środa, 25 lutego 2015

Od Ridiana cd Rosa Negre

Brak komentarzy
-A co powiesz na małe straszenie innych?-spytałam
-A nie dostaniemy za to kary??-spytała
-Gdzie tam!!To tylko zabawa- zaśmiałem się
-Skoro tak...To chodźmy!!-krzyknęła radośnie i pobiegliśmy

Rosa Negre??

Od Sillena cd Nehariki

Brak komentarzy
-Witaj piękna- uśmiechnąłem się
-Co powiesz na małe polowanie?-zapytała
-Jestem za. -odparłem. Poszliśmy na polowanie i udało nam się złapać jelenia syberyjskiego. Strasznie dobre i rzadkie zwierzęta no ale cóż...Po jedzeniu poszliśmy się przejść. Wilki wykonywały swoje zadania albo odpoczywały w cieniu drzew. Lato rozpoczynało się cudownie...
-Sillen...-zaczęła Neharika
-Tak skarbie?- spytałem
-Jak myślisz...Jaka czeka nasz przyszłość??- spytała
-Tego nikt nie powinien wiedzieć. Warto patrzeć na teraźniejszość niz na to co sie wydarzy- odparłem

Neharika??

wtorek, 24 lutego 2015

Od Crystal do Macka

Brak komentarzy
-Czemu nie...prowadź. - Mack uśmiechnął się jeszcze szczerzej i ruszył w kierunku lasu.... Po chwili basior powiedział:
- To nasz Las, dzieli się on na parę obszarów. Jesteśmy akurat w Lesie Łowów. - Nazwa taka... trochę nudna, ale tereny niczego sobie. Po chwili poczułam zapach jakiegoś dużego zwierzęcia i zaczęłam węszyć w powietrzu.
- Co się dzieje? - Mack chyba jeszcze nie wyczuł zwierzęcia.
- Radziłabym stąd uciekać, bo... - Nie dokończyłam, bo tuż za sobą usłyszałam ryk tego zwierza....

<Mack? Mam Brak Wenisławóz.>

niedziela, 22 lutego 2015

Od Rosy Negre do Ridiana

Brak komentarzy
Bawiłam się z bratem w jaskini i nasze figle obudziły naszych rodziców. Nie chciało nam się siedzieć w jaskini, więc wpadłam na pomysł, który zdradziłam Ridianowi na ucho, a on się zgodził. Nasi rodzice byli zajęci rozmową, więc nie zauważą jak wychodzimy, ale dla pewności zapytałam ich:
- Mamo, tato możemy wyjść?
- Tak - odparli
Na uśmiechnęliśmy się do siebie i od razu wybiegliśmy z jaskini. Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz to zawiał na nas wiatr. Biegliśmy przed siebie jednocześnie bawiąc się. Było wcześnie rano i życie na tym świecie się dopiero budziło. Do naszych uszu doszły śpiewy ptaków. Łaziliśmy i wygłupialiśmy się ile wlezie.
- Jak uważasz co możemy jeszcze porobić? - spytałam Ridiana
< Braciszku jakieś pomysły???>

Od Sophie

Brak komentarzy
Bawiłem się w lesie, nagle usłyszałem odgłos łamania gałęzi. Zacząłem uciekać nagle wpadłem na jakąś waderę, zobaczyłem że to moja siostra Pandora.
-Pandora! - wykrzyknąłem pełen radości i zmęczenia
- Witaj ! - dodała - jak się tu znalazłeś ? Choć zaprowadzę cię do Alfy.
Podczas spaceru rozmawialiśmy o tym jak się tu znalazłem, gdy jej wytłumaczyłem ona wskazała dużego basiora, wyglądam przerażająco, ale gdy lepiej go poznałem wydawał się być bardzo miły.]

Pandora?

Od Macka do Crystal

Brak komentarzy
Strasznie mi się nudziło, gdyż nie miałem co robić zbytnio. Łaziłem po terenie watahy nie wiem już który raz. Chętnie bym z kimś porozmawiał, pospacerował. Nagle wpadłem na waderę.
- Przepraszam cię najmocniej - mówiąc to pomogłem jej wstać.
Pierwszy raz ją tu widziałem, pewnie nowa. Już wiem! Odprowadzę ją po terenie, który znam ba wylot
- Pierwszy raz cię tu widzę, jesteś nowa? A tak przy okazji jestem Maćka, a ty?
Wadera uśmiechnęła się i odezwała się:
- Tak, jestem nowa i jestem Crystal
- Miło cię poznać Crystal. Może mogę cię oprowadzić po terenie watahy? - spytałem z lekkim uśmiechem
< Crystal??? Zgodzisz się???>

Od Nehariki do Sillena

Brak komentarzy
Gdy doszliśmy nad Tęczowy Wodospad, gdy Rosa Negre i Ridian wpadli do wody z powodu tego,że nie wychamowali. Od razu rzuciliśmy się im z pomocą. Całe szczęście im nic się nie stało. Potem poszliśmy na łąkę i tam się położyliśmy, a dzieciaki hasały w najlepsze. Wpatrywaliśmy się w to przytuleni do siebie. Nasze dzieci, które urodziłam ja... Cała moja rodzina jest bezpieczna i nic jej nie zagraża. Robiło się późno, więc postanowiliśmy wracać do domu.
- Dzieci nie oddalajajcie się zbytnio daleko! - krzyknęłam za nimi
Dzieciaczki odwróciły się do nas i grzecznie zaczekały na nas. Po dojściu do jaskini ułożyliśmy dzieci do snu, a one szybko padły ze zmęczenia. Ja zresztą też byłam zmęczona, więc szybko usnęłam. Mój mąż położył się koło mnie i zasnął po kilku minutach.
* Następnego dnia*
Obudziły mnie Ridian i Rosa Negre, które były głodne, więc im dałam mleka. Jak się najadły to od razu zaczęły się bawić ze sobą przy okazji budząc Sillena
- Witaj kochany - powitałam męża
<Sillena???>

sobota, 21 lutego 2015

Ach zakochani...

Brak komentarzy
Mamy kolejną parę! Luke'ya i Pandorę!! Wszyscy życzymy wam szczęścia na nowej drodze!

Od Luke'ya cd Pandory

Brak komentarzy
-Oczywiście że tak...-odparłem przytulając ją
-Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła- powiedziała cicho
-Pewnie byś nie żyła- stwierdziłem z lekkim uśmiechem przypominająac sobie dzisiejszą akcje ratowniczą
-Pewnie i masz racje- odparła

Pandora??

Od Pandory cd Luke'ya

Brak komentarzy
-Czy chcesz być moją parą? - zapytał.
- Tak - Odpowiedziałam
- Więc choćmy do Sillena zapytać się o zgodę.
Podeszliśmy do Sillena.
-Witaj Luke, Witaj Pandoro - dodał - co chcecie ode mnie?
-Chcieliśmy się zapytać - rzekł Luke"y i spojrzał na mnie- czy zgadzasz się na nasze chodzenie ze sobą?
-Oczywiście -powiedział i odszedł z uśmiechem na twarzy.

Poszliśmy do jaskini wtedy zapytałam.
-Czy na pewno chcesz ze mną chodzić?

Luke?

Od Luke'ya cd Pandory

Brak komentarzy
-Pandora ja...no...Podobasz mi się strasznie-powiedziałem patrząc na nią.
-Luke ja...Chciałam powiedzieć to samo- odparła z lekkim onieśmieleniem. Zjedliśmy szybkie śniadanie na polanie po czym oglądaliśmy wschód słońca. Wszystko wydawało sie takie piękne...Tylko jedna wada...Urok tego wszystkiego przyćmiewała Pandora...Spojrzałem na nią i chwyciłem delikatnie jej łapę i lekko pocałowałem...

Pandora? ^^

Od Pandory cd Luke'ya

Brak komentarzy
Obudziłam się. Nade mną stał jakiś potwór nie zdążyłam zobaczyć co to gdy przybiegł Luke'y i zabił to. Byłam w wielkim szoku, nie potrafiłam zebrać myśli. Luke'y przytulił mnie, lecz naglę oderwał się ode mnie i popatrzył na mnie zawstydzonym wzrokiem.
-Może teraz wybierzemy się na polanę?- zapytał
Przytaknęłam. Jakiś dziwny głos w mojej głowie mówił mi żebym mu powiedziała że go kocham, ale ja nie potrafiłam, nie wiem czemu.
Gdy szliśmy nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa, zresztą ona też.
Na polanie usiedliśmy obok siebie patrząc na wschodzące słońce.
-Luke'y chce ci coś powiedzieć, bo ja - nie zdążyłam dokończyć.
- Nie to ja muszę ci coś powiedzieć...

Luke??

Od Luke'ya cd Pandory

Brak komentarzy
Rozmyślałem o dzisiejszym dniu...Był taki...Taki...No wspaniały...Spojrzałem lekko na Pandore zdając sobie sprawę że non stop o niej myślę...Przysiadłem przed jaskinią zastanawiając się czy ja ją kocham czy to tylko zauroczenie...Pandora przysnęła a ja wyszedłem z jaskini na nocne zwiady. Gdy wróciłem już świtało. Przed jaskinią zobaczyłem skradającą się mantikorę.
~Pandora jest w środku!~ pomyślałem. Bez zastanowienia rzuciłem sie na potwora atakując zajadle zębami i pazurami. Ze środka jaskini dobiegł mnie stłumiony krzyk...

Pandora??

Od Pandory cd Luke'ya

Brak komentarzy
Gdy zjedliśmy jelenia zbliżał się już wieczór.
-Może pójdziemy na polanę - zaproponowałam
-Jasne ! - powiedział
Szliśmy powoli, po udanym posiłku, gdy naglę coś przed nami przebiegło.
To coś naskoczyło na mnie, przewróciło mnie i uciekło, próbowało zranić mnie drugi raz ale Luke'y mnie obronił odepchnął go i zabił, pomógł mi wstać i razem poszliśmy do jaskini.
Gdy byliśmy w domu powiedziałam
-Dziękuje że mnie uratowałeś.
-To był mój obowiązek - rzekł choć jego słowa nic mi nie mówiły to jego oczy były pełne emocji i wielkiego uroku jaki nosił w sobie, wtedy uświadomiłam sobie że się zakochałam.


Luke??

Od Luke'ya cd Pandory

Brak komentarzy
-A co powiesz na wspólne polowanie?- spytałem niepewnie
-Czemu nie...Może być ciekawie-stwierdziła. Wybrałem odpowiednie miejsce i zaczeliśmy szukać tropów zwierzyny
-Mam!- krzykneła nagle Pandora
-To bierzmy drania- zaśmiałem się. Szliśmy po śladach aż zobaczyliśmy jelenia. Zaczailiśmy sie do niego. Pandora przysiadła w zaroślach a ja przeciąłem jeleniowi drogę zaganiając go w strone wadery. Ta szybko dopadła go i po chwili zaczeliśmy go jeść...

Pandora??

Od Kiiro ōkami no shizen do Casie

Brak komentarzy
Spacerowałem spokojnie przez las. Koło mnie przelatywały ptaki i motyle różnego rodzaju i koloru. Wszystko wydawało się takie piękne urodziwe. Wiosna...Moja ulubiona pora roku...Nagle zobaczyłem jakąś waderę. Trudno było ja dostrzec i pewnie bym ja przeoczył gdyby nie to że stary dąb mi powiedział o niej...
-Aż taki straszny jestem że sie chowasz?-spytałem rozbawiony
-Co?Jak...Jak ty mnie zauważyłeś? -spytała zszokowana
-Nie zauważyłem...Dąb mi powiedział- odparłem
-Wilk natury co?- spytała
-A i owszem...A ty to wilk mroku skoro chowasz się w cieniu- zaśmiałem się
-Jestem Casie- przedstawiła się
-A ja Kiiro ōkami no shizen. Ale zwykłe Kiiro wystarczy- zaśmiałem się widząc jej wybałuszone oczy na moje pełne imię
-Ten...Kiiro zaprowadzę cię do Sillena. To nasz alfa- mruknęła
-To prowadź- uśmiechnęłem się. Poszliśmy do Sillena a ten mnie przyjął i zostałem zwiadowcą. Podeszłem ponowie do Casie
-No to teraz jako mój szef pokaż mi czego mam pilnować- powiedziałem

Casie??

piątek, 20 lutego 2015

Od Sillena cd Nehariki

Brak komentarzy
-Co?Ale...Jak?-spytałem z niedowożeniem
-Normalnie!Teraz wszystko będzie normalne!-krzyknęła radośnie
-To cudownie ! Co powiesz na mały spacer?-spytałem
-Z chęcią- odparła
-Ridian! Rosa Negra! Idziemy na spacer dzieci!- krzyknęłem do szczeniąt. Spojrzały sie na mnie po czym wybiegły z jaskini a ja i Neharika za nimi. Doszliśmy do tęczowego wodospady gdy...

