poniedziałek, 26 stycznia 2015

Od Zeg'a


- Zeg!
- Zeg!
- Zeg, podejdź tu!
Biegałem zgubiony wśród ciemnej otchłani. Zewsząd nawoływał mnie znajomy głos.
- Zeg, chodź tutaj!
coś błysnęło. Oślepiło mnie swoim blaskiem i...
***
Obudziłem się spocony. Znów koszmar. Żyć się nie da! Noc w noc śni mi się to samo. Pomocy! Lekarza wezwijcie!
-Dobra, czas się uspokoić- powiedziałem sam do siebie.
Była czwarta nad ranem. Niebo było jeszcze ciemnawe, a gwiazdy powoli znikały.
Postanowiłem wyruszyć na poranny spacer.
Było trochę zimno- trzeba przyznać, ale po za tym to było przyjemnie. Wiatr nie dmuchał tak bardzo a ja...
***
- Zeg! Wracaj tutaj!
znów biegłem w otchłani... zapomnienia?
Możliwe. A głos znów był znajomy. Moim oczom znów ukazał się ten sam błysk i tak samo mnie oślepił.
***
Usłyszałem ciche:
- Ha ha ha... Jaki głupi wilk!
Oraz:
- Co za bezmyślne stworzenie zaciągać się tu bez przewodnika!
Jak również:
- Zmiatać mi stąd! koniec zbiegowiska!
  Otworzyłem oczy. Otworzyłem je szerzej ze zdumienia i przekręciłem głowę. To było interesujące. Małe jelonki hasające po zaciemnionej polanie w ogóle nie zwracały na mnie uwagi. tylko się śmiały a od czasy do czasu uciekały w jedno miejsce przed... No właśnie, przed czym? coś rudzło się w trawie. Postanowiłem zbadać to później.
http://www.easy-online-education.com/foto-15-06-2013/09a54eb53393f05e9d1b61e5b38910da.jpg

Nagle moim oczom ukazało się... drzewo! wyrosło tuż przede mną! No czary, no po po prostu czary.
- Nie czary, żadne czary przyjacielu!- rzekło... Drzewo?
Nie, nie drzewo moim oczom ukazały się najpierw świecące, turkusowe oczka, szeroki uśmiech i dopiero potem cała reszta... Kota!
http://www.tapetus.pl/obrazki/n/105666_alicja-w-krainie-czarow-cheshire-kot.jpg

- witaj przybyszu. Wybacz za moje jelenie... Są dość niesforne- powiedział kot i znów się uśmiechnął. I znów zniknął.
Wtem usłyszałem:
- suń się koleś!
Obejrzałem się za siebie lecz owe stworzenie było szybsze- przemknęło mi miedzy nogami i znów dogoniło jelonka.
- Tadeuszu! Spokojnie, jelonki nie uciekną- rzekł kot.
- Tsa, nie uciekną. Mówi kot który nigdy się nimi nie zajmował- krzyknął Tadeusz.
Ja wciąż stałem oszołomiony. W pewnym momencie podleciał do mnie szczur. Podłeciał!

Dał mi jakiś balonik. To chwyciłem go do zębów. chociaż, szybko stwierdziłem, że to był lampion.
- Aaa... Ła....- usłyszałem.
w lampioniku przesiadywał mały szczurek.
szczurek się do mnie szeroko uśmiechnął.
- Pilnuj go dobrze, okej?- rzekł do mnie Tadeusz, jak stwierdziłem.
Latający szczur się odwrócił do mnie i zamachał ogonem.
Tymczasem zwierzak z lampionu już podgryzał mi uszy.
- Ejże!- wrzasnąłem wyfraczony.
- Waleriuszu, zostaw naszego przybysza- rzekł spokojnie kot, który tym razem unosił się w powietrzu i zdjął z mojej głowy jak się okazało- Waleriusza.
Kot głaskając odłożył Waleriusza do lampionu i zniknął.
Żal mi się zrobiło tych dwóch szczurów- tego latającego i Tadeusza. Postanowiłem im pomóc.
- No Waleriuszu- rzekłem do małego zwierzaka z lampionu- patrz!
Ruszyłem na jelonki szczekając i wyjąc. Latający szczur aż opadł za zdumienia na trawę. Tadeusz patrzył z niedowierzaniem.
A ja w mgnieniu oka uporządkowałem wszystkie jelonki w szereg. wraz ze zdumionymi szczurami i kotem wyglądali świetnie.
- Jakbyście tak stali do jutra to bym was namalował- rzekłem.
Zwierzewa popatrzyły na mnie.
- Zeg?- zapytał Kot.
- No tak... a... A co to ma do rzeczy?- odpowiedziałem.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Made by Schizma