąc coś w pysku. Uśmiechnęłam się. Basior zostawił królika na ziemi.
-Dzień dobry. Porannym ptaszkiem to ty nie jesteś. -zaśmiał się. -Jedz. -dodał. Okazało się, że byłam strasznie głodna. Red tylko patrzył jak jem i się śmiał.
-No co? Byłam głodna. -powiedziałam kończąc gryść. Po chwili zowientowałam się, że zjadłam całego króla. -Przepraszam. Nawet nie wiedziałam, że zjadłam wszystko. -spojrzałam przerażona na basiora. Ten tylko się głośno zaśmiał.
-Wiedziałem, że zjesz całego. Dlatego ja swojego zjadłem już na miejscu... tam.
-Szkoda mi trochę tych króliczków. -szepnęłam dość głośno. Red tylko się na mnie popatrzył i uśmiechną się. Słońce właśnie było w zenicie. Nawet nie wiedziałam kiedy to minęło, a może tyle spałam?...
-Może masz ochotę na spacer? -spytał po chwili.
-Z chęcią się przejdę. -odpowiedziałam. Postanowiliśmy pójść nad wodopój. Robiło się coraz cieplej. Gdy doszliśmy nad staw był tam też Will. Siedział całkiem sam.
-Dzień dobry. Nie przeszkadzamy? -spytałam i uśmiechnęłam się. Alfa wstał i również się z nami przywitał.
-Oczywiście, że nie. -odwzajemnił uśmiech.
-Przeproś... -szepnął mi Red do ucha i szturchnął. Zabolało. Wiedziałam o co mu chodzi.
-Chce Cię przeprosić Will... -zaczęłam. -No wiesz... za tego Hirona.
-Okej, Nic się nie stało. Po prostu wiesz.... wystraszyłem się, bo to obcy wilk, a ty należysz do mojej watahy i mam obowiązek Cię chronić.
-Dziękuję. -uśmiechnęłam się. Przynajmniej zrobiłam jeden dobry uczynek.
-Ja już muszę iść. -Will wstał i odszedł. Zostałam sama z Redem. Usiadłam a on obok mnie.

*Dwie godziny później*

-Wracamy? -zapytał Red. Trochę nie chciało mi się wracać, ale w końcu postanowiłam pójść do jaskini. Zaraz miał przyjść... Pojawić się Lorcan. Po pół godziny marszu dotarliśmy przed mojego legowisko. Usiadłam i razem czekaliśmy na jakieś wieści.
-Słońce zachodzi. -zauważyłam. Nagle pojawiła się mgła. -Skąd?? -nie mogłam ukryć zdziwienia. Skąd mgła o tej porze i w taką pogodę. Po chwili z mgły wyłoniła się postać wilka, brata Reda.
-Siemanko. -uśmiechnął się.
-Cześć. -odpowiedział Red. Nie miałam czasu na jakieś braterskie powitania.
-I co?! -spytałam szybko.

(Red?)

Od Reda do Larisy

Brak komentarzy
Jak zobaczyłem tego basiora przytulającego Larise myślałem że wyjdę z siebie...chciałem udusić drania...no cóż...Nie udało się...
-No dobra...Ale obiecaj ze będziesz ostrożna- westchnąłem zrezygnowany
-Obiecuję- szepnęła. Nagle usłyszeliśmy wycie które odbyło się tuz przed jaskinią Larisy. Poderwałem się gotowy do ataku. Ostrożnie wyszedłem i omal nie padłem z wrażenia...
-Lorcan?- spytałem z niedowierzeniem
-A niby kto stary draniu-syknął wilk...
-Oj uspokój się stary...Nie jesteśmy sami...Poza tym ty umarłeś-przypomniałem mu
-Yyy...Red...Co tu się dzieje?-spytała Larisa
-A to jest mój...no mój przyszywany brat- odparłe
-Ale...on...on jest duchem-powiedziała wystraszona Larisa
-No i co z tego?-warknął Lorcan
-Oj mam dla ciebie zadanie-powiedziałem
-Jakie?-spytał
-A takie że masz śledzić niejakiego Hirona i mówić mi co o nim się dowiedziałeś-powiedziałem
-Co?Nie mozesz!- zaprotestowała Larisa
-A mogę-rzekłem

Larisa??

Oto mój..."brat" Lorcan:

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Od Larisy do Red'a

Brak komentarzy
Byłam trochę oszołomiona. Przed chwilą ludzie weszli prawie na terytorium watahy, a siostra Willa musiała rozstrzygać jak ma na imię!
-Dobra. Teraz najważniejsze jest to, że ludzie tu byli i mogli jeszcze wrócić! -krzyknęłam ze złością. Wydawało mi się, że każdy mnie ignoruje, że nic nie znaczę... Czułam się potwornie. Co z tego, że jestem bardzo młoda? To nie oznacza, że głupia.
-No to trzeba coś z tym zrobić... -powiedział Will w zastanowieniu. Czułam na sobie wzrok wadery.
-Ma ktoś jakieś pomysły? -spytała. Myślałam, ale żadnego nie wymyśliłam.
-Może... oni tu czegoś szukają? -zaproponował Red.
-No na pewno. Tylko czego! -odpowiedziałam. Byłam wściekła. Każdy mnie ignorował!
-Musimy ich przepłoszyć. -stanowczym głosem oznajmił alfa. -Lia się tym zajmie. Pójdziesz tam i sprawdzisz czy wrócili. Jeśli tak będziesz musiała ich wygonić.. jakoś.
-Ja?? No... nie wiem. -zaczęła, ale brat nie pozwolił jej dokończyć.
-Will? -zaczęłam. -Mam złe przeczucia... Może lepiej żeby ktoś z nią poszedł? -spytałam z troską. Na początku byłam do niej nastawiona negatywnie. Nie mówię, że to się zmieniło ,ale tu trzeba było dbać o watahę... Każdego wilka. Popatrzyłam się na Red'a. Patrzył na waderę, ale tak inaczej... Zaczynałam robić się zazdrosna i wściekła.
-Ja potrafię być samodzielna. Nie jestem szczeniakiem. -zaczęła. Wiedziałam, że to najgorszy dzień mojego życia. Cały czas z kimś się kłóciłam.
-Pójdzie z nią Red. -zadecydował Will i odszedł. Był bardzo zamyślony, a ja zła.
-To ja żegnam. -powiedziałam przez zęby i zaczęłam iść do jaskini.
-Nie życzysz mi powodzenia? -zapytał basior.
-Masz Lia'e. -czułam jak zabiera mi się na płacz. -Idźcie, bo zaraz będzie ciemno. -poradziłam i zaczęłam biec do nory. Łzy same mi leciały. Po kilkunastu minutach biegu doszłam do nory. Był właśnie zachód słońca. Położyłam się na skraju jaskini i płakałam. Żałowałam, że tak oceniłam siostrę Will'a. Przecież nawet jej nie znałam. Ale słowo zostało powiedziane. Teraz pomyśli sobie o mnie coś okropnego. A Red patrzył się na nią jak na obrazek. Mogłam być zazdrosna! Miałam prawo. Leżałam i patrzyłam jak słońce chowa się za wodą. Byłam sama. Całkowicie sama. Poczułam jak powieki same mi się zamykają. Potrzebowałam odpoczynku.