Neharika??
<myśl za mnie bo brak weny>

Od Tashy do Zeg'a

Brak komentarzy
Zeg obudził nas tak nagle, że nie wiedziałam, co się dzieje. Zeg się szczerzył do mnie, więc się do niego uśmiechnęłam. Nagle pojawił Elltharis i rzekł, że idzie w naszym kierunku kilku kłusowników. Spojrzeliśmy na sobie z przerażeniem
- Nie możemy dopuścić, żeby weszli na tereny naszej watahy - powiedziałam
Zeg się zgodził i rzekł mi na ucho plan. Mój towarzysz prowadził nas, a ja użyłam moich mocy do nastraszenia ich i odziwo zadziałało to. Uśmiechnęliśmy się z tego powodu. Zeg musiał gdzieś iść, więc ja zostałam z Waleriuszem, bo Elltharis gdzieś wybył. Ja natomiast sobie łaziłam, a na mojej głowie siedział Waleriusz. Rozmawialiśmy ze sobą, ale nagle wpadłam w pułapkę zastawioną przez kłusowników.Waleriusz uciekł, a po kilku minutach zjawili się kłusownicy. Założyli mi coś i zaciągneli do klatki, a ją wsadzili na przyczepę samochodu...
<Zeg??Urratujesz mnie?>

Nowy basior!!

Brak komentarzy
G: That's Favet by Snow-Body


















Imie: Kiiro ōkami no shizen (w skrócie Kiiro lub Okami)
Wiek:2 lata( nieśmiertelny)
Płeć: basior
Rasa :wilk natury
Moce: włada nad przyrodą( że coś np. zakwitnie lub zwiędnie), zmienia się w dowolne zwierze leśne i kilka nieznanych
Stanowisko: Zwiadowca
Znaki szczególne: niebieskie oczy,dłuuugiii ogon^^
Charakter:miły,odważne,zabawny,wierny i czasami głupi xD
Rodzina: eh...matka Arwena i ojciec Regator
Partner:nwn...może Casie??
Potomstwo: brak
Historia: nic nie pamięta...a moze nie chce pamiętać?Któż to wie...
Towarzysz: Ariszia
Jaskinia: 10
Właściciel:wataha220 (doggie game)

Nowa wadera!!

Brak komentarzy
Imię: Crystal (czyt. Kristal)
 Wiek: 1.5 (nieśmiertelna)
 Płeć: wadera
 Rasa: Wilk Kryształowy
 Moce:
 - Potrafi stworzyć wokół siebie kryształowy krąg, któru jest nadzieny ostrymi soplami kryształów.
- Może coś/kogoś dotknięciem zmienić w kryształ.
Stanowisko: szpieg
Znaki szczególne: Pazury stworzone z kryształów koloru morskiego.
Charakter: Crystal to pewna siebie wadera. Ma wiele chumorów, więc lepiej bez powodu do nie podchodzić.
Rodzina: nie zna ich...
 Partner: A kto ją zechcę?
 Potomstwo: Nigdy w życiu!! (przynajmniej na razie....)
 Historia: Jako maluch została wygnana ze swojej rodzinnej watahy. Nie wie czemu..... Od tego czasu poszukuje nową rodzinę. Tylko..... czy jej się to uda?
Towarzysz: brak
 Jaskinia: nr. 7
Właściciel: niebo nadzieji

Od Nehariki do Sillena

Brak komentarzy
Uśmiechnęłam się na słowa Silla, a potem spojrzałam na nasze dzieci. Musiał istnieć sposób, żeby nic się nikomu nie stało. Widziałam, że Sill coś planuje i to coś niebezpiecznego. To stworzenie może pojawić się w każdej chwili. Postanowiłam, że spytam o radę Anishy, przecież jest ona wyrocznią i może coś wskórać.
- Kochanie zajmiesz się dziećmi? Ja muszę coś załatwić - powiedziałam
Sill spojrzał na mnie, ale się zgodził. Wyszłam i od razu swoje kroki skierowałam w stronę jaskini Anishy.Udało mi się ją zastać w swojej jaskini, siedziała z Sanną.
- Witaj Neh. Jak się czujesz? - spytała
- Dobrze, ale chciałam z tobą porozmawiać w cztery oczy - wyjaśniłam
Anisha coś rzekła do Sanny, a ta wyszła. Zostałyśmy same, wszystko jej powiedziałam. Anisha się zamyśliła...
- To poważna sprawa i trzeba ją rozważnie przemyśleć moja droga. To, co zrobiłaś było lekkomyślnie - wyjaśniła
- Wiem, ale musi istnieć jakiś sposób - powiedziałam błagalnym głosem
Anisha spojrzała na mnie z tajemniczym uśmiechem na twarzy. Odeszła na bok i zamknęła oczy. Siedziała tak z dobre dwie godziny. Otworzyła w końcu oczy i spojrzała na mnie
- Nasi przodkowie zdradzili mi, że istnieje sposób na to, żeby przerwać tą "umowę". - powiedziała
- Jaki?? - spytałam zaciekawiona
- Musimy się skontaktować z wilkiem, który jest wilkiem Żywiołów. Tylko on będzie wstanie ci pomóc - wyjaśniła i dodała - Ale może to trwać dość długi czas zanim uda mi się nawiązać połączenie, a jeśli mi się uda to on będzie przeze mnie przemawiał.
Zamknęła oczy i starała się skontaktować z tym wilkiem. Może on znajdzie sposób jak to rozwiązać... Niecierpliwiłam się strasznie, że to tak długo trwa, ale po pięciu godzinach udało się Anishie nawiązać kontakt z nim
- Kim ty jesteś dziecko? - usłyszałam męski głos, który wydobywał się z Anishy zrozumiałam, że to wilk Żywiołów.
- Jestem Neharika oraz jestem alfą watahy. Zwracam się do ciebie z wielką prośbą i jednocześnie proszę o pomoc - powiedziałam.
- Jestem Elltharis i jestem wilkiem Żywiołów, a co się stało?
Opowiedziałam mu wszystko niczego nie pominęłam w wyjaśnieniach. Elltharis się zamyślił..
- Znowu to samo? Jak rozwiążesz zagadkę to ci pomogę. Musisz mi udowodnić, że jesteś godna tego. Oto zagadka:
Panowie Czapski, Młot, Rogalik i Kiełbasa są doskonałymi rzemieślnikami i reprezentują zawody: czapnika, kowala, piekarza oraz rzeźnika. Żaden z nich nie nosi nazwiska wiążącego się z wykonywanym zawodem. Ani Młot, ani Rogalik nie jest czapnikiem. Rzeźnikiem nie jest Czapski. Kowalem nie jest Rogalik.
     Pytanie: Kto więc kim jest? 

Jego zagadka była trudna do rozwikłania.Zaczęłam się zastanawiać i zajmowało mi to dość długo, a on się niecierpliwił. Nagle wpadłam na odpowiedź:
- Odpowiedzią jest, że Czapski jest kowalem, Młot piekarzem, Rogalik rzeźnikiem, a Kiełbasa Czapnikiem.
Uśmiechnął się i nagle pojawiło się to stworzenie co zawarłam umowę. Spojrzał na mnie ze złością. Zaczęli ze sobą rozmawiać i wilk Żywiołów wygrał to i byłam wolna, więc umowa między mną, a tym stworzeniem była nieważna. Ucieszyło mnie to, podziękowałam Elltharisowi, a potem Anishie. Pobiegłam do mego ukochanego i mu to powiedziałam....
<Sill, jak na to zaregowałeś??>

Nowy szczeniak!

Brak komentarzy
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSPVtsg8bf7fXFSqCaaiMiVeVXw5OIvyeYCOZ-nc8ycIVpbC_60rA
Imię: Sophie
Wiek: 6 miesięcy
Płeć: basior
Żywioł: lód, śnieg
Moce: budowanie przedmiotów z lodu, inne nieodkryte
Rodzina: jedyna osoba jaką pamięta to jego od niedawna odnaleziona siostra Pandora
Historia: Razem z siostrą musiały opuścić poprzednią watahę, naglę ona się zgubiła i nie mogła odnaleźć siostry ale natrafiła na tę watahę
Jaskinia: nr. 5
Towarzysz: -
Właściciel - KamilaQ

Od Sillena cd Nehariki

Brak komentarzy
Neharika wciąż oddychała ciężko. Poród na pozór przebiegł sprawnie lecz wiedziałem co się niedługo stanie... Pozwoliłem jej odpocząć zajmując się dziećmi. Baraszkowały cicho w całej jaskini. Spoglądałem na nie z radością...Moje dzieci z krwi i kości i to z osobą którą kocham nad życie. Wszystko wydawało się takie piękne ale nie było...Lada dzień mógł przyjść duch z księgi po swoja zapłatę... Jedno z naszych szczeniąt...Miałem do wyboru...Albo pozwolić mu na to albo oddać swoje anielskie ja...Niby bym się nie zmienił ale...no moje moce mogły by nabrać taki podły charakterek. Nie zawsze będę mógł robić z nimi same dobre rzeczy...Neharika nagle się obudziła. Rozejrzała się i powoli wstała
-Jak się spało?-spytałem
-A dobrze...-odparła ziewając. Dzieciaki podbiegły do niej i powaliły ją na ziemie
-Ej! Spokój mi tam bo mama palpitacji serca dostanie- zaśmiałem się
-Jakiej palpitacji! Wypraszam to sobie- odparła z uśmiechem Neharika
-Normalnej! Zmasowany atak na ciebie- wyszczerzyłem się

Neharika??

czwartek, 19 lutego 2015

Od Nehariki do Sillena + Poród

Brak komentarzy
Jak on to zrobi? Byłam ciekawa, ale jednocześnie nie chciałam się tego dowiedzieć, bo się bałam. Szliśmy wolnym i spokojnym krokiem. Spacer zajął nam dobre parę godzin, gdyż jak wracaliśmy to był już wieczór. Położyliśmy się spać.

*Następnego dnia*
Obudziłam się pierwsza, ale zaraz po mnie Sill, na powitanie dałam mu całusa. Od razu na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wyszliśmy z jaskini, a zza drzew promienie słońca padły na nasze twarze. Będzie piękny dzień. Poszliśmy, żeby coś upolować, ale nagle brzuch mnie rozbolał, że aż upadłam. Sill się wystraszył i pobiegł po pomoc. Wrócił z Anishą, która oznajmiła, że rodzę. Zabrano mnie do jaskini oraz wezwano do pomocy Tashę. Podczas porody były jakieś problemy, ale Tasha im zapobiegła. Czułam okropny ból, a na dodatek Sill nie mógł być przy mnie. Trwało to z trzy-cztery godziny. Anisha wyszła na dwór i wezwała do mnie Sillena. Byłam strasznie wykończona, ale koło mnie leżały dwa nasze skarby.
- Mamy córkę i synka - powiedziałam słabym głosem. 
Sill położył się koło mnie i posłał mi promienny uśmiech
- Mam imię dla dziewczynki ukochany. Jest to Rosa Negre - powiedziałam i po tym położyłam łeb na łapach...
- Ładne imię i pasuje. Dla chłopca niech będzie Ridian - oznajmił mój mąż
Piękne imiona wybraliśmy naszym dzieciom. Mówiąc szczerze ciężko mi się trochę oddychało, ale to chyba normalne po porodzie, prawda? Spojrzałam na nasze dzieci i się uśmiechnęłam....


<Siill?? Problemy poporodowe xD>

Od Sillena do Nehariki

Brak komentarzy
-Wiesz...To co zrobiłaś nie było zbyt mądre- powiedziałem
-Co?Ale czemu?-spytała
-Neh...Cena jaką będziesz musiała zapłacić to...-zacząłem ale koniec nie chciał przejść mi przez gardło
-To co?-dopytywała
-To życie jednego z naszych dzieci-powiedziałem grobowym głosem
-Co?Nie!TO nie moze być porawda!-krzyknęła przerażona
-I nie będzie. Znajdę sposób by to naprawić- odparłem

Neh??

wtorek, 17 lutego 2015

Uwaga!

