niedziela, 25 stycznia 2015

Od Zeg'a

Piękny jest ten świat. Taki kolorowy i interesujący. To właśnie mnie skusiło by wyruszyć w świat.
- Zdrowiem wujku- powiedziałem swe ostatnie słowa do wuja Leona.
- Do zobaczenia tato- rzekłem do ojca i ostatni raz na niego popatrzyłem.
Wuj Leon spojrzał na mnie. Było mi przykro opuszczać schorowanego wuja. Uśmiechnął się. W jego oku zakręciła się łza- w moim także.
- wyjdziesz z tego, Wujku- powiedziałem.
Wujek był chory na jakąś nie zidentyfikowana, paskudną chorobę, nie mógł mówić, nie miał czucia w łapach i nie mógł chodzić, kichał i okropnie kaszlał. Jego jedynym wsparciem byłem ja i mój ojciec. Od teraz, tylko mój ojciec.
Odszedłem spod drzewa, usłyszałem głośny suchy kaszel wujka Leona. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
Nie będę przedłużać- byłem zachwycony pięknem natury. Było tak kolorowo i pięknie. Jak na obrazach wujka Leona. To po nim odziedziczyłem ten gen artysty.
W pewnym momencie skupiłem swój wzrok na pewnej dolinie. Była tak piękna, że słów brakuje by ją opisać! Po dolinie biegały wilki. Czyżby to była wataha?
Może mają tam wilka który uleczyć wujka ? Najpierw postanowiłem rozejrzeć się. Wilki patrzyły na mnie jak na odmieńca. Czułem się nieswojo. No cuż, mój zachwyt krajobrazami tej chyba watahy był nie do opisania. W końcu któryś wilk mnie zatrzymał i powiedział...

Ktoś? 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Made by Schizma