                                                                                *  * * * *
-Gdzie ja jestem?! -wrzasnęłam. Obudziłam się całkiem gdzie indziej. Leżałam teraz w ciemnej, olbrzymiej norze. Było tam zimno i panował obrzydliwy zapach. Nagle zobaczyłam promień światła. Postanowiłam spróbować się wydostać. Chciałam wstać, ale nie mogłam. Poczułam, że mam związane łapy. -Ale jak? -szepnęłam.
-Taa.. Uczyłem się cały rok by opanować jak się związuję, ale musisz przyznać, że rezultaty są zadziwiające. -nagle usłyszałam piękny, melodyjny głos. To był jakiś basior.
-Co ja tu robię? Kim jesteś?! -warknęłam.
-Mów mi Hiron. Jestem basiorem. -zaśmiał się. -Co ty... tu? Hm...
-Albo mi powiesz, albo...
-A! Boje się ciebie. -wilk śmiał się. Całej sytuacji nie rozumiałam. O co tu chodziło? Po policzku popłynęła mi łza. Basior widząc to podszedł i objął mnie skrzydłem. Po chwili rozwiązał mnie.
-Odprowadzę Cię. -szepnął mi do ucha. Byłam jak zaczarowana. Może to ten jego głos? Nie odpowiedziałam nic. Znów zasnęłam. Obudziłam się już w swojej jaskini.
-Jak?? -byłam przerażona.
-A no tak.
-Masz mi to wszystko wytłumaczyć! --krzyknęłam. Uśmiechnął i znów objął mnie skrzydłem.
-Widzisz... Spodobałaś mi się. -zaczął się znów śmiać. Widziałam, że kłamał, ale udawałam, że przyjęłam to jako prawdę. - Możemy być przyjaciółmi? -teraz na pewno mówił prawdę! Widziałam, że trochę zawstydzony.
-Oczywiście. -uśmiechnęłam. Sama nie wiedziałam czemu się zgodziłam. - Opowiedz coś o sobie.
-No nie wiem...
-Dajesz.
-Dobra... No więc jestem strasznie stary.
-Jak stary?
-Mam 5 lat. -zaśmiał się. - i mam poczucie humoru. Nie znam swojej rodziny i mi się podobasz. Moim żywiołem są toksyny. Teraz ty.
-To dlatego ja tak usypiałam... toksyny. No, ale  mam aż dwa lata i .. nie lubię mówić o sobie. Moim żywiołem jest woda. -poczułam się trochę zawstydzona. Przytulił mnie mocniej i uśmiechną się. Byłam prze szczęśliwa.
-A imię? -spytał Hiron.
-Larisa... -odpowiedziałam. Znów mnie ścisnął. Przypomniałam sobie o Redzie. Nagle do usłyszałam kroki do mojej nory. Byłam przerażona. Nie zdążyłam nic powiedzieć. Ujrzałam Will'a, Lia'e i Red'a. Patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Hiron szybko wstał i odleciał, a ja zostałam sama.
-Kto to był?! -zapytał Will i Red równocześnie. -Nic Ci nie jest?
-Niee... To.. przyjaciel. -powiedziałam zawstydzona i popatrzyłam na Red'a. Był wściekły. Było mi wstyd, ale ja sama nie wiedziałam co robił z Lią.
-Warto wiedzieć. -wyszeptał przez zęby Red.
-Ludzie znów przyszli, ale zostali przepłoszeni. -zaczęła wadera. Spojrzała na Red'a i na mnie. -Will? Zostawmy ich samych.-powiedziała po czy razem z alfą wyszli. Zostałam sama z basiorem. Usiadłam i patrzyłam się w ziemie.
-Nie rozumiem o co się tak denerwujesz.
-Mogło Ci się coś stać! -zaczął. -Byliśmy tu wcześniej, a Ciebie nie było. Co się stało? Skąd go znasz? -czułam się jak jakiś przestępca. Przecież ja nic złego nie zrobiłam. Niestety sumienie nie dawało mi spokoju.
-Ojej... nic wielkiego. Po prostu usnęłam ,a potem obudziłam się gdzie indziej i on mnie uratował. -skłamałam. Przecież było troszkę inaczej. -On nie jest zły. -dodałam i podeszłam do Red'a. -Nic mi nie jest. -szepnęłam i przytuliłam się mocno do piersi basiora.
-Masz dużo szczęścia... -szepnął mi do ucha i lekko nagryzł. Było mi dość przyjemnie, ale sumienie znów zaczęło się odzywać. -Powiesz chodziarz kto to?
-Hiron...
-I przyjaźnicie się tak od niedawna..
-Od kilku chwil.. -mówiłam prawdę. Wiedziałam, że jest trochę zazdrosny i nie wiedziałam czy Hiron jeszcze wróci. Miałam kłopoty... Wtuliłam się mocniej w basiora. Chciałam zapomnieć o całej sytuacji.

(Red?  :D )

Od Zeg'a

Brak komentarzy

- Zeg!
- Zeg!
- Zeg, podejdź tu!
Biegałem zgubiony wśród ciemnej otchłani. Zewsząd nawoływał mnie znajomy głos.
- Zeg, chodź tutaj!
coś błysnęło. Oślepiło mnie swoim blaskiem i...
***
Obudziłem się spocony. Znów koszmar. Żyć się nie da! Noc w noc śni mi się to samo. Pomocy! Lekarza wezwijcie!
-Dobra, czas się uspokoić- powiedziałem sam do siebie.
Była czwarta nad ranem. Niebo było jeszcze ciemnawe, a gwiazdy powoli znikały.
Postanowiłem wyruszyć na poranny spacer.
Było trochę zimno- trzeba przyznać, ale po za tym to było przyjemnie. Wiatr nie dmuchał tak bardzo a ja...
***
- Zeg! Wracaj tutaj!
znów biegłem w otchłani... zapomnienia?
Możliwe. A głos znów był znajomy. Moim oczom znów ukazał się ten sam błysk i tak samo mnie oślepił.
***
Usłyszałem ciche:
- Ha ha ha... Jaki głupi wilk!
Oraz:
- Co za bezmyślne stworzenie zaciągać się tu bez przewodnika!
Jak również:
- Zmiatać mi stąd! koniec zbiegowiska!
  Otworzyłem oczy. Otworzyłem je szerzej ze zdumienia i przekręciłem głowę. To było interesujące. Małe jelonki hasające po zaciemnionej polanie w ogóle nie zwracały na mnie uwagi. tylko się śmiały a od czasy do czasu uciekały w jedno miejsce przed... No właśnie, przed czym? coś rudzło się w trawie. Postanowiłem zbadać to później.
http://www.easy-online-education.com/foto-15-06-2013/09a54eb53393f05e9d1b61e5b38910da.jpg