Brak komentarzy
Mam dla was przykrą wiadomość.Tamara zostaje wygnana. Powód: brak aktywności od Ponad 3 tygodni

niedziela, 15 lutego 2015

Od Arya'y

Brak komentarzy
To było ok.6 miesięcy temu kiedy pierwszy raz uczyłam się polować.Uczył mnie mój brat Eragon.Kiedy miała własnie spróbować usłyszałam krzyk i wyskoczyło dwóch ludzi.Jeden sięgał juz do mnie rękom ale go ugryzła i uciekłam najszybciej jak mogłam.Gdy wrociłam zobaczyłam moich rodziców nieżywych a brata nie zastałam.Chciało mi się płakać ale nagle sobie przypomniałam że mam jeszcze kuzynkę...Tamare.Umiałam dobrze tropić więc postanowiłam spróbować.Kiedy byłam u kresu sił pojawiła się przede mną Tamara.
-co ty tu robisz?zapytała
-szukam ciebie.
-dobrze.choć teraz ze mną do alfy.
-ok.
Tamara szybko pobiegła do jakiegoś wilka i zapytała się;
-wiesz gdzie jest Sillen?
-tak. jest na polowaniu.
-no nie.
- a oco chodzi?
wtedy ja podeszłam i dowiedziałam się że ten wilk nazywa się Akiro.

Tamara??

Od Larisy do Exel'a

Brak komentarzy
Poszedł ode mnie tak po prostu. Nie obchodziło go to, że starałam się go zawołać. Nic go nie obchodziło. Stałam i patrzyłam się jak powoli znika. Postanowiłam zostać, ale w pewnej chwili przyleciał Ognik.
-Jaki..!- brakowało mi określenia na tego basiora. Smok tylko mnie trącił. Chciał żebym za nim poszła. Biegiem udałam się w stronę Exel'a. Po chwili już przy nim byłam.
-Ex przepraszam. -za taranowałam mu drogę. Stanął i chwilę mi się przyglądał.
-Co mi po twoich przeprosinach? -udawał obrażonego.
-Nie wiem, ale wiem, że chce wiedzieć o co Ci chodzi! -plątałam się w słowach. Starałam się robić jak najmilszą i litościwą minę, ale Ex dalej stał niewzruszony.
-Mi ? chyba raczej tobie! -warknął lekko wkurzony. Usiadłam.
-Jejku! -krzyknęłam. -Po prostu chciałam zobaczyć jak się umiera. -zaśmiałam się.
-Warto wiedzieć. -nie uwierzył. Widziałam, ale i tak udawał, że jednak uwierzył. Przytuliłam się do niego. I lekko pocałowałam. Nie uciekał. Odsunęłam się trochę zawstydzona. Basior jednak przysunął się i to on mnie pocałował.  Oderwałam usta i uśmiechnęłam się. Zaczęłam biegnąć przed siebie, a basior mnie gonił. Zaczęliśmy się bawić. Długo tak biegaliśmy, aż w końcu nagle na kogoś wpadłam. Szybko podniosłam się i otrzepałam z kurzu. Przed sobą zobaczyłam lekko wkurzonego Hirona. Musiał wszystko widzieć i był teraz... mocno zazdrosny.
-Hej. -uśmiechnęłam się, a Ex podszedł bliżej lekko się do mnie przytulając.
-Hej. -odparł sucho Hiron i odleciał. Zobaczyłam, że w jego lewym oku zbiera się łza. Popatrzyłam smutno na Exel'a. Nie chciałam stracić Hirona, ale nie chciałam też stracić Exel'a.
-Co jest? -spytał łagodnie Ex. Nie wiedziałam o odpowiedzieć, więc milczałam.

(Ex? ^^ <jakoś muszę ubarwić opowiadanie :D >)

Powitajmy nowego.... szczeniaka! :) Oto Arya!

Brak komentarzy

Imie: Arya
Wiek:1,2 lata
Płeć: wadera
Żywioł: wilk lodu
Moce: żucanie lodem,leczące łzy, inne nieodkryte
Rodzina: Tamara(daleka kuzynka)
Historia: Cała jej rodzina zgineła więc sama wyruszyła w podróż.Wiedziała że jeśli sie postara to wytropi swoją kuzynkę i trafi(moze)do jakiejs watahy.
Jaskinia: nr. 4
Towarzysz: Saphira
Właściciel: Kejtija

Od Akiro do Sillen'a

Brak komentarzy
Biegłem najszybciej jak mogłem ale nie wiedziałem że on już mnie nie goni .TO znowu ten łowca prubuje mnie złapać.Nagle przede mną pojawił Sillen.
-Czemu tak biegniesz?
-Uciekam przed..
-Przed kim? Tu nikogo nie ma.

(Sillen??)

Od Exel'a do Larisy

Brak komentarzy
- Co Ci do jasnej cholery do łba przyszło?- zadawałem jej pytania podczas powrotu do domu.
- Nic... Nie chcesz wiedzieć- odpowiedziała lekko wkurzona.
- Owszem...- zacząłem- chce wiedzieć!!
Długo nie dostawałem odpowiedzi.
- Dobra... Trudno- odpowiedziałem.
Szedłem za nią. Sam nie wiem gdzie...
- Gdzie idziemy...?- zapytała wadera.
- Nigdzie... Nie chcesz wiedzieć- odpowiedziałem waderze.
- Tyle, że ja chce wiedzieć- rzekła Larisa.
- Ale ja nie chcę- powiedziałem.
- Albo mi powiesz... albo idę stąd!- krzyknęła wadera.
- To idź- powiedziałem i ominąłem ją truchtając powoli w kierunku do którego się kierowałem.
- Jesteś zazdrosny?- zapytała stojąc gdzieś za mną. A ja dalej truchtałem.
Zatrzymałem się.
- Może- rzuciłem przez ramię.
- Już ci na mnie nie zależy?- zapytała.
- Może- znów rzuciłem przez ramię.
- O co chodzi?- już ledwo ją słyszałem.
- O nic!- odkrzyknąłem.
- Ale Ex...

<Larisa?>

sobota, 14 lutego 2015

Od Zeg'a do Tashy

Brak komentarzy
Wadera przysnęłam koło mnie. No to ja też. Jeszcze kontem oka zobaczyłem jak nasi przyjaciele czworonożni padli ze zmęczenia i usnęli.
- Dobranoc, Zeg- rzekł cicho Waleriusz.
Uśmiechnąłem się do szczura. I zasnęliśmy.

Obudziły mnie pierwsze promienie słońca. Wszyscy jeszcze spali. Ach! No tak... Dziś przeprowadzka.
- Towarzystwo! Wstajemy... Szkoda takiego dnia- krzyknąłem.
Ach.... Gdybym miał trąbkę zatrąbił bym im koło uszu.
Obudził się tylko Waleriusz.
Szybko zorientował się o co chodzi. I nagle... Gwizdną! No kurcze, nie wiedziałem, że tak potrafi (tak na marginesie nawet ja tego nie potrafię XD).
Mniejsza.
Towarzystwo zerwało się jak poparzone ogniem.
- dziękuję, przyjacielu- uśmiechnąłem się do szczura.
Ten stanął koło mnie.
Wadera niemrawo popatrzyła na mnie.
Zaczłąem mówić:
- Yy... No więc tak... Yy... O...
- No więc wstawać, zbierać się mamy dziś dużo roboty!- wyprzedził mnie szczur.

<Tasha???>

Od Nehariki do Sillena

Brak komentarzy
Odwzajemniłam uśmiech Sillena, ale nadal czułam się zmęczona poprzednim wydarzeniem, więc znowu usnęłam. Miałam nadzieję, że nienarodzonym wilczętom nic się nie stało.. Obudziłam się dopiero po południu tegoż samego dnia, ale nie czułam już zmęczenia. Sillena leżał koło mnie, a gdy poczuł, że się obudziłam i podniosłam to on też wstał i mnie delikatnie pocałował. Spojrzałam w jego oczy i się uśmiechnęłam.
- Może się przejdziemy? - spytałam, gdyż nie chciałam całego dnia spędzić w jaskini
Sill zgodził się i wyszliśmy na zewnątrz. W moją twarz uderzył przyjemny podmuch wiatru i do naszych uszu doszły piękne śpiewy ptaków. Bałam się tego, czym mogę zapłacić, ale nie byłam pewna co to może być...Na razie nie chciałam o tym myśleć ... Spacerowaliśmy w ciszy, spojrzałam ukosem na mego ukochanego. Wyglądał na smutnego
- Kochanie, czy coś się stało??

<Sillen? O co chodzi??>

Od Mack'a do Maggii

Brak komentarzy
Wędrowałem wiele tygodni, aż natrafiłem na tą watahę. Znalazłem jej przywódców i poprosiłem o zgodę do przyjęcia mnie do stada, przyjęli mnie, a ja od razu zacząłem się rozglądać po okolicy. zwiedzanie zajęło mi chyba z dwie godziny. Po drodze spotkałem jakiegoś czarnego basiora, który nazywał się Exel. Porozmawialiśmy chwilę, ale potem poszedłem dalej. Usiadłem przed Tęczowym Wodospadem i zacząłem rozmyślać o różnych rzeczach. Siedziałem tam aż do wieczora, a gdy wróciłem do jaskini to od razu usnąłem.

Obudziłem się wcześniej i od razu wyszedłem na polowanie. Udało mi się złapać młodą serenkę, którą zjadłem z apetytem.. Łażąc bez celu wpadłem na wilka, który okazał się być waderą...
- Wybacz mi. Jestem Mack, a ty?
- Maggie - odparła
Uśmiechnąłem się do niej. Wadera odwzajemniła uśmiech, choć niepewnie..
- Może się przejdziemy Meggii? - spytałem
Wadera się zgodziła, więc ruszyliśmy, a po drodze rozmawialiśmy ze sobą...
<Maggie??>

czwartek, 12 lutego 2015

Od Pandory do Luke'ya

Brak komentarzy


> -Wiesz, chyba powinniśmy już wracać - powiedział
> -Tak rzeczywiście - rzekłam
> -Gdy poraz pierwszy cie ujrzałem myślałem że będziesz inna - dodał - sądziłem że będziesz sztywna i niepewna siebie, ale jest zupełnie innaczej.
> -Tak ty też mnie pozytywnie zaskoczyłeś.
> Dalej szliśmy już w ciszy. Żadne z nas nie odezwało się ani słowem.
>
> Luke???

Od Luke'ya do Pandory

Brak komentarzy
-Teraz-krzyknęłem oplatając pędami i korzeniami łapy przybyszów. Wszyscy ruszyli do ataku(wszyscy czyli Ja,Sillen i Pandora) i zabilismy ich. Nie wiedzieliśmy z której są watahy ale wiedzieliśmy że mozemy mieć kłopoty
-Ja idę do Nehariki...Pewnie się martwi- odparł Sillen i pobiegł
-No i znów sami-zaśmiała się Pandora
-Tak...znów sami- uśmiechnęłem się

Pandora??

Od Pandory do Luke'ya

Brak komentarzy
-Zaprowadzcie mnie tam!- Powiedział Sillen
-To było przy wodopoju. - rzekłam - Usłyszeliśmy wycie.
-Zobaczcie są tam.- dodał Luke gdy już byli przy wyjściu z lasu - piją.
- Zaatakujemy ich od tyłu. - powiedział sillen
Obeszliśmy ich i Luke powiedział.

Luke???

Od Luke'ya do Pandory

Brak komentarzy
-Kto to mógł być- spytałem zdziwiony
-Nie wiem...Ale nie brzmi to dobrze-odparła
-To to i ja wiem.Wracamy,musimy powiedzieć o tym Sillenowi -powiedziałem
-To szybko-odparła. Biegliśmy ile sił w łapach by dojść do Sillena.
-Sillen!-krzyknęłem widząc go z Neharika
-O co chodzi?-spytał
-Ktoś wdarł sie na nasze tereny-powiedziała Pandora

Pandora??

Od Pandory do Luke'ya

Brak komentarzy
Szliśmy do jego przez azyl ciągle rozmawiając o swoich zainteresowaniach.
-Niesamowite - dodałam - bardzo miło mi się z tobą rozmawia Luke'y
-Mi z tobą też - powiedział - To tam!
I pokazał miejsce przed sobą był to wodopój.
Podeszliśmy razem gdy byliśmy blisko wody usłyszałam dziwny dźwięk coś jak wycie ,ale nikogo z naszej watahy.
-Słyszałeś?

(Luke?)

Od Luke'ya do Pandory

Brak komentarzy
-Ale wiesz że jest wiosna?-spytałem z uśmiechem
-No wiem ale lodowisko się przyda-zaśmiała się
-No niby tak ale nie wiem czy innym się spodoba-stwierdziłem
-Okej-westchnęła i przestała zamrażać
-Pokaże ci pewne miejsce- uśmiechnęłem sie
-Jakie?-spytała
-Chodź a zobaczysz -odparłem.Poszlismy w las aż dotarliśmy do Mojego azylu
-Ale tu pieknie!-krzyknęła
-Dzięki...sam tworzyłem

Pandora??