Nagle moim oczom ukazało się... drzewo! wyrosło tuż przede mną! No czary, no po po prostu czary.
- Nie czary, żadne czary przyjacielu!- rzekło... Drzewo?
Nie, nie drzewo moim oczom ukazały się najpierw świecące, turkusowe oczka, szeroki uśmiech i dopiero potem cała reszta... Kota!
http://www.tapetus.pl/obrazki/n/105666_alicja-w-krainie-czarow-cheshire-kot.jpg

- witaj przybyszu. Wybacz za moje jelenie... Są dość niesforne- powiedział kot i znów się uśmiechnął. I znów zniknął.
Wtem usłyszałem:
- suń się koleś!
Obejrzałem się za siebie lecz owe stworzenie było szybsze- przemknęło mi miedzy nogami i znów dogoniło jelonka.
- Tadeuszu! Spokojnie, jelonki nie uciekną- rzekł kot.
- Tsa, nie uciekną. Mówi kot który nigdy się nimi nie zajmował- krzyknął Tadeusz.
Ja wciąż stałem oszołomiony. W pewnym momencie podleciał do mnie szczur. Podłeciał!

Dał mi jakiś balonik. To chwyciłem go do zębów. chociaż, szybko stwierdziłem, że to był lampion.
- Aaa... Ła....- usłyszałem.
w lampioniku przesiadywał mały szczurek.
szczurek się do mnie szeroko uśmiechnął.
- Pilnuj go dobrze, okej?- rzekł do mnie Tadeusz, jak stwierdziłem.
Latający szczur się odwrócił do mnie i zamachał ogonem.
Tymczasem zwierzak z lampionu już podgryzał mi uszy.
- Ejże!- wrzasnąłem wyfraczony.
- Waleriuszu, zostaw naszego przybysza- rzekł spokojnie kot, który tym razem unosił się w powietrzu i zdjął z mojej głowy jak się okazało- Waleriusza.
Kot głaskając odłożył Waleriusza do lampionu i zniknął.
Żal mi się zrobiło tych dwóch szczurów- tego latającego i Tadeusza. Postanowiłem im pomóc.
- No Waleriuszu- rzekłem do małego zwierzaka z lampionu- patrz!
Ruszyłem na jelonki szczekając i wyjąc. Latający szczur aż opadł za zdumienia na trawę. Tadeusz patrzył z niedowierzaniem.
A ja w mgnieniu oka uporządkowałem wszystkie jelonki w szereg. wraz ze zdumionymi szczurami i kotem wyglądali świetnie.
- Jakbyście tak stali do jutra to bym was namalował- rzekłem.
Zwierzewa popatrzyły na mnie.
- Zeg?- zapytał Kot.
- No tak... a... A co to ma do rzeczy?- odpowiedziałem.

niedziela, 25 stycznia 2015

Od Reda - Jak poznałem Cośka...No i Do Larisy

Brak komentarzy
Biegłem przez las załamany tym jakim dupkiem wobec Larisy się zachowałem...Nagle na mojej drodze wyskoczyło nie wiadomo co...Niestety była kolizja
-Te wielkolud uwazaj jak biegasz!-zapiszczało stworzonko
-Ktoś ty jest?-spytałem zdziwiony
-Ja?Ja jestem Cosiek-przdstawił się stwore
-A czemu Cosiek?-dopytywałem
-Bo rodzice nie wiedzieli jak mnie nazwać...Jestem syreno królikiem-pisnął Cosiek
-A ja jestem Red Moon i jak chcesz możesz iść ze mna...-odparłem z uśmiechem
-No to kicamy!-krzyknął Cosiek
-Co czemu?-spytałem
-Bo ludzie tu są!-krzyknął
-No to chodź...pobawimy sie-odparłem.Zabrałem Coska na polane i postraszyłem nieźle tych ludzi po czym poszliśmy do Willa
-Will!-krzyknęła Larisa. Nasz alfa był akurat z jakąś waderą...chyba mu przeszkodzilismy
-Co sie stało? -spytał
-A to ze ludzie tu wtargneli-odparłem
-Ale jak to?-spytała wadera
-A ty to kto?- zdziwiła sie Larisa
-Ja?A...no tak...Jestem Lia siostra Wiliama-odparła
-Wiliama?-spytałem
-Oj...wam przedstawił się jako Will-odparła

Larisa??

Od Larisy do Red'a

Brak komentarzy
Sama nie wiedziałam czy chcę odnowić dawną znajomość. Dla mnie to był szok. Nabrałam powietrza i wzbiłam się w powietrze. Postanowiłam polecieć za nim i jeszcze raz wszystko przemyśleć. Leciałam i wołałam. W pewnym momencie wbiegł w gęsty Las Łowów. Straciłam go z oczu, więc wylądowałam na ziemi.
-Red?! Wyjdź! Nie bądź taki... -krzyczałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Postanowiłam, że cierpliwie poczekam. Może jednak warto by było znów być przyjaciółmi? Sama nie wiem... Nagle zobaczyłam coś czerwonego. Byłam pewna, że jest ogon Red'a lub jego grzywa. Po cichu podbiegłam. Miałam rację. Siedział i wpatrywał się w drzewo.
-Red? -usiadłam obok i wtuliłam się delikatnie w jego sierść. Poczułam mocno umięśnione ciało, które było bardzo ciepłe. Nie chciałam odejść. Leżeliśmy tak razem kilka minut.
-Możemy... być przyjaciółmi? -spytałam niepewnie. Nie znałam go do końca. Nie wiedziałam czy się zmienił, co sobie o mnie myśli.
-Ja naprawdę przepraszam... -basior spuścił głowę.
-Ale nie masz za co! To nie twoja wina... To jak? Przyjaciele? -uśmiechnęłam się. Czułam się przy nim dość bezpiecznie, jak dawniej.
-Przyjaciele... -szepnął mi do ucha. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Leżeliśmy tak jeszcze kilka minut. Było mi ciepło i bezpiecznie. Nagle przyleciał Ognik. Od razu wstałam i do niego pobiegłam. Byłam raczej złej myśli.
-Co się stało?! -krzyknęłam. Smok ryknął i pokazał, że mam za nim iść.
-Iść z wami? -basior również podbiegł.
-Nie! Dam sobie radę! -krzyknęłam i wzbiłam się w powietrze. Leciałam za Ognikiem. Nagle dolecieliśmy na wielką polanę. Pośrodku stali... ludzie. Byłam przerażona. Zbliżali się do terenów watahy.
-Nie mogą Cię zobaczyć... -szepnęłam do smoka i kazałam mu odlecieć. Zrobił posłusznie to co chciałam. -Muszę ostrzec Will'a .. -szepnęłam do siebie. Ku mojemu zdziwieniu ludzie sobie poszli. Od tak... coś mi tu nie grało. Stwierdziłam, że muszę wracać o watahy. Zleciałam na ziemie. Zobaczyłam siedzącego Red'a.
-Co ty tu? -spytałam zdziwiona. Przecież nie przybiegł by tu tak szybko.
-Umiem się teleportować. Trochę postraszyłem potwory i sobie poszły. -powiedział zadowolony. Ja głupia zapomniałam, że potrafi być niewidzialny i umie się teleportować. Oh ten mój Red Moon...
-Musimy wracać do watahy i powiedzieć o tym Willowi.
-Zgadzam się. Chodźmy. -powiedział i ruszyliśmy. Nie wiedziałam jak to się skończy, ale nie byłam pewna czy dobrze...