Tak wygląda Azyl Luke'ya

Od Pandory do Luke'ya

Brak komentarzy
Poszliśmy do lasu. Księżyc był w pełni więc wszystko było oświetlone.
Szliśmy tak bez słowa aż natrafiliśmy na polanę. Podeszłam na środek aby się rozejrzeć.
- Pięknie tu prawda - Powiedział pełnym uroku głosem.
- Tak zwłaszcza podczas pełni - odrzekłam rozmarzonym tonem.
Spacerowałam po polanie, i naglę przypomniałam sobie o swojej mocy.
Zaczęłam biegać i zamrarzać wszystko do okoła nagle on podszedł do mnie i powiedział.

Luke'y??

Od Luke'ya do Pandory

Brak komentarzy
Siedziałem spokojnie w swojej jaskini gdy usłyszałem przed nią kroki. Wyszedłem zobaczyć co się dzieje. Przed jaskinią stała jakaś wadera z Sillenem
-O Luke! Chciałem ci przedstawić Pandore. Chciała by z tobą zamieszkać-powiedział Sillen
-Jestem Luke-powiedziałem do wadery po czym dodałem- Jasne...lokatorka się przyda
-Super...To ja was zostawiam -powiedział Sillen i poszedł. Spojżałem na wadere
-Oprowadzić cie?-spytałem
-Czemu nie...Powinnam poznać mój nowy dom-uśmiechnęła się
-To super.Zaczniemy od Lasu- odparłem z uśmiechem

Pandora??

Powitajmy nową waderę!

Brak komentarzy
http://i.pinger.pl/pgr463/2bc80334001972584d4300d8/artemisa_by_imanika%5B1%5D.jpg

Imie: Pandora
Wiek: 2 lata (nieśmiertelna)
Płeć: wadera
Rasa: wilk lodu
Moce: gdy biegnie za nią rozbłyskają kryształki lodu oraz pod łapami pojawia się lód
Stanowisko: uzdrowiciel
Znaki szczególne: czarne kola wokół oczu i na końcu ogona
Charakter: Pandora jest miła , czuła oraz odważna.
jednak czasem potrafi być zimna i nieprzyjacielska. Lubi być sama lecz jest towarzyska i nie pogardzi jeśli ktoś do niej dołączy.
Rodzina: jej matką była Saraji ojca nie pamięta choć jej matka mówiła że odszedł od nich kiedy była bardzo mała
Partner: W sekrecie kocha Luk'a
potomstwo: Chciałaby...
Historia: wychowywała się z siostrą (Sophie)i matką lecz kiedy zostały wyrzucone z watahy Pandora musiała odejść razem z siostrą od matki i poszukać pożywania tak natrafiły na tą watahe
Jaskinia: nr. 5
Towarzysz: Sophie
Właściciel: KamilaQ

środa, 11 lutego 2015

Od Sillena do Nehariki

Brak komentarzy
Nagle oddychanie przychodziło mi z łatwością...Otworzyłem oczy i zobaczyłem Neharike.Mocno krwawiła.
-Neharika...coś ty narobiła -westchnęłem patrząc na znaki na jej ciele. Zaczęłem mówić wyryte na pamięć zaklęcie uzdrawiające
-Haha Urufu wa anata no kodomo ga ima kurushinde iru koto o koko de iyashite kudasai.- dokończyłem. Rany Nehariki zagoiły się błyskawicznie. Szybko oczyściłem wszystko z krwii i położyłem Neharike do łóżka. i położyłem sie koło niej...Wiedziałem co oznaczają te znaki...i czym będzie musiała zapłacić...Teraz to nie było ważne...nie aż tak. Po jakimś czasie Neharika obudziła się.
-Sillen...-mruknęła. Przytuliłem ja mocniej
-Spokojnie...Jestem przy tobie -szepnąłem
-Żyjesz-uśmiechnęła się lekko
-Tylko dzięki tobie-odparłem

Neharika??

Od Tashy do Zeg'a

Brak komentarzy
Wszystko było piękne, ta chusta i ta lilia, którą mi podarował Zeg były wspaniałe.
- Dziękuję, kochany. Nie musiałeś tego robić - powiedziałam
Basior się uśmiechnął i siedzieliśmy przytuleni do siebie, a ognisko nas ogrzewało. Życie było wspaniałe i zaskakujące na każdym kroku. Spojrzałam kątem oka na Zeg'a, który coś nucił pod nosem jakąś melodię. Następnie swój wzrok skierowałam w niebo i się uśmiechnęłam. Robiłam się powoli senna. Jeszcze Zeg poopowiadał kilka historyjek na noc.
- Wiesz,co Zeg...Ta noc jest niesamowita, pełna magii - powiedziałam
- Masz rację - poparł mnie basior
Siedzieliśmy tak może z godzinkę, a nasi towarzysze się bawili w najlepsze ze sobą. Zaczęliśmy sobie pokazywać gwiazdozbiory, które widzieliśmy na niebie. W dzisiejszą noc było wszystko ładnie widać.... Nagle ziewnęłam i usnęłam koło Zeg'a ...

<Zeg?? Wybacz, że takie krótkie>

Od Nehariki do Sillena

Brak komentarzy
To była moja wina i wyłącznie moja wina....
- Nie pozwolę ci umrzeć!! - krzyknęłam zrozpaczona....
Musiałam znaleźć rozwiązanie tego. No, nie wiem cofnięcie się w czasie i pójście z wujem... Chwila! Ostatnio znalazłam bibliotekę, która może zawierać rozwiązanie tej sytuacji. Poleciałam czym prędzej tam i zaczęłam szukać.Sama Matka Wilczyca spisywała tutaj swoje czary i zaklęcia, jak i inni wilczy bogowie. Szukałam długo. Czegokolwiek. Zaczęłam się już poddawać, gdy ujrzałam kątem oka księgę w czarnej oprawie. cuchnęła krwią.
"Narodziny pierwszych wilczych bogów" - taki tytuł odczytałam, wypisany krwią na skórze do złudzenia przypominającej ludzką.
Przeglądałam stronice zapisane zakrzepłą posoką. Znalazłam tam to czego szukałam. Znalazłam to jak można wskrzesić dowolną istotę.
Wróciłam do mego ukochanego. Wyjęłam sztylet i na przedramieniu wycięłam we własnym ciele znaki, które ujrzałam w księdze. Moja krew plamiła pościel i ciało mojego męża.
Rozcięłam znaki, głęboko, tak, że bluznęła krew. Poczułam ogarniającą mnie słabość, a wkrótce wir energii.
- A więc dobić targu chce demon pośród nawałnicy - usłyszałam. Spojrzałam na stworzenie i choć próbowałam to nie mogłam określić jego kształtu. Był wysoki i wydawał się kościsty, ale jego czarne szaty łopotały na nieistniejącym tu wietrze tak, że jego sylwetka zamazywała się i zmieniała, jego twarz skryta była w kapturze, który czasami sam zdawał się być twarzą o pusty oczodołach, bez nosa i ust.
- Tak... Pragnę życia ukochanego.
- A co jesteś w stanie za to oddać? - spytało stworzenie.
- Czego tylko żądasz - jęknęłam.
- Hojna jest demonica - wycharczał. - Dasz mi to, co utkane pośród życia. Przybędę po to, za siedem księżyców. A ty dasz mi to. W przeciwnym razie oboje was skarzę na wieczne męki - jego peleryna rozwarła się ukazując wykrzywione bólem twarze.
- Dobrze... Tylko mi go oddaj - poprosiłam.
Istota zaśmiała się i zniknęła, a Sillen zaczął oddychać, a ja straciłam przytomność z powodu zbyt dużej utraty krwi.

< Sillen żyjesz!!! Co było dalej??>

wtorek, 10 lutego 2015

Od Larisy do Exel'a

Brak komentarzy
Oboje zachowywali się jak małe szczeniaki. Nie miałam nastroju do żartów.
-W przeciwieństwie do Was chce spać. -warknęłam wściekła.
-Ale ja się boje! -żałośnie zawył Ex. Robił sobie ze mnie żarty.  Wstałam i przyjęłam pozycje do walki.
-Jazda mi stąd! -warknęłam. Basiory posłusznie wyszły z jaskini. Nie czułam się winna. Sami tego chcieli. Zostałam teraz sama. Zaczęłam się trząść z przerażenia. Miałam małego cykora po całym tym dniu. Z wylotu jaskini alej dobiegały śmiechy. Zamknęłam oczy i zatkałam sobie uszy łapami.


Obudziłam się wczesnym rankiem. Otworzyłam oczy i ziewnęłam. To była okropna noc. Wstałam i przeciągnęłam się na wszystkie strony.  Nie słyszałam chłopaków. Wyszłam więc na zewnątrz. Nigdzie ich nie było,a na niebie pojawiły się granatowe chmury. Siedząc usłyszałam jak burczy mi w brzuchu.
-Dziwne... od kiedy ja mam taki apetyt? -spytałam samą siebie. Nagle zza krzaków wyszedł Hiron a za nim Ex. Oboje trzymali sarnę. Położyli ją przede mną.
-Oto twoje śniadanie. -Ex miał bardzo poważną minę. Może miał już mnie dość? Albo znowu sobie żartował.
-Ja znikam. -Hiron do mnie podszedł i mocno mnie uścisnął. Na twarzy Exel'a zawitał uśmiech. Czyli miał już dość Hirona.
-Tak szybko? -spojrzałam zrezygnowana na basiora i wtuliłam się w niego mocniej. Kątem oka widziałam jak Ex robi się zazdrosny. Po chwili Hiron mnie puścił i powoli odleciał żegnając się jeszcze raz. Zostałam ja, Ex i sarna. Zaczęłam jeść zwłoki, a Ex po chwili dołączył się. Po zjedzeniu bez słowa udałam się na urwisko. Złapał mnie potworny dołek i przygnębienie. Znów miałam myśli samobójcze. Teraz już na pewno to zrobię!
-Gdzie idziesz? -spytał zaciekawiony basior.
-Możesz za mną nie iść? -głos mi się łamał. Zaczęłam zakochiwać się i w Exel'u i w Hironie. To nie mogło być prawdą. Hiron? Nigdy się to nie wydarzy... Ex? Przecież on jest zbyt kochany i nie zasługuje na takiego wilka jak ja...
-Chyba nie. -odpowiedział i drwiąco się zaśmiał.
-Chce być sama! -warknęłam i uniosłam się w powietrze. Dalej nie mogłam opanować latania więc po krótkim czasie w powietrzu, zleciałam z powrotem a ziemie. Exel'a nigdzie nie było. Nawet się ucieszyłam, że wreszcie zginę. Zaśmiałam się sama do siebie. Gdy doszłam na urwisko zaczął prószyć śnieg. Stanęłam na skraju urwiska i już miałam skoczyć gdy za krzaków ktoś wyskoczył.
-Serio? -zapytał zdziwiony Ex. -Dlaczego chcesz skoczyć? Czy jest Ci ze mną źle? -zadawał zdecydowanie za dużo pytań.
-Tak serio... -szepnęłam. Nagle poczułam, że się unoszę. Szarpałam się, ale nic się nie działo. Po chwili byłam już na ziemi, ale już dość daleko od skraju urwiska.
-Wracamy do domu. -stanowczo warknął Ex i popchnął mnie żebym zaczęła iść.
-No dobra już dobra. -powiedziałam obrażona. Cały czas szedł mi na ogonie.
-Nawet nie próbuj kombinować. -znów nieprzyjaźnie warknął. Stwierdziłam, że nie warto mu się sprzeciwiać.

(Exel? Musiałam jakoś urozmaicić xD hyhy)

poniedziałek, 9 lutego 2015

Od Sillena do Nehariki

Brak komentarzy
-Ty?Która o mało nie zabiła jej!-warknęłem
-Oj...to było niechcący-odprła. Nie przejmowała się że w każdej chwili mogłem ją zabić...dziwne...
-Niechcący?! Niechcący ! Wynoś się z tond puki uszczędziłem ci życie-warknęłem gotowy do przemiany
-Sillen nie przesadzasz?-spytała Neharkia.Spojrzałem na nia po czym znów w miejsce gdzie stała jej ciotka.Nikogo tam nie było. Nagle usłyszałem szyderczy głos za sobą
-Ona jest moja...ty tylko ją pożyczyłeś-to był wuj Nehariki
-Coś ci się zdaje -powiedziałem zmieniając sie w demona. Poczułem ostry ból w całym ciele ale ustałem prosto
-Te przemiany ci nie służą synu Ithuriela-zaśmiał sie
-Moze i nie...Ale nie pozwolę byś skrzywdził Neharike
-Zginiesz.Tu i teraz-zaśmiał się i ruszył do ataku. tylko ż enie na mnie a na Neharike.Rzuciłem się na niego po czym wykorzystałem pełnie swoich demonich mocy i zabiłem go...ale niestety i mozna powiedzieć  zabiłem sam siebie. Zmieniłem się na prwrót w wilka  i padłem na ziemie. Oddychałem cieżko i z trudem
-Sillen!-krzyknęła Neharika
-Neha...-zaczęłem
-Sill!Prosze wstań-powiedziała Neharika.Zaczeła płakać
-Ja...to musiało się stać...Ja nie jestem zwykłym wilkiem.Moja matka była demonem a ojciec aniołem...Ja miałem cechy po tacie.Wygląd,charakter i moce. Przemiana w demona coraz bardziej mnie osłabiała...aż...no...przyszedł mój czas-jęknęłem
-Nie!Jeszcze nie!Sillen a co z dziecmi-szepnęła
-Dzieci sobie poradzą z taką matką-uśmiechnęłem się słabo

Neharika??

Uwaga mamy nowe basiory!

Brak komentarzy
Są już w zakładce :)

Od Zeg'a do Tashy

Brak komentarzy
- Ale pod gołym niebem czy pod namiotami?- zapytałem.
I to i to mi odpowiadało.
- Pod gołym niebem będzie romantyczniej...- rzekła patrząc mi prosto w oczy.
- Okej...- powiedziałem.
Najpierw znaleźliśmy idealne miejsce na małe ognisko. Wyplewiła tam Tasha trawę (XD) by się nie podpaliła. Ja ułożyłem krąg z kamieni w ziemi. Przynieśliśmy gałęzie.
- Hmm... Fajnie- powiedziałem przynosząc stos patyków.
Ułożyłem z niego watrę.
- Teraz tylko trzeba to zapalić, chyba, no nie?- zapytała Tasha patrząc z oddali jak pracuję.
Uśmiechnąłem się do niej.
Położyłem na ziemi kawałek trawy, którą wcześniej wyplewiła Tasha. potem położyłem tam jakiś kamień i zacząłem drugim kamieniem tworzyć iskry. po kilkunastu próbach w końcu się trawa chwyciła. To ją Przesunąłem delikatnie do środka naszej watry (wcześniej napchaliśmy tam liści by się lepiej chwyciło). Liście się momentalnie chwyciły podpalając gałęzie. Zrobiło się jaśniej... I cieplej.
- To dla Ciebie- powiedziałem i podałem waderze chustę. Była zielona a na niej, razem z moim szczurem wyszyłem wcześniej brązowy pasek którym obramowaliśmy chustę. Z tyłu wyszyliśmy serce.
Przyjęła to. Podałem jej jeszcze takie coś,na którym kiedyś wystrugałem (przy pomocy Walerego ) lilię.
- Lilia symbolizuje taką... taką nie wiem jak to ująć. Królewskość? wyższość? No coś w tym rodzaju. Jest małym kompasem- powiedziałem związując jej to na chustę.
Uśmiechnęła się do mnie. pocałowała mnie ^^^
Odwzajemniłem jej to.
- ładnie w niej wyglądasz- powiedziałem.

<Tasha? Napisz coś a ja potem zakończę naszą LEGENDĘ XD >

Od Tashy do Zeg'a

Brak komentarzy
Zeg się uśmiechnął na moje słowa, na co ja się do niego przytuliłam i go delikatnie szturchnęłam. Powygłupialiśmy się oraz pobawiliśmy się z naszymi towarzyszami. Zrobiło się późno, więc położyliśmy się spać.

Następnego dnia przenieśliśmy się do naszej jaskini, którą wcześniej znaleźliśmy. Urządziliśmy się w niej, a pamiętną różę posadziliśmy na środku jaskini. Potem wyszliśmy na mały spacer, który okazał się dłuższy przez nasze wygłupy...
- Zeg, a co powiesz, żebyśmy dzisiaj nocowali pod gołym niebem?? - spytałam basiora

<Zeg??Co ty na to??>

Od Anishy do Sanny

Brak komentarzy
Sanna po przeproszeniu i przyznaniu się do winy przyszła do mnie. Spojrzałam karcąco na nią
- Sanno, gdybyś mi pozwoliła dojść do słowa to by się to nie wydarzyło. - powiedziałam surowo i dodałam - Mimo wszystko jednak dobrze się to skończyło i nic nikomu się nie stało.
Sanna nadal milczała. Była przygnębiona z tego powodu, że spowodowała tyle zamieszania. Nie mogłam jej pomóc, gdyż no, cóż nie dało by rady. Przechadzaliśmy się po terenach watahy, aż nagle Sanna się zatrzymała i usiadła. Spojrzałam na nią ukosem i się zatrzymałam. Może chciała odpocząć i nic więcej. Gdy spojrzałam na nią drugi raz to zauważyłam, że z jej oczu ciekną łzy. Położyłam swoją łapę na jej głowie i się do niej nachyliłam..
- Nie płacz już, każdy mógł się pomylić - powiedziałam łagodnie
- Ale, ja zawaliłam na maksa - wyłkała
Przytuliłam ją, gdyż teraz potrzebowała zrozumienia i wsparcia w tym czasie...
- Ej, każdemu się mogło wydarzyć. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Wszystko można naprawić i wybaczyć każdy błąd. Co cię nie zabiję to cię wzmocni - powiedziałam na pocieszenia Sanny

<Sanna? Przestaniesz płakać??? >

Od Zeg'a do Tashy

Brak komentarzy
Życie znów nabrało sensu. Sanna swoje dostanie, ode mnie to złe a od jakiegoś innego basiora... no może.
- Ale tak na początek to Waleremu podziękuj i obiecaj mi, że nigdy już tego nie zrobisz!!!!!!!!- powiedziałem uśmiechając się ale na ostatnie słowa krzyknąłem.
Przytaknęła.
- więc chodź... pomaluj mój świat! man żółto i na niebiesko... -zacząłem.
I zaśpiewaliśmy do końca. Nawet mój szczur się przyłączył.
Wracaliśmy do jaskini Tashy.
- R Ó Ż A !!!- krzyknąłem wystraszony gdy w oddali już pokazywała się jaskinia.
- Leć!- krzyknęła.
- Nie leć...- powiedział Walery.
I wskazał głową na kota Tashy który niósł w zębach koszyk z różą.
Była piękna!!! Czerwona... Lśniąca płatków miała tyle, że ... No brak słów ^^^
- Ale... Tak w ogóle to czemu idziemy do mnie a nie do nas, Zeg?- spytała zakłopotana wadera.
Spaliłem się ze wstydu. Coś na szybko musiałem powiedzieć:
- Yyy... No... Trzeba cię przeprowadzić... i... no i chodźmy.
- A ciebie nie?- zapytała.
Głupio mi się zrobiło.
- Nie. Ja mieszkałem... No wszędzie gdzie popadło- powiedziałem i uśmiechnąłem się.
- Teraz już tak nie będzie- rzekła.

<Tasha?????? Dziękować ci a wybaczenie ^^^>

Od Nehariki do Sillena

Brak komentarzy
Uśmiechnęłam się do Sillena, który położył się koło mnie
- Przepraszam za to, ale tak słodko spałeś, że nie miałam sumienia cię  budzić. - odparłam i powiedziałam mu o bólu brzucha
- Może chodźmy do Tashy? - zaproponował
Zgodziłam się na to, więc ruszyliśmy wolnym krokiem w stronę jaskini uzdrowicielki. Na szczęście zastaliśmy ją w swojej jaskini. Powiedziałam jej o moim problemie. Złożyła nam gratulacje i przyrządziła napar, który kazała mi wypić. Od razu poczułam się lepiej i uśmiechnęłam się do Silla. Zabrał mnie na długi, romantyczny spacer. Potem wróciliśmy do jaskini i usnęliśmy.

Obudziłam się późnym rankiem, Sill siedział koło mnie i się uśmiechał. Przyniósł nam coś do jedzenie. Po zjedzeniu wyszliśmy na dwór. Nagle w oddali zobaczyliśmy moją ciotkę. Sill zjeżył się sierść, gdyż nie mógł jej wybaczyć tego, że mnie wyciągnęła i wpadłam w łapy wuja...
- Witajcie... Chciałam wam złożyć gratulację z powodu ciąży Nehariki - powiedziała
<ukochany, co ty na to???>

Zeg i Tasha znów razem! :)

1 komentarz
Uff... udało im się zejść znów XD Gratulujemy i... nie rozchodźcie się! :D

SZCZĘŚCIA <3

Od Tashy do Zeg'a

Brak komentarzy
Poczułam jak ktoś mnie przytula i całuje. Zaczęłam się budzić z kaszlem. Powoli otworzyłam oczy, a gdy już wyraźniej widziałam to ujrzałam nad sobą twarz Zeg'a, który od razu mnie przytulił i rzekł:
- Tasha, dlaczego? Ja cię przepraszam
Pocałowałam go, teraz zrozumiałam, że mu wybaczyłam całkowicie i wiem, że mnie więcej nie zdradzi..
- Nie masz za co przepraszać, tylko ja powinnam za to, że nawrzeszczałam na ciebie wcześniej. Zareagowałam zbyt emocjonalnie, gdyż złość z poprzednich wydarzeń wyszła ze mnie - wyjaśniłam przytulona do piersi Zeg'a.
- A już myślałem, że mnie nie chcesz - zaśmiał mnie
Uraziło to moje uczucia,więc się od niego odsunęłam od niego
- Jak tak bardzo chcesz to proszę bardzo - powiedziałam obrażona
Odsunęłam się na bok i zaczęłam iść nie wiadomo gdzie, a on rzucił się na mnie, ale ja się odsunęłam na bok,więc wylądował na ziemi. Spojrzałam obrażona na niego i ruszyłam dalej, ale Zeg szybko mnie do siebie przyciągnął... Starałam się mu wyrwać, ale robiłam to tak nieporadnie, że wybuchnęliśmy śmiechem...
- Ja cię chcę, nie chciałem cię urazić moimi słowami - wyjaśnił i mnie delikatnie pocałował
Odwzajemniłam pocałunek, a Zeg spytał
- Wrócisz do mnie? Plose ..
Zachichotałam na jego ostatnie słowo....
- Pewnie głuptasku kochany - odparłam i go pocałowałam...
 < Zeg??? Znów jesteśmy parą ^.^ >

Od Exel'a do Larisy

Brak komentarzy
Nie mogłem zasnąć. Zauważyłem, że Larisa już spała. Ale Hiron wciąż nie zamknął oczu.
- Ech... nie mogę spać- rzekłem.
- Ja też...- odrzekł Hiron.
- Spać!- warknęła na nas Larisa.
Czułem się jak szczeniak, matka... A raczej ojciec mówił mi tak jak nie chciałem spać.
- Ale... Ale ja się boję!!!!- wykrzyknąłem.
No bo się bałem. Po tym dzisiejszym dniu.
Hiron wybuchł śmiechem. To ja też.
Larisa wstała i rzuciła nam mordercze spojrzenie.

<Larisa? Brak weny twórczej -_->

Od Larisy do Exel'a

Brak komentarzy
Cieszyłam się, że już jest po wszystkim. Miałam dość tych okropnych wydarzeń. Czemu to zawsze spotyka mnie? Chyba dostałam dołka.
-Dzięki chłopaki i wybaczcie, ale jestem potwornie zmęczona. Teraz na pewno będą mi się śniły koszmary...-uśmiechnęłam się żałośnie w stronę samców.
-Ktoś musi z Tobą... spać. -zaśmiał się Ex. Popatrzyłam się na niego karcąco. Nie zabrzmiało to zbyt fajnie.
-Ja zawsze z chęcią! -Hiron tarzał się ze śmiechu.
-Co w tym kurcze śmiesznego? -spytałam, ale nikt mnie nie słuchał. Ognik zajął się swoim ogonem (może on jest jeszcze.. małym smoczkiem?), a Ex i Hiron tarzali się za śmiechu. Cieszyłam się z tego, że nzaleźli wspólny język cokolwiek miało to znaczyć. Po chwili basiory już się uspokoiły, a Ognik przystąpił do szamotaniny z własnym ogonem. Zachowywał się tak słodko... Może taki wpływ miał na niego stres? Albo złapał go Pan Dobry Humor.
-Ja naprawdę jestem zmęczona. -powiedziałam do chłopaków.
-To śpimy wszyscy. -zaproponował Ex i znów ryknął śmiechem. Co u licha było w tym śmiesznego?! a może mój ojciec coś im zrobił?!
-Dobrze się czujecie? -zapytałam trochę przerażona. Wilki przestały się śmiać (tak.. Ognik dalej zakochany w swym ogonie...).
-No jasne. -odpowiedzieli jednocześnie i spojrzeli na siebie. Chyba już im przeszło.
-Ja się stąd nie ruszam więc... -zaczął Hiron.
-Ja również. -kontratakował Ex.
-No ja śpię w jaskini, a wy będziecie mnie pilnować na polu okey? -spytałam znużona.
-Śpimy wszyscy. Koniec Krop Ka. -Ex zaakcentował ostatnie słowo, a Hiron przytaknął.
-Ognik? -spytałam i podeszłam do smoka. Ten ocknął się i trącił mnie nosem. - Dobranoc. -odpowiedziałam mu, a ten odleciał. Udałam się do jaskini. Chłopaki szli przede mną nawet mnie nie zauważając. Byli bardzo zaangażowani jakimś tematem. Oboje. Nawet weszli pierwsi wbrew kulturze. Przecież to kobiety miały pierwszeństwo, ale co tam... Byłam tak wyczerpana, że po wejściu od razu walnęłam się na ziemie.