Od Zeg'a

Brak komentarzy
Piękny jest ten świat. Taki kolorowy i interesujący. To właśnie mnie skusiło by wyruszyć w świat.
- Zdrowiem wujku- powiedziałem swe ostatnie słowa do wuja Leona.
- Do zobaczenia tato- rzekłem do ojca i ostatni raz na niego popatrzyłem.
Wuj Leon spojrzał na mnie. Było mi przykro opuszczać schorowanego wuja. Uśmiechnął się. W jego oku zakręciła się łza- w moim także.
- wyjdziesz z tego, Wujku- powiedziałem.
Wujek był chory na jakąś nie zidentyfikowana, paskudną chorobę, nie mógł mówić, nie miał czucia w łapach i nie mógł chodzić, kichał i okropnie kaszlał. Jego jedynym wsparciem byłem ja i mój ojciec. Od teraz, tylko mój ojciec.
Odszedłem spod drzewa, usłyszałem głośny suchy kaszel wujka Leona. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
Nie będę przedłużać- byłem zachwycony pięknem natury. Było tak kolorowo i pięknie. Jak na obrazach wujka Leona. To po nim odziedziczyłem ten gen artysty.
W pewnym momencie skupiłem swój wzrok na pewnej dolinie. Była tak piękna, że słów brakuje by ją opisać! Po dolinie biegały wilki. Czyżby to była wataha?
Może mają tam wilka który uleczyć wujka ? Najpierw postanowiłem rozejrzeć się. Wilki patrzyły na mnie jak na odmieńca. Czułem się nieswojo. No cuż, mój zachwyt krajobrazami tej chyba watahy był nie do opisania. W końcu któryś wilk mnie zatrzymał i powiedział...

Ktoś? 

sobota, 24 stycznia 2015

Od Larisy - Mój nowy przyjaciel

Brak komentarzy
Kiedyś, gdy jeszcze nie należałam do watahy, znalazłam się na obcym mi terytorium. Prostu mówiąc zgubiłam się. Nie wiedziałam czy mam się bać czy nie. Nagle zobaczyłam nad sobą ogromny cień. Wystraszona zaczęłam uciekać. To coś dalej nade mną latało. Byłam przerażona. Po kilku minutach biegu musiałam odpocząć. Stanęłam. To coś też zleciało. Nagle usłyszałam cichy pomruk za sobą. Gdy odwróciłam się ujrzałam pięknego czarnego smoka. Byłam przerażona. Smok? Nie możliwe! Stałam nieruchomo. to coś położyło się i widziałam uśmiech. Gdy podeszłam bliżej, trącił mnie nosem.
-Fajny jesteś. Jak Ci na imię? -spytałam zadowolona z poznania nowego towarzysza. w odpowiedzi usłyszałam cichy ryk. Smok nie mógł mówić. Było mi go szkoda. Pokazał mi nawet ranę na szyi, a dokładnie bliznę po ranie. To była rana po strzale i ja to dokładnie wiedziałam.
-Hm... Może mówią Ci Feniks? -spojrzałam na smoka. Ten pomachał przecząco głową i zioną ogniem. -OGNIK! -krzyknęłam. Smok wstał i przytaknął. Od tej pory mam wiernego towarzysza i pomimo niemowy dogadujemy się bez problemu.

Od Reda do Larisy

Brak komentarzy
-Być może to prawda...Ja...Jedyne co pamiętam to niewielkie urywki z pewną wadera...i ona jest łudząco podobna do ciebie...-odparłem
-Ale to...-zaczeła
-Tak...istnieje możliwość że znamy się z poprzedniej watahy...-odparłem za nią
-I...-zaczeła
-I to że najprawdopodobniej musimy odnowić tę przyjaźń-powiedziałem.Spojżeliśmy sobie w oczy a mi zaczeło wszystko się przypominać...Wszystkie zabawy,kłutnie...Oraz to ze jak jakiś idiota uciekłem i nie sprawdziłem co sie z nia stało...
-Przepraszam...-powiedziałem cicho
-Za...za co?-spytała ździwiona
-Że wtedy...nie poczekałem na ciebie-odparłem.Spojżałem jej w oczy po raz ostatni poczym pobiegłem w las...

Larisa??

Od Lii do Akiro

Brak komentarzy
-Ale co sie mogło stać?-spytał Akiro
-A co ja wróżka??Ja się ciebie pytam!-powiedziałam
-Ale widziałaś moze cos?-spytał
-Nie...tak...znaczy...No jedyne co widziałam jak nagle zrobiłeś się czarny-powiedziałam a język zaczął mi się plątać
-To będzie trzeba to jakoś wyjaśnić-stwierdził
-A wiesz ze musimy to wyjaśnić?-powiedziałam

Akiro??

Od Akiro do Lii

Brak komentarzy
nagle poczułem się dziwnie
-Akiro co ci jest...?
-niewiem!!!!
nagle przewróciłem się i gdy wstałem zobaczyłem nademną Willa.
-co ci się stało?zapytał
- nie wiem
było wtedy ciemno więc nikt nie załważył
rano gdy wyszedłem z jaskini podbiegła do mnie Lia
-Akiro ty jesteś czarny!!
-nieżartuj!
-ja nie żartuje!

Lia??