(Exel? :) Jakoś mi tak wesoło)

Od Exel'a do Larisy

Brak komentarzy
Ojciec wadery już miał się brać do ataku na nas gdy spojrzałem na niego i wskazałem łapą na drzewo. Moja magiczna siła walnęła go o drzewo. Znów spojrzałem na niego i nie spuszczałem z niego oczu.
- Hiron, potrafisz nasz czterech przenieść na jakieś odludzie?- zapytałem Hirona.
- Jakoś się uda.
I w pewnym momencie znajdowaliśmy się na jakiejś górze. Była ona czarna a niebo było krwisto czerwone. Zaczął padać krwisty deszcz.
Zrobiłem ruch łapą który przesunął ojca Larisy do słupa (tak, tak sam od siebie tam był XD).
- wiąż go Hiron!- krzyknąłem.
Wiatr zawiał mocniej. Basior przywiązał ojca Larisy do słupa. Spuściłem z niego wzrok.
- Będę mieć koszmary- rzekłem żartobliwie.
- Znikajmy stąd...- rzekła Larisa.
I w tym momencie zobaczyliśmy jak chmara orłów leci wprost na słup z wilkiem. Ojciec Larisy zawył z bólu.
- Znikajmy... - powtórzyła wadera.
I w sekundzie znaleźliśmy się z powrotem w jaskini Larisy.

<Larisa????/>

Od Zeg'a do Tashy

Brak komentarzy
Odrzuciła te moje starania. Było mi przykro...
- Ech...- wdychałem.
Popatrzyłem na tą magiczną różę. Więdła, powoli ale więdła.
- Gdy jedno z was umrze z róży opadną wszystkie płatki a jednemu z was, które będzie jeszcze żyło, będzie czekać nieszczęście- powiedział Exel.
- A ty co ty tu robisz?- spytałem.
Popatrzył na mnie.
- Dobra już rozumiem... Ale dlaczego teraz mi to mówisz?- zapytałem- masz jakiś powód.
- Tak... Ale muszę już iść- rzekł i pobiegł.
~Gdy jedno z was umrze z róży opadną wszystkie płatki a jednemu z was, które będzie jeszcze żyło będzie czekać nieszczęście~- pomyślałem.
Nie rozumiałem powodu dla którego mi to powiedział. A róża? I tak nie ma sensu by tu dalej rosła. Znalazłem u Tashy jakiś koszyk. Nasypałem do niego ziemi i przesadziłem tam różę.
Nie mam po co żyć... Skoro plan z wodospadem nie wypalił pozostało jeszcze jedno miejsce... Wody śmierci... Tam powinienem się zabić- i to zrobię!!
Zawiesiłem koszyk z różą (nie wiem po co XDD) i pobiegłem w tamto miejsce.
Pozostawiłem różę na brzegu i bez żadnych wahań rzuciłem się do wody. Miałem zamglony widok. Obejrzałem się w prawo i lewo i znów w prawo i znów... Chwileczkę... Z tej prawej strony leżał wilk. Nie myliłem się. Na pewno. W dodatku był to znajomy wilk...
T A S H A !!!
Krzyknąłem w wodzie. Natychmiast się podniosłem i ją wyciągnąłem na brzeg. Mój wzrok pierwsze padł na owo, magiczną różę. Zostały jej tylko dwa, już czarne płatki... Teraz wiem jaki był sens słów Exel'a.
- Tasha... Nie...- rzekłem. Nie mogłem się powstrzymać od płaczu.
Położyłem głowę na niej, leżącej, prawie już nie żyjącej... A na róży został już tylko jeden płatek. Ledwo trzymający się. Nagle, w oddali zobaczyłem jak wysokie trawy się poruszyły.
- Zeg!- rozpoznałem znajomy głos.
Nagle zza traw wygramolił się.. Waleriusz!!
Zmienił się... Był większy i bardziej tego szczura przypominał. Miał na sobie przeróżne, złote ozdoby... a na grzbiecie miał czerwone pasma sierści układające się w ładny wzór.
Oto jak dziś wygląda Waleriusz:
http://th01.deviantart.net/fs15/300W/f/2007/097/4/4/Mystic_Rat_by_m_lupus.jpg

Szczur niósł nieco mniejszy od niego (gdy stał na dwóch łapkach) nóż. Był zrobiony ze złota ale jego końcówka była zakończona jakimś innym... magicznym chyba... czymś.
- chcesz ją uratować?- krzyknął z oddali szczur.
- A jak nie jak tak!!!!- warknąłem na niego, byłem zły.
Jak można zadawać tak głupie pytania?!!!
- To łap!- krzyknął z oddali i rzucił nóż wprost w moje łapy.
Potem dobiegł do mnie już na czterech.
- I co mam z tym zrobić?- spytałem.
- Wbij jej w serce- odrzekł.
- CO???!!!! Nie mogę!!! Ją trzeba ratować a nie zabijać!!- krzyknąłem.
- Ech... Zacznijmy od początku. Tasha siedziała w tej wodzie tak... z trzy-cztery godziny a na jej sercu powstała potężna skorupa która spowalniała bicie jej serca... stan jest krytyczny... Dlatego owa róża traci płatki. A teraz wbij jej to w serce by ją uratować!- zakończył.
- Skąd to wiesz?!- zapytałem.
- Ech... Książki. - odrzekł.
- Nie wbije jej tego! Nie odważę się przecież- warknąłem.
- Cykor...- spokojnym tonem rzekł Walery.
- Sam to zrób!- warknąłem.
- A czy ja ją kocham i byłem z nią kiedyś w jakimś związku??! Stary ty nic nie rozumiesz!!!!! Tylko osoba która ją na prawdę kocha może jej to wbij i ją uratować!!!!- zasyczał szczur.
Spoglądnąłem na różę... Szczur zrobił to samo. Ostatni płatek wisiał na ostatnim włosku.
- Pośpiesz się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Szybko- krzyknął Waleriusz.
Tym razem nie prosiłem się. Wbiłem jej ten nóż. Krew się polała a płatek spadł. Nóż tkwił w jej sercu. Krew wciąż się lała. Walery patrzył na nas...
Ja popatrzyłem na ten nóż... Popatrzyłem na tą krew...
- Na co czekasz... Wyciągnij ten nóż...- z rezygnacją rzekł szczur siadając i dodał po chwili- przecież nie będzie go mieć wbitego cały czas.
Łapy mi się zatrzęsły... Wyciągnąłem go. Był cały zakrwawiony a to magiczne coś świeciło.
Szczur popatrzył i się uśmiechnął.
- Działa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- krzyknął uradowany- teraz zgodnie z planem krew powinna wypłukać skorupę którą tym nożem rozbiłeś!
Uśmiechnąłem się do niego i spojrzałem na Tashę... Wokół niej było pełno krwi... wraz z małymi skorupkami które były czarne. Zapewne to była ta skorupa. Krwawienie ustało. Rana zrosła się. Przytuliłem waderę. Pocałowałem. Ona... Zaczęła się budzić.
- I co? Nie mówiłem?- rzekł uradowany Waleriusz stając uśmiechnięty z założonymi rękami.

<Tasha? Jednak żyjesz ^^^ Nie miej mi tego za złe ^^^>

Od Tashy do Zeg'a

Brak komentarzy
To nie zmienia faktu, że może mnie zdradzić znowu... Zamknęłam te cholerne oczy, a gdy je otworzyłam Zeg'a już nie było. Wreszcie się odczepił ode mnie. Mogę pobyć sama i to wszzystko ułożyć, przemyśleć na spokojnie...Najpierw odwiedziłam Neharikę i Sellena, a potem poszłam do Lasu Cieni i tam usiadłam koło Jeziora Śmierci i wpatrywałam się w jego taflę wody...
- Może powinnam dać Zeg'owi drugą szansę? Ale jeśli mnie znowu zdradzi? Nie można takim wilkom ufać, ale .... - no właśnie "ale" ja go kocham dokończyłam w myślach.. .Co ja mam począć teraz, nie mogę mu tego płazem puścić i tak łatwo zapomnieć, gdyż mnie upokorzył i znieważył.
Robiło się późno, więc postanowiłam wrócić do mej jaskini z nr.3, a gdy wracałam oświetliły mnie świetliki, które ładnie świeciły, ale niestety w oddali zobaczyłam Zeg'a. Co prawda wybaczyłam mu, ale gniew i nieufność w stosunku do jego uczuć nadal mi nie przeszły, więc warknęłam gniewnie w przypływie złości na niego:
- CO ty tutaj robisz?Chyba wyraziłam się jasno?! Nie chcę cię widzieć! Z nami koniec! Nie zaufam już tobie po tym jak mnie znieważyłeś i upokorzyłeś!! - odwróciłam się i odeszłam
Mój gniew z powodu tamtej sytuacji w końcu wyszedł na światło dzienne i nie umiałam go powstrzymać. Zareagowałam emocjonalnie, a nie racjonalnie. Weszłam do Lasu Cieni i znowu usiadłam nad Jeziorem Śmierci. Złość, gniew powoli mijały pozwalając mi myśleć trzeźwo. Zrobiło mi się głupio, że nawrzeszczałam na Zeg'a, ale po chwili uznałam, że słusznie zrobiłam. Niech przestanie ciągle za mną łazić, a da mi czas na ułożenie spraw i czasu na przemyślenia....
~Po co?~ spytałam siebie w myślach...Moje serce mu już wybaczyło, ale nie potrafię mu zaufać ...
~Czy to prawda?~ Znowu coś mnie ukłuło w sercu. Może nie chcę mu wybaczyć, gdyż boję się tego, że znowu mnie skrzywdzi? Oszuka? Sama już nie wiem.... Moje życie straciło już sens, nie wiem dlaczego jeszcze żyję. Brakuję mi moich rodziców.. Oni by wiedzieli co powinnam zrobić.... Nagle zawiał zimny wiatr, aż mnie ciarki przeszły. Spojrzałam na taflę wody i nagle przeszła mi jedna okropna myśl...
~Co by się stało, gdybym się zabiła?~
Nie wiem skąd mi ta myśl się wzięła, ale tak pomyślałam... Co moja śmierć będzie znaczyć na tak ogromny świat? Nic.... No właśnie, nic..... Nie zauważyłam, jak moje kroki skierowałam w stronę Jeziora. Jakie to jest uczucie umierać?? Co się myśli i czuje? Czy ogólnie się coś czuje? Spadłam.... Poczułam jak jakieś macki łapią mnie i ciągną na sam dół.... Po kilku minutach poczułam dno jeziora, było zimne i twarde.... Nagle zapanował mrok i straciłam przytomność... Poczułam zimność i ciemność. Nie wiem ile byłam pod wodą... może z trzy - cztery godziny tam przebywałam... Dlaczego to zrobiłam?? Nie wiem...

<Zeg?? Jak myślisz po 3-4 godzinach spędzonych pod wodą bez tlenu wilk umiera???>

niedziela, 8 lutego 2015

Od Larisy do Exel'a

Brak komentarzy
Było ciepło i wygodnie. Długo nie mogłam usnąć. Po pewnym czasie oczy jednak same mi się kleiły. Starałam się nie myśleć o tym co było i co będzie tylko o tym co jest.

*rankiem*

Otworzyłam oczy. Słońce już powoli wstawało. Dzień zapowiadał się na bardzo ładny. Nigdzie nie było Exel'a. Trochę mnie to zaniepokoiło. Spojrzałam za siebie. Na całe szczęście był ze mną Ognik. Nagle zobaczyłam coś w górze. Smok stanął przede mną gotów mnie bronić. Muszę przyznać, że to było słodkie. Po chwili zobaczyłam, że był to mój Hiron. Zaraz gdy wylądował rzuciłam się na niego. Odwzajemnił uścisk.
-Mam Ci coś bardzo ważnego do powiedzenia. -mówił cicho i powoli. Wyglądał jakby wiedział, że ktoś nas śledzi. -Twój były się zbliża.
-To nie mój były... To mój ojciec. -odszepnęłam. Był bardzo zdziwiony. -Później Ci wszystko wytłumaczę. -dodałam. Siedziałam wtulona w białego wilka gdy zobaczyłam Exel'a.
-Cześć. -wycedził Hiron nawet na niego nie patrząc. Czyżby mu nie ufał? Mój biedny, kochany Hiron.
-Hej. -odpowiedział zaskoczony Ex. Wczoraj przecież jeszcze Hiron był wobec niego taki miły. Nie dziwiłam się co do jego zaskoczenia.
-Gdzie byłeś? -powoli wygramoliłam się ze skrzydeł białego basiora. Uśmiechnęłam się niepewnie w stronę Exel'a.
-Poszedłem po coś do jedzenia. -nawet nie zauważyłam kiedy przyniósł dwa wielkie króle. Hiron stwierdził, że jest pojedzony, a ja z Ognikiem  i Exel'em zjedliśmy dwa króliki.
-Mój ojciec tu... leci. -powiedziałam żałośnie. Nagle stało się... ciemno. Spojrzałam w górę i zobaczyłam.... Lerisona. Mój wredny ojciec. Dlaczego właśnie ja musiałam mieć podobne do niego imię?
-Moja mała Misia. -uśmiechnął się, a jego oczy zaczęły świecić jeszcze mocniej.
-Zostaw ją! -krzyknęli oboje Hiron z Exel'em. Ojciec jednym podmuchem wywrócił oboje basiorów. Ognik dalej stał. Był kilkanaście razy większy i silniejszy. Był moją ostatnią nadzieją(nie to, że nie wierzyłam w umiejętności basiorów...). Rzucił sie na ojca. Okazło się, że ten nawet się nie bronił. Czyżby wiedział o mich słabościach? Może on... mnie śledził? Ex i Hiron podbiegli do olbrzyma. JA powoli też się zbliżyłam.
-Dlaczego? -spytałam, a po policzku spłynęła mi łza. -Zawsze myślałeś, że mama Cię zdradziła a mnie traktowałeś jak śmiecia.
-To co? Ty jesteś niczym. -zaśmiał się. Pomimo starych lat dalej trzymał się dość dobrze.
-Przynajmniej ten śmieć ma przyjaciół. -uśmiechnęłam się. Hiron już wymierzył swoje skrzydło pokryte toksynami w stronę Lerisona gdy ja nie wytrzymałam.
-Nie! -krzyknęłam.
-Wiedziałem, że nie pozwolisz mi zginąć. -zaczął się śmiać. To był okropny śmiech.
-Zabić nie, ale... Zostaniesz skazany na wieczne tortury. Ponieważ jesteś pół nieśmiertelny przywiążemy Cię na odludziu do pnia i tam codziennie orzeł będzie wydziobywać Ci kawałek wątroby. -rzekłam spokojnie. Ex wysłał mi zadowolone spojrzenie, a Hiron był zniesmaczony. Chciał by mój ociec zginął. Miał rację, ale ja nie potrafiłam.

(Ex? Wreszcie xD)

Od Exel'a do Larisy

Brak komentarzy
Sprawa zrobiła się jeszcze poważniejsza.
- Nie masz się czego bać. Ja cię obronię choćby nie wiem co się działo....- pocieszyłem ją.
- Ale on i tak ,przyjdzie, zabije mnie i...
- DOSYĆ!!!!!!- warknąłem na nią.
Popatrzyła nam mnie gniewnie a zarazem była wystraszona...
- Przepraszam... Jestem optymistą, zazwyczaj i nie lubię takich rzeczy słuchać... Będzie dobrze- powiedziałem spokojniej.
Mam tylko nadzieję, że to nie nadejdzie tej nocy- pomyślałem ale nie powiedziałem jej tego.
- A tak przy okazji... Muszę ci powiedzieć, że odkryłem w sobie nową moc!- zmieniłem temat uśmiechając się.
- Jaką?- zapytała.
- Potrafię się porozumiewać telepatycznie, na razie tyle- odpowiedziałem jej i dodałem- a nie... jeszcze przenoszę różne przedmioty za pomocą swych myśli.
Zademonstrowałem jej to. Podniosłem jakąś paczkę której ona nie zauważyła. Jednym ruchem sama się rozpadła tworząc deszcze serc i płatków róż.
- Ogniku!- krzyknąłem.
Ognik przyszedł.
- dziękuję ci... Jesteś świetnym przyjacielem, ale popilnuj dziś tej jaskini, dobrze?- poprosiłem smoka.
Zgodził się. Rozpalił jeszcze małe ognisko i myśmy zasnęli jak ostatnio- tylko bez ognika.

<Larisa?????>

Od Zeg'a do Tashy

Brak komentarzy
- No ale... Tasha ja Cie proszę na kolanach!!!- krzyczałem, a raczej wyłem.
Moje serce rozrywała rozpacz, ból i WSZYSTKO!!!!!
- Tasha, ja tak cierpię i...
- To moja wina... Przepraszam- usłyszeliśmy głos... Sanny.
Miałem siostry już dość! Odskoczyłem jak popażony i schowałem się za Tashę.
- Odejdź!! Zniszczyłaś mi miłość!!! Precz, siostrzyczko- zawyłem.
Czułem się jak pijany... Upity deszczówką.
- To ja... Jestem wyrocznią. szukałam tego jedynego... Ech... Myślałam, że to on... To moja wina! Ja go uwiodłam... i...
- wiedziałem!- zawyłem przerwyając jej.
- Wybacz mu- rzekła ostatnie słowa i pobiegła... gdzieś nie wiadomo gdzie.
Nagle zuważyłem ,zę jakiś basior nas obserwuje. Przesłał mi jakąś myśl: ,, Każ zamknąć waderze oczy, potem zwiej. Ucieknij do jej jaskini i tam będzie cię czekać niespodzianka. Exel jestem, tak przy okazji''
To była moja ostatnia deska ratunku...
- Tasha... zamknij oczy, proszę- rzekłem do niej.
Warknęła na mnie ale je w końcu zamknęła. Ja zwiałem do jej jaskini.
Faktycznie... Tam czekało jakieś zawiniątko. Rozpakowałem je. Była tam jakaś herbata... różana? Dziwne... I róże... I jakieś i jakieś... wycinane serduszka. Hmm? I po co mi to????!!! Ona i tak mnie już nie kocha.
Znalazłem jeszcze karteczkę z instrukcją: ,,rozsyp wszędzie płatki róż, zaparz różaną herbatkę, potem rozsyp serca jak również powieś je na jakiś przedmiotach. aha, tam jest jeszcze sadzonka magicznej róży. Zasadź ją przed jej jaskinią. Róża jest na prawdę piękna. Rośnie i jest jeszcze piękniejsza gdy się kochacie a gdy nie... Ona więdnie. Nie mów jej tego. Niech sama to zauważy. Exel''
No to to wszytko zrobiłem. i tą różę magiczną też zasadziłem.
Czekałem na Tashę z godzinę. sprawdzałem czy herbata wystygła... nie. To magia! A róża więdła.

*potem*

Na niebie lśnił już księżyc. W jego świetle zobaczyłem sylwetkę Exela.
-Dobrze się spisałeś, Zeg. Oby tak dalej. Ja dodałem jeszcze kilka efektów a ona już tu idzie. Poczekaj...- rzekłszy to wpiął mi różę przy... Hmm.. Lewej piersi? Tak XD
Czekałem i czekałam aż tu nagle... Tasha nadeszła! A zewsząd przyleciały świetliki delikatnie ją oświetlając...

<Tasha?????>

Od Tashy do Zeg'a

Brak komentarzy
Wracałam z Lasu Cieni, gdy nad urwiskiem zobaczyłam zapłakanego Zeg'a. Krzyknął, że mnie kocha, prosił o przebaczenie i skoczył do wody. Przeraziło mnie to, więc jak szybciej zbiegłam na dół i gdy go zobaczyłam, ledwie żyjącego. Weszłam do wody i wyciągnęłam go z niej. Zaczęłam robić napar z Athelasu, który jest wstanie uleczyć każdą ranę nie ważne jaką. Zaczął się budzić, więc szybkim krokiem się oddaliłam od niego. Ostatni raz spojrzałam w jego kierunku i z moich oczu zaczęły płynąć łzy.. Nagle zagrodził mi drogę..
- Zostaw mnie. Nie chcę cię znać - powiedziałam
- To nie prawda!
- Prawda, ale obowiązkiem uzdrowiciela jest ratowanie życia każdemu - objaśniłam - Teraz mnie zostaw muszę się spotkać z parą Alfa.
Skłamałam, chciałam po prostu pobyć i to wszystko przemyśleć, ale Zeg nie dawał za wygraną ....
- Czego? - warknęłam na niego
<Zeg????>

Od Zeg'a do Tashy

Brak komentarzy
- Sana! Uwiodłaś mnie! Jak mogłaś!- warknąłem na waderę.
Ona jak tchórz zwiała. Ja odszedłem szukać Tashy.
- Poczekajcie!- zawołała za nami Anisha.
Odwróciłem się. Sanna płakała u jej boku. Ja mozolnym krokiem do niej podszedłem.
- Czego?!- warknąłem.
- Uspokój się, Zeg- odpowiedziała Anisha.
Sanna wciąż płakała.
- sanno. Skup się. Zamknij oczy i poproś o radę bogów- powiedziała Anisha.
Wadera skupiła się. Zamknęła oczy... Po chwili je otoworzyła.
- Zeg! Wybacz mi, proszę!!!!!- wrzasnęła i padła u mych łap- jsteś moim... moim...
Nie mogła się powstrzymać od płaczu więc Anisha dokończyła:
- Zeg, jesteś jej bratem a ona twą siostrą.
Popatrzyłem na Anishę a potem na... swoją siostrę.
- Sanna, zepsułaś mi życie. Fajnie, że jesteś moją siostrą. Idź to teraz powiedzieć Tashe- odpowiedziałem.

*potem*

Nie miałem już po co żyć. Moja miłość odeszła, a wszystko przez moją siostrę... Koniec ze mną. Teraz niech Sanna se sama żyje.
Poszedłem nad urwisko. Wiedziałem, że jakaś wadera siedzi w krzakach i mnie obserwuje. Sanna? A może Tasha?
Nie ważne. Stanąłem na skraju urwiska. Pod mną płynęła woda.
Łzy same leciały do oczu...
Nabrałem głęboko wdech i wrzasnąłem na całe gardło:
- KOCHAM CIĘ TASHA!!!!!!!!!!!! I ZAWSZE KOCHAŁEM!!!!!!!!!!! WYBACZ MI PROSZĘ !!!!!!!!!!!!!!! A TERAZ WIĘCEJ JUŻ MNIE NIE ZOBACZYSZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zrobiłem krok w przód i... Skoczyłem. Ostatni raz wrzasnąłem:
- KOCHAM CIĘ TASHA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Chodź wiedziałem, że i tak nic nie zdziałam.
Zamknąłem oczy. Widziałem Waleriusza... Tashę... Już czułem jak woda zaraz delikatnie muśnie moje ciało. I się stało... Wskoczyłem na samo dno. Nikt o mnie i tak nie pamięta... Lecz szybko wyrzuciło mnie NA wodę, nie pod nią.
- Ech.. Czemu mi się to nie udało?!- zapytałem sam siebie.
Byłem całkowicie zmęczony... I nagle!!!!!
- Łaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!- Spadam z wodospadu.

*potem*

Obudziłem się ma brzegu. Wzrok miałem zamazany.
- Tasha...- wołałem nie wyraźnie i niemrawo- Tasha... kocham...cię
I padłem.
Nie wiem czy coś się wtedy działo...
Obudziła mnie silna woń... Ziół? Tasha!!!! Jeszcze z zamkniętymi oczami miałem wstać i ją przytulić. Otworzyłem oczy i... Jej nie zobaczyłem. Ale zioła były. W pobliżu, a raczej daleko, wędrował jakiś wilk. Oby to była Tasha!!!
Pobiegłem w tym kierunku. Tak to był ona. Płakała.


<Tasha? Napisz coś krótkiego i daj mi się przeprosić potem ^^>

Rozstanie :(

Brak komentarzy
Z przykrością informuję, że Zeg i Tasha nie są już razem....  Miejmy nadzieję, że może kiedyś jednak ich drogi znowu się złączą w jedną....