Od Larisy do Reda

Brak komentarzy


-Ale co ja mam wiedzieć? -powiedziałam zdyszana. Z trudem łapałam oddech.
-Coś o mojej przeszłości! -widziałam złość w oczach basiora. Tylko przecież ja nie byłam niczemu winna! A to, że był podobny do dawnego przyjaciela? To tylko zbieg okoliczności.
-Yhm. Akurat coś wiem. -warknęłam w odpowiedzi. Nie miałam zamiaru go słuchać. Zaczęłam odchodzić, ale basior nagle stanął przede mną. Widziałam jak oczy mu zachodzą ogniem. Wiedziałam, że teraz powinnam zostać i z nim porozmawiać.
-Proszę Cię. -powiedział basior i skinął głową. Uległam.
-Ja... nie wiem o Tobie nic... No kojarzysz mi się z... takim jednym. Też miał takie imię, taki wygląd. Byliśmy wtedy młodzi. Jego rodzicami była para beta, a moimi para alfa. Razem z nim miałam stworzyć nową parę alfa gdy dorośniemy. Znaczy się.. on był starszy o dwa lata. Więc gdy ja miałam rok on trzy. No i mieliśmy czekać, aż przyszli ludzie i on.. uciekł gdzieś... potem już go nie widziałam... i nie wiem czy to ty... -odparłam. Widziałam, że basior był bardzo skupiony. Nie wiedziałam co to oznacza, ale wiedziałam, że kłopoty. Chciałam się po cichu ulotnić, ale mnie przyłapał.
-Słuchaj... -zaczął powoli.

Red?

Od Willa-Jak zdobyłem nowego kumpla

Brak komentarzy
Nudziło mi się więc łaziłem to tu to tam po terenach...Nie umiałem znaleść sobie zajęcia. Nagle nad moją głową cos przeleciało i z hukiem uderzyło w kilka drzew.Pobiegłem w tamtą stronę i zobaczyłem...nie uwierzycie...Zobaczyłem smoka...Do tej pory myślałem że smoki to wymarłe stworzenia niczym dinozaury ale jak widać pomyliłem się...
-Hej nic ci nie jest??-spytałem
-Nie...chyba nie...a liczy się połamanie kilku drzew?-spytał smok
-Nie...drzewa sie obraziły ale nic im nie będzie.Z ich nasion wyrosną nowe-odparłem
-Uff...Co za szczęście...Poza tym jestem Sasori-powiedziało stworzenie wstając
-Sasori...To z japońskiego skorpion prawda?-spytałem
-A i owszem...widzę ze ktoś tu się uczył-zaśmiał się Sasori
-Nie...ja tylko to wiem...Poza tym jestem Will-odparłem z uśmiechem
-Super...To moze tak...Ja zniszczyłem ci drzewka wiec moze pomogę ci to jakos naprawić i zostanę z tobą jakiś czas?spytał smok
-jasne czemu nie...-rzekłem

I tak poznałem Sasoriego...Tylko ze mamy żałobe ponieważ umarło z 6-7 drzew xD

Od Lii do Akiro

Brak komentarzy
-A to ze nie masz co robić-odparł Akiro
-A nawet jeśli to wataha się rozwija i pojawią się szczeniaki-prychnęłam gniewnie
-Oj sorry ale uważam że to nie fair ponieważ każdy ma zajęcie a ty nie-wytłumaczył sie
-No i co z tego?-spytałam

Akiro??

Od Akiro do Lii

Brak komentarzy
-naserio?
-tak
-a cha to ja to cofam jesteście całkiem inni
-a to spoko
-jesteś opiekunką do szczeniakow a tu nie ma szczeniaków!
-no i co stego?!


Lia??

Powitajmy nowego basiora! Oto Zeg!

Brak komentarzy
Serdecznie witamy basiora Zeg'a w naszej watadze! :) Czuj się jak w domu :D

                                                                   Imie: Zeg
Wiek:2 lat (nieśmiertelny)
Płeć:basior
Rasa : Wilk Artystyczny
Moce: A tam moce- myśli sobie. Chodź ma już trochę taki wiek jaki ma wciąż nie odkrył swoich mocy.
Stanowisko: Sowódca szpiegów
Znaki szczególne: Piórko za uchem
Charakter: Miły i czuły chodź na pierwszy rzut oka tego nie widać. Szalony i zabawny, uwielbia rysować i malować oraz tworzyć coś z niczego, jest ambitny- dlatego jest wilkiem Artystycznym. Na genialną wenę twórczą. Uwielbia przebywać na plażach i w lasach- tam jego zdaniem są najpiękniejsze krajobrazy do narysowania lub namalowania. Jest bardzo przyjacielski i wygadany. Odważny w okazywaniu uczuć. Bardzo ruchliwy i pomysłowy. Pamiętliwy.
Rodzina:
Tata- Murel, nie ma go w watasze, wspaniały wilk. Może kiedyś dołączy do watahy?
Wujek- Leon, jego ulubiony wujek. to po nim otrzymał ten gen artystyczny, gdy Zeg opuszczał watahę Leon był bardzo chory. Zeg ma nadzieję, że Leon już wyzdrowiał i kiedyś się spotkają.
Reszty nie kojarzy.
Partner: na razie szuka... Ale jak tylko znajdzie waderę to zaśpiewa jej: więc chodź pomaluj mi życie, niech świat mój się zarumieni!
Potomstwo: na razie brak
Historia: Był sobie on. Pewnego dnia postanowił opuścić swoją jedyną rodzinę- Tatę Murela i ukochanego wuja Leona. Obiecał, że kiedyś się jeszcze zobaczą. Pewnego dnia, zaciągnęły go tutaj piękne krajobrazy, trafił do tej watahy. Zachwycony postanowił tu zostać.
Właściciel: WIKU$IA

Od Lii do Akiro

Brak komentarzy
-A czemu pytasz?-spytałam
-Ponieważ jesteś do niego podobna-odparł
-No super...Mam cechy basiora-powiedziałam ironicznie
-Nie...ja nie to miałem na myśli!-powiedział szybko Akiro
-Heh...wiem...Ale lubię dramatyzować-zaśmiałam się

Akiro??

Od Akiro do Lii

Brak komentarzy
Zobaczyłem że do watachy dołączyła nowa wadera
-byłem wtedy z Willem
nie moge go zrozumieć ciągle znika i pojawia się kidy się odwracam
poszedłem się przedstawić
-jestem Akiro
-a ja Lia
-nagle zobaczyłem podobieństwo i zapytałem
- ty jestes siostrą Willa?
-Tak


Lia??

Od Red'a do Larisy

Brak komentarzy
-Mnie tak łatwo nie zgubisz!-krzyknęłem biegnąc dalej
-Czego chcesz?-spytała ostro
-Wiadomości-odparłem
-Jakich?-spytała ponownie lądując na ziemi
-Ty wiesz coś o mnie...czuję to-powiedziałem spogladając w jej oczy...

Larisa??

Od Larisy do Reda

Brak komentarzy
Może nie do końca rozumiałam jak można czegoś nie pamiętać, bardzo mu współczułam. Sama chciałabym wiedzieć więcej o rodzicach, rodzeństwie i o całej watasze rodziny. Odeszłam od basiora szybko i zdecydowanie. Miałam wrażenie, że mnie nie lubi. Nie wiedziałam gdzie idę, ale kierowałam się naprzód. Po kilkunastu minach doszłam nad piękny staw. Gdzieniegdzie rosły jakieś kwiatki. Widziałam niewiele wiosen w moim życiu. Ta była wyjątkowa. Cieszyłam się, że wreszcie jestem sama. Chciałam potrenować moje moce. Zawsze nie potrafiłam ich do końca okiełznać. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam intensywnie myśleć o strużce wody. Po chwili powstała uproszona strużka.
-Nareszcie się udało! -krzyknęłam myśląc, że mówię do siebie.
-No no.. ładnie, ale musisz ćwiczyć. -nagle ktoś powiedział. Odwróciłam się i zobaczyłam Willa i Akiro, i Reda. Mój strach zawsze źle wpływał na moce. Tak było i tym razem. Po krótkiej chwili strużka zamieniła się na potężną i ochlapała nas wszystkich.
-Przepraszam! -krzyknęłam i już miałam się rozpłakać, gdy Red zaczął się śmiać. Nie rozumiałam czemu. Może śmiał się, że nie potrafię zaoponować nad własnymi 'czarami'? Ale ja jestem jeszcze młoda!
-Musisz więcej trenować. -uroczyście stwierdził alfa po czym wszyscy mu przytaknęli. Było mi wstyd. Po kilku minutach dołączyła do nas Tamara. Była bardzo ucieszona i cały czas uśmiechała się do Willa. Stwierdziłam, że nie będę im przeszkadzać. Pożegnałam ich i zaczęłam iść na łąkę. Zobaczyłam, że idzie za mną Red.
-Jestem Ci... do czegoś potrzebna? -przystanęłam i spojrzałam na basiora. Uśmiechnął się ale nic nie odpowiedział. Wróciłam do marszu, ale on dalej za mną szedł.
-Czego?! -warknęłam i wzbiłam się w powietrze. Nie stałam zbyt dobrze, więc byłam stosunkowo nisko nad ziemią. Zaczęłam lecieć. W dole zobaczyłam, że basior dalej za mną biegnie.

(Red?)

Od Akiro do Tamary

Brak komentarzy

-Jestem Akiro-powiedziałem
ździwiłem się bo wydawało mi się jakbym znał Tamare.
Nagle zobaczyłem że zostaliśmy sami więc się zapytałem
- czy przypadkiem się kiedyś się nie spotkaliśmy?

Tamara??

Od Willa do Akiro

Brak komentarzy
-Jasne ze tak...Szukamy nowych członków-odparłem
-To,ten...Dzieki-odpowiedział
-Oprowadzę cię po terenach watahy- powiedziałem. Zaczęłęm oprowadzać go po terenach aż dotarliśmy do punktu wyjścia
-A co teraz?-spytał
-No a teraz to zapoznam cię z innymi wilkami-uśmiechnęłem się
-No to ruszamy-odparł
-A więc tak...To jest Red Moon a obok Tamara i Larisa-odparłem

Akiro??

Od Akiro do Willa

Brak komentarzy
Błąkałem się już dość długo byłem w 10 watahach ale każda twierdziła że jestem przeklęty przez łowce i niechcieli mnie przyjąć.Gdy tak błądziłem nagle stanął przede mną Wil
-jesteś tu sam-zapytał
-tak-odpowiedziałem
-nie wiedziałem czy powinienem zapytać czy mogę dołączyć do twojej watahy?-Zapytałem
Will?

Nowy basior!!

Brak komentarzy
 
Imię: Akiro
Wiek: ok 500 lat(nieśmiertelny)
Płeć: Basior
Rasa : wilk burzy
Moce: władanie piorunami,teleportacja,zmiennokrztałtność,superszybki, umie się ulezać
Stanowisko: Samiec Betha
Znaki szczególne: ciemne łapy,naszyjnik z różowm klejnotem,rana na szyji
Charakter: odważny,lojalny nieustraszony,mądry,szlony,umię doskonale walczyć
Rodzina: zgineła w walce
Partner: szuka
Potomstwo: brak
Historia:  urodził się dawno temu w dość dziwnej krainie,mieszkał tam z rodziną ale gdy miał 2 lat okazało się że na całą jego rodzine poluje łowca wilków.Zaatakował on jego rodzine jak spali zabił jego rodzeństwo chcił już zaatakować jego ale trafił na jego matke która kazała mu uciec.Wrócił tam po 2 dniach i zobaczył że nikt już nie żyje.Akiro przysięgnoł że gdy
tylko go spotka to nieręczy za siebie.
Właściciel: Kejtija




Od Willa do Tamary

Brak komentarzy
-Wiesz...Jest środek nocy i o tej porze są cudne widoki-odparłem
-To nie dzisiaj- mruknęła  chcąc przewrócić się na drugi bok
-Nie ma...Musisz to zobaczyć-zaśmiałem się szturchając ją dalej
-Daj mi spokój- ziewnęła
-Nie...Dam ci spokój jak to zobaczysz-powiedziałem i potrząsnąłem nią ponownie
-Oj dobra. Tylko więcej nie bódź mnie po nocy-powiedziała zmęczona i wstała
-Nie obiecuję...Ale szybciej ponieważ to może zaraz uciec-zaśmiałem się
-Ale co uciec?-spytała gdy prowadziłem ją na górę
-To-odparłem pokazując jej pewien widok...

-Will!To...To...Piękne!-krzyknęła Tamara
-No wiem...Sam ustalałem datę gdy Jowisz i Księżyc ustawia się w jednej linii. Akurat nastąpiło to dzisiaj w czasie przelotu komety Halleja- odparłem

Tamara??

Od Tamary do Willa

Brak komentarzy
- Naprawdę jesteś sam? - zapytałam.
- Teraz już nie - odpowiedział basior z błyskiem w oku.
Roześmiałam się.
- Pokażesz mi tereny? - zapytałam po chwili milczenia.
- Tak oczywiście. Chodź za mną - powiedział i ruszył przed siebie.
----------------------------------
Kiedy skończyliśmy zapadał już zmierzch.
Ziewnęłam.
- Dzięki, Will. Chyba pójdę spać. Daleka droga za mną - powiedziałam i ruszyłam do swojej jaskini.
- Dobranoc - zawołał za mną, po czym ruszył w swoja stronę.
Spałam przez kilka godzin, lecz zbudziło mnie lekkie kołysanie.
Po chwili zdałam siobie sprawę że ktoś mną potrząsa.
Otworzyłam jedno oko.
- He... Will? Jest środek nocy, dlaczego mnie budzisz? - zapytałam nadal nieprzytomna.
Basior usmiechnął się.
(Will?)

czwartek, 22 stycznia 2015

Od Reda do Larisy

Brak komentarzy
-Wiesz...ja nie pamiętam za bardzo- powiedziałem zmieszany
-No...szkoda.No ale nic...każdemu się zdarza-powiedziała
-Ty nic nie rozumiesz...Ja nic nie pamietam- odparłem
-O...ja...no nie wiedziałam-powiedziała speszona
-Nic się nie stało...to..to nie twoja wina- westchnęłem
-Na prawdę nic nie pamietasz?-spytała
-No...pamietam tylko swoje imie oraz jakąś wadere...tylko no...jej wygląd-odparłem

Larisa??

środa, 21 stycznia 2015

Od Larisy do Reda

Brak komentarzy
Gdy zobaczyłam tego basiora coś się we mnie ruszyło.
-Red.. Moon ? -spytałam nie wierząc w to co usłyszałam i zobaczyłam. Te oczy, grzywa... Wspomnienia powróciły.
-Yyyy... tak -basior uśmiechnął się z zamieszaniem. Postanowiłam odejść i pomyśleć. Udałam się więc do lasu. Gdy szłam niebo zaczęło się zachmurzać, a słońce nikło. Po kilkunastu minutach doszłam. Usiadłam pod drzewem wygodnie. Nie wiedziałam co myśleć. Być może to ten sam Red Moon co kiedyś... Wtedy, gdy ludzie napadli na naszą watahę... Muszę się spytać o jego rodziców.
-Coś się stało? -nagle usłyszałam głos Willa. Stał nade mną i patrzył. Był dobrym alfą. Nawet bardzo dobrym.
-No... sama nie wiem... -zaczęłam i spojrzałam się w niebo.
-Mi możesz powiedzieć. Od czego są alfy? -uśmiechnął się i usiadł obok.
-Chodzi o Red'a... Nie jestem pewna, ale to chyba... ja go chyba znam.. -rzekłam nieśmiało.
-Yhm. -odpowiedział Will, a ja zaczęłam opowiadać mu całą historię.
-Moi rodzice byli alfami. Parą beta byli rodzice Ren Moon'a.. Nie wiem czy to ten sam, ale w każdym razie... No i.. ja z nim miałam kiedyś zostać parą alfa.. ale wtedy ludzie.. -przerwałam, a po policzku spłynęła mi łza. Basior wstał, jeszcze raz się uśmiechną i odszedł. Tak. Potrzebowałam zostać sama. Zawsze byłam sama i było mi dobrze. Przed oczyma widziałam obraz mnie i Red'a w dzieciństwie. Teraz jestem już inna. Nie chce mieć zaplanowanego związku. Sama chce wybierać. Może kiedyś byłam zakochana po mój czarny nos, ale top było kiedyś. A może to tylko podobny basior do Red Moona'a ? Bardzo możliwe. Nagle usłyszałam szelest trawy. Wstałam i przybrałam pozę gotowości do ucieczki. Zza drzew wyłonił się Red. nie wiedziałam skąd on się tu wziął. Może mnie śledził? Nie wiem.
-O hej. -powiedział basior. Był uśmiechnięty, a jego oczy jak zawsze pałały serdecznością i troską.
-H..hej. -wyszeptałam. -Mam pytanie. Co się stało z twoimi rodzicami? Wiem, że niekulturalnie jest się tak pytać, ale ... to dla mnie bardzo ważne -powiedziałam już głośniej ,ale dalej zawstydzona.

(Red?)

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Od Willa do Larisy

Brak komentarzy
Oprowadzałem Larise po terenach całej watahy po czym chciałem zapoznać z innymi wilkami...
-Jeszcze tylko zapoznam cię z dwoma wilkami-powiedziałem
-Jasne czemu nie-odparła.Zawyłem krutko ale donośnie.Po chwili y lasu wyłoniły się dwa wilki.
-Hej Will.O co chodzi?-spytała wadera
-Chciałem wam kogos przedstawić-powiedziałem
-Widzę-powiedział Red Moon
-A więc to jest Larisa.Nowa w watasze-powiedziałem oficjalnie
-A ja jestem Tamara-odparła wadera
-A mnie zwą Red Moon.Ale większość mówi mi Red-odparł basior...

Larisa??

Od Larisy do Willa

Brak komentarzy
Stałam na dużej łące i czekałam co będzie dalej. Niebo było przesłonięte lekkimi chmurami, a gdzieniegdzie widać było promienie słońca. Tak długo czekałam, aż zawita wiosna. Wydawało mi się, że to całe wieki! Lubiłam zimę, ale bez przesady. Wstałam i zaczęłam iść nad wodopój. Lekki wiatr kołysał moje futro, a promienie coraz bardziej chciały wyjść zaa chmur. Było pięknie i miło. Byłam całkowicie sama co dawało mi wielkie pocieszenie. Gdy tak szłam poczułam na grzbiecie coś zimnego.
-Czyżby znów śnieg? A może pierwsza mżawka? -szepnęłam do wiatru. Byłam jeszcze młoda, więc cały czas doświadczałam nowych przeżyć. Wiedziałam też, że możliwe jest, że ludzie znów błędu tu wpychać swoje okrutne nogi i węszyć. W końcu zaczęła się wiosna... -Ludzie... Kto ich rozumie? -powiedziałam ciszej z obawy, że ktoś za mną stoi. Po kilkunastu minutach doszłam nad wodopój. Na moje szczęście nikogo tam nie było. Położyłam się i spojrzałam na drzewa. Zaczynały wypuszczać małe pąki, a na ziemi puszczała trawka. Zamknęłam oczy i leżałam. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Od razu skoczyłam na równe nogi.
-Yyy..... Cześć? Jestem Will. -powiedział basior uśmiechając się. Byłam trochę zmieszana tym co zaszło.
-Hej. Larisa. Miło mi -odwzajemniłam uśmiech.
-Jesteś tu nowa, więc... może chcesz żebym oprowadził Cię po watasze? -spytał basior pogodnym głosem.
-Mogę się w sumie przejść... -nie byłam pewna co robię i czemu się zgadza.

(Will?)

Nowy basior!!

Brak komentarzy

 Imie:Red Moon( Red lub Moon starczy)
Wiek:4 lata(nieśmiertelny)
Płeć: Basior
Rasa : Wilk wojny
Moce: zna wszystkie techniki walki,włada nad ogniem,niewidzialność,teleportacja
Stanowisko: Dowódca Obrońców
Znaki szczególne:czerwony ogon i "grzywa" na szyji
Charakter:miły,odważny,pomocny,toważyski, czasami tajemniczy. Dla wroga wredny,podły,agresywny i chamski.
Rodzina: Nie za bardzo pamieta...
Partner:nie wiem...może Larisa??
Potomstwo: chce  mieć
Historia: nie pamieta...ocknął się na terenach watahy a Will go przyjął...
Właściciel:marok2002

Nowa wadera!!

Brak komentarzy
Beautiful Wolf by SheltieWolf
Imię: Larisa
Wiek: 2 lata (nieśmiertelna)
Płeć: wadera
Rasa: Wilk Wody
Moce:
-potrafi wstrzymać oddech nawet na 10min.
-potrafi wywołać sztorm i przywołać fale (ogólnie władanie wodą)
-potrafi latać nie posiadając skrzydeł
Stanowisko: Wojowniczka
Znaki szczególne: Mocno błękitne oczy, czarne łapy oraz końcówki uszu,
Charakter:
Na co dzień: Zawsze chodzi swoimi ścieżkami , stara unikać innych wilków i trzymać się z daleka, stara się być miła, ale jest bardzo tajemnicza, udaje radosną, ale w głębi duszy jest wciąż smutna, jednocześnie stanowcza i zawsze gdy coś zacznie robić musi skończyć, stanowcza, potrafi odpowiednio zachować się do danej sytuacji. Potrafi być wredna i upierdliwa. Odpowiedzialna, wie czego chce. Nienawidzi człowieka.
Podczas polowania/walki: Zwinna, szybka, szybko zabija, zdecydowana, potrafi opracować dobrą strategię, mistrz ka-muflarzu.
Rodzina: Rodzice i rodzeństwo - zabite
Partner: Chciałaby znaleźć tego jedynego...
Potomstwo: brak
Historia: Była mroźna zima. Pewnego mroźnego ranka. gdy się obudziłam zobaczyła swoją matkę i ojca walczących z ludźmi. Ujrzałam wielką plamę krwi, a w niej swoje rodzeństwo. Chciałam iść na pomoc mamie i tatowi, ale już było za późno. Usłyszałam tylko ostatnie wołanie swojej matki : "Uciekaj..." po czym usłyszałam jęk. Zaczęłam uciekać ile sił w nogach... Biegłam i nie patrzyłam na co staje. Nie wiedziałam gdzie mam iść i co robić. Miałam wtedy rok. Przez kolejny rok włóczyłam się samotnie po świecie, aż pewnego dnia wilki. To była Wataha Księżycowego Wycia.
Właściciel: Kicia2oo2

piątek, 16 stycznia 2015

Od Willa do Tamary

Brak komentarzy
Wyłem na wzgórzu gdy usłyszałem za sobą kroki. Spojrzałem w tamtą stronę a tam siedziała jakaś wadera.
-Kim jesteś?-spytałem
-Jestem Tamara...i chyba zabłądziłam-odparła wadera
-O...Ten...Ja jestem Will a ty weszłaś na mój teren-odparłem
-Twój?-spytała
-No mój...a raczej mojej watahy ale na razie jestem sam-wyznałem
-To ja z chęcią dołączę- uśmiechnęła się Tamara
-To świetnie-powiedziałem

Tamara??

Nowa wadera!!

Brak komentarzy
 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUJLBfglmIGYJkXmjMQ69r7PbfEbyWPjGBtGO4_DovKkDyRMR_kKgsxH-g3LmLc4Hw9qUGWk8o4EGirbqzDvKa145BAQXi-4g_1PqQhJNqLazyhTUyG3bev4LsjqCP622jWyPG0TcEsXY/s400/wilczyca.jpg%20Nick%20na%20Howrse:rose369
Imię: Tamara
Płeć: wadera
Wiek: nieśmiertelna około 500 lat
Rasa: Wilk Lodu
Charakter: Jest ciepła i opiekuńcza. Nie potrafi znieść widoku cierpiącego zwierzęcia. Jest stanowcza i inteligentna, potrafi postawić na swoim. Ma zdolności przywódcze , umie planować i kalkulować. Mądra i zmyślna, często wpada na pomysły jak ułatwić życie innym wilkom. Często chodzi uśmiechnięta, ma realistyczno – optymistyczne podejście do świata. Potrafi ukrywać emocje. Gdy jest zdenerwowana medytuje bądź biega po lesie. Nie lubi gdy ktokolwiek się nad nią trzęsie i rozczula. Woli sama być ze swoimi myślami. Małomówna, lecz gdy już coś mówi wszyscy jej słuchają.
Cechy szczególne: Jest śnieżnobiała, ma niebieskie oczy, umie doskonale walczyć.
Stanowisko: Dowódca Wojowników
Żywioł: Lód
Moce:
- Potrafi strzelać lodowymi ostrzami
-Umie nagiąć lód i śnieg do swojej woli tzn. potrafi z niego budować, tworzyć nowe przedmioty itp.
- Panuje nad pogodą
-Może zamienić się w lodowego smoka, konia lub ptaka
- Jej lodowe łzy leczą z każdej choroby

Historia: Urodziła się dawno, dawno temu na lodowej pustyni zwanej Antarktydą. To tam osiedliła się jej rodzina, która jako wilki lodu były łapane i ze względu na swe lecznicze łzy. Pozyskiwano je w bardzo okrutny sposób. Najpierw łapano całą rodzinę, a potem zabijano wszystkich po kolei na oczach najmłodszego z klanu. Ten widząc śmierć swoich bliskich płakał rzewnie. Gdy już brakło mu łez jego też zabijano. Ona i jej rodzina schowały się na Antarktydzie gdzie planowali przeczekać te ciężkie czasy. Po około 50 latach powrócili na stały ląd. Tamara jako najmłodsza z rodzeństwa nie mogła liczyć na żadne przywileje więc odeszła by szukać szczęścia. Długo wędrowała aż znalazła czerwony las w którym postanowiła założyć watahę.
Partner: Szuka
Potomstwo: ------------------
Rodzina: Nie ma z nimi kontaktu
Właściciel: 7serce2001

Od WIlla - O tym jak to się zaczeło

Brak komentarzy
Był zimny,pochmurny poranek. Wstałem i przeciągnąłem się.Było coś koło 5 nad ranem a wiec rosa spowijała jeszcze wszystko co zielone na świecie. Rozejrzałem się po czym ruszyłem w dalszą drogę. Od 2 lat już wędruję po tym świecie z miejsca na miejsce i zaczynam się nudzić...Postanowiłem założyć watahę . A że było jeszcze widać księżyc na nieboskłonie i z oddali doszło do mnie krótkie wycie...wymyśliłem nazwę- Wataha Księżycowego Wycia. Obcykałem szybko jakieś tereny i zacząłem się zastanawiać czy kiedykolwiek będę miał jakiś członków...No cóż...
~To na razie nie ważne.Liczy się tu i teraz~powiedziałem sobie w duchu...Wszedłem na górę po czym zawyłem...Moje wycie wydawało się pełne nadziei - nadziei na nowe,lepsze życie...

No i tak powstała ta wataha...
Made by Schizma