Od Larisy do Exel'a

Brak komentarzy
-No.. dobra... -powiedziałam dalej trochę wystraszona.
-Nie bój się. -zaśmiał się radośnie basior. Sojrzałam na niego. Oczy wyrażały radość, ale zauważyłam, że jest trochę smutny. Nie mówiłam już nic. Wiedziałam, że nie jestem w tej przeszłości sama, a jednak czułam się potwornie przybita. Inna ja leżała i chyba spała. Musiałam przyznać, że wyglądałam słodko. Taki mały słodki szczeniaczek... Nagle przyleciał mały Red i zaczął krzyczeć żebym wstała. Widziałam jak "ja" biegłam w stronę jaskini rodziców.
-Niee... -szepnęłam prawdziwa ja do Exel'a. Wiedziałam co się teraz wydarzy.
-Czemu? Wyglądasz słodko. -szepnął. Zamknęłam oczy. Chciało mi się płakać. Na nowo zobaczyłam matkę, ojca, siostry i brata... To był dla mnie szok. Słyszałam krzyki, jęki, wycie... Otworzyłam oczy. Właśnie był moment gdy człowiek zabijał matkę, a ona wydusiła ostatnie słowo. Mała Ja uciekała a mi wyruszyliśmy za nią.
-Nie wiedziałem... -zaczął Ex. Widziałam, że mi współczuje.
-To nic takiego... -spojrzałam na niego i zobaczyłam, że chce coś powiedzieć -Nie mówmy o tym okej? -szybko dodałam.
-Okej... -szliśmy za mną w milczeniu. Zobaczyliśmy jak jakiś cały czarny basior za nią idzie. Po chwili jednak odpuścił. Oboje spojrzeliśmy na siebie trochę zdziwieni. Jeszcze czasem widać było że mnie śledził, ale potem całkowicie odpuścił.
-Tu się nic nie wydarzy. -szybko podsumowałam moją wędrówkę.
-Przewinę czas do...
-Do mojego przybycia do watahy. -dokończyłam za niego. To właśnie tam zaczęły się moje kłopoty. Kazał mi zamknąć oczy. Wtuliłam się w niego mocno. Po krótkiej chwili szepnął mi do ucha:
-Już. Możesz otworzyć oczy. -zrobiłam to co powiedział. Zobaczyłam jeszcze dawnego Sillena i mnie. Potem widziałam wszystko co robiłam jeszcze nie tak dawno. Ex słyszał wszystko co mówiłam. Kompletnie straciłam rachubę czasu. W końcu doszliśmy do momentu gdy leżałam w swojej jaskini i przyleciał... Hiron.
-To wtedy gdy mnie... porwał. -niepotrzebnie wytłumaczyłam Exelowi. Przecież widział. Jako odpowiedź usłyszałam "yhm.".  Nagle znaleźliśmy się w tej jaskini. Całej ciemnej, strasznej, mokrej.
-Ja? Tak szybko? -spytałam i spojrzałam na Exel'a. Musiałam przyznać, że basior miał świetną rachubę czasu. Zaśmiałam się w duchu z mojego własnego żaru. W ciemnościach obok Hirona stał jeszcze ktoś. Miał czarną sierść potężne skrzydła. Cały był potężny. Większy od Hirona (a Hiron jest... spory). Oczy świeciły się na czerwono. Przeszedł mnie dreszcz. Słyszałam co mówił. Powiedział Hironowi tą wersje, którą ja słyszałam. Przynajmniej wiem, że Hiron nie kłamał. Kazał jednak odejść mu na chwilę i zostałam tylko nieprzytomna ja i ... ten czarny wilk. Podeszłam bliżej. Stałam teraz naprzeciw niego i nad leżącą mną.
-To twój koniec Misia. -po tych słowach wiedziałam kto to jest. Rozryczałam się podbiegłam do Exel'a.
-Wiesz kto to... -szepnął i mocno mnie przytulił.
-Y..hym... To... mój... -przestałam by zaczerpnąć powietrza.
-Twój? -zapytał zniecierpliwiony.
-Mój... Ojciec! -krzyknęłam i jeszcze bardziej się rozryczałam.
-Ale twojego ojca... zabili. -stwierdził delikatnie.
-Zabili mojego ojczyma. Biologiczny uciekł, gdy dowiedział się, że mama urodziła białą waderę!
-Nie rozumiem... Dlaczego?-usiadł. Widziałam jak zaczął się zastanawiać.
- Powiedział, że matka go na pewno zdradziła, bo i on i matka byli czarni. Rodzeństwo też było czarne... Tylko nie ja... Tylko on mówił do mnie "Misia", ale zawsze mnie gryzł i nigdy nie chciał mnie dopuścić do żarcia. Potem uciekł.-wiedziałam teraz już wszystko. Ex mocno mnie przytulił.
-Wracamy do domu... Trzeba coś z nim zrobić. -powiedział.

(Exel? No więc jak wygląda powrót do domu? I co kurczę robimy? :D Teraz ty się wysil XD Bo ja sierota już nie mam pomysły >.< hyh)

Od Tashy do Zeg'a

Brak komentarzy
Wracałam do jaskini, gdy nagle przypomniałam sobie, że miałam Neharikę odwiedzić, więc spokojnym krokiem ruszyłam w stronę jej jaskini. Po drodze rozmawiałam z Elltharisem aż nagle zobaczyłam jak Zeg całuje tą samą waderę, co wcześniej widziałam i ją przegoniłam. Tego było za wiele. Jednak zawiodłam się na nim. Okazał się być niewierny w uczuciach. Na głowie Elltharisa siedział Waleriusz, naskrobałam kilka słów na kartce, które brzmiały tak:

"Z nami koniec Zeg. Nie chcę cię już widzieć nigdy więcej na oczy!Jesteś podły oszustem! Bądź z tą swoją lalunią, ale o mnie zapomnij na zawsze! "

I położyłam szczura na ziemi, który natychmiast pobiegł w kierunku Zeg'a, ja natomiast postanowiłam odejść jak najszybciej od niego i z tego miejsca. Zranił mnie oraz poniżył.  Nie chciałam go znać ani z nim rozmawiać. Z moich oczu pociekły łzy, a ja zaczęłam biec jak najdalej stąd. Ukryłam się w Lesie Cieni, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Nagle usłyszałam wołanie Zeg'a, który po krótkiej chwili mnie znalazł
- Tasho, ja... - zaczął, ale mu nie pozwoliłam do kończyć
- Zjeżdżaj! Nie chcę cię znać!Z nami koniec! Idź do tej wadery! Nie chcę kogoś kto jest nie stały w uczuciach i bawi się kosztem innych, a zwłaszcza jest niewierny!
Odeszłam szybkim krokiem, a gdy chciał iść za mną Elltharis zablokował mu drogę. No tak miałam odwiedzić Neharikę, ale nie teraz.. Teraz jestem zbyt zdruzgotana ... Jak mogłam być taka naiwna, że mnie kocha? No jak??

<Zeg?? I co dalej?? Tashie nie przejdzie tak szybko i tak szybko nie zapomni oraz chyba tak szybko ci nie wybaczy ....>

Od Zeg'a do Sanny

Brak komentarzy
Jakaś nieznana mi wadera nie dość, że zaczęła mnie zaczepić to teraz mi miłość wyznaje! A nawet... To ładna, ładna.
- No wiesz... Jakby nie patrzeć na to, że jestem już zajęty to ty też mnie się podobasz- szepnąłem jej.
Wadera uradowana wstała. Ja również. Opowiedziałem jej trochę o sobie ona trochę o niej... Ech.
Było jeszcze wcześnie i... Tasha!
Popatrzyła na mnie wściekłym wzrokiem. Miała przy sobie zioła. Zostawiła je na ziemi. Pobiegła do mnie i na oczach Sanny mnie pocałowała. Ale to nie był pocałunek miłości. To był pocałunek gniewu. On nie był przyjemny. Ale się nie wyrywałem.
- Zostaw go wadero, on już jest zajęty!- krzyknęła na Sannę.
Sanna zwiała.
- I żebym was razem więcej nie widziała!- warknęła na mnie.
No i potem się uśmiechnęła. Pocałowała mnie, ale tym razem był to pocałunek miłości.
Gdy Tasha sobie poszła ruszyłem w ślady Sanny.
- Zaczekaj, Sanna!- wołałem gdy zobaczyłem jej długi ogon.
Ona rozejrzała się na boki czy nie ma Tashy i ruszyła mi w objęcia.

<Tasha?????? Złapiesz nas na czym XD>

Od Sanny CD Anishy- do Zeg'a

Brak komentarzy
Biegłam ile sił w łapach. O Sillenie nie warto wspominać już nic. Teraz liczył się tylko i wyłącznie ten basior. Uuuch... Przystojny ^^
- Hejka!- wrzasnęłam mu prosto przed nosem.
Basior wrzasnął wystraszony i się przewrócił na grzbiet.
To na niego z góry popatrzyłam.
- Jestem Sanna, a ty????- zapytałam uradowana.
- Zeg... Ale...
- Nie ważne. Ważne, że teraz będziemy razem!- wrzasnęłam.
Basior wstał i brutalnie ,,niechcącą'' mnie popchnął. Przewróciłam się.
-Ej! To tak traktujesz swoją przyszłą żonę?!- warknęłam na Zeg'a.
- Jaką żonę, wadero?! Czyś ty na mózg opadła?! Jestem zajęty, odteguj się ode mnie- mówił.
Wtem zobaczyłam cień na niebie. Anisha? Nie możliwe.
Coś... A raczej ktoś w pewnym momencie mnie porwał.
- Zeg!- wrzasnęłam.
A on tylko się uśmiechnął i wrzasnął:
- Dziękuję... Jakaś wadero za uratowanie mnie od Sanny!!!!
- Proszę bardzo - zamruczała owa wadera.
To była Anisha.
- Ej! No wiesz co! Ja się tu z przyszłym mężem umawiam a ty...
- To nie jest Twój przyszły mąż- powiedziała nieco zła.
- To kto?!- wrzasnęłam.
- Ciszej, Sanno, ciszej. Ostatni raz cię ratuję- odpowiedziała.
Leciałyśmy dość wysoko. Była na nią zła. Wyrwałam się z jej objęć i... Skoczyłam wprost na Zeg'a.
- Kur..- zaczął.
- Cicho.. Ty mi się podobasz- zaczęłam znowu.

<Zeg????>

Od Tashy do Zeg'a

Brak komentarzy
Przyłączyłam się do śpiewu Zeg'a. Po skończonym śpiewaniu poszliśmy się przejść. Nasi towarzysze się świetnie bawili, zresztą my też. Zeg i ja postanowiliśmy znaleźć nową jaskinię dla nas. Po dłuższym czasie znaleźliśmy jaskinie dla nas. Była naprawdę wielka i piękna jak żadna inna. Weszliśmy do środka i się rozejrzeliśmy po niej. Odpowiadała nam, więc postanowiliśmy poinformować parę alfa o naszej nowej jaskini. Po tym jak Sillen i Neharika zgodzili się na to, wróciliśmy do naszego wspólnego domu. Zrobiło się późno, więc od razu zasnęliśmy.

*Następnego dnia*

Zeg'a nie było w jaskini, gdy się obudziłam. Nie zmartwiło mnie to, gdyż pewnie poszedł się przejść lub upolować coś. Poszłam się przejść i postanowiłam nazbierać ziół. Przy ich zbieraniu towarzyszył mi Elltharis, który mi pomagał w tym.... Moje życie chyba się ułożyło i znalazłam kogoś kogo na prawdę kochałam w swoim życiu, ale wszystko jeszcze przede mną i wiele rzeczy może się wydarzyć
<Zeg??A ty się gdzie podziewasz??>





To nasza nowa jaskinia:

Od Exel'a do Larisy

Brak komentarzy
Wiedziałem, że wadera była już pewna. Ach... Kiedyś i na mnie przyjdzie ta chwila.
- Nie przejmuj się Lariso, kiedyś to i ty poznasz moją przeszłość...- powiedziałem.
Wadera była nieco wystraszona.
- I co? I myślisz, że ja teraz maszynę z kieszeni wyciągnę i rozłożę i polecimy?- zapytałem tak dla żartów.
  Popatrzyła na mnie krzywo.
- Nie no... To był żart- trzymaj się mnie na chwilę.
Wadera przytuliła się do mnie. Ja tylko zamknąłem oczy, podniosłem swój łeb do góry. Nas otoczyła mgiełka i... Zobaczyliśmy drugą Larisę.
wadera krzyknęła wystraszona.
- Ona nas nie usłyszy to ty w przeszłości. Ci z przeszłości nas nie widzą, nie słyszą... Nie czują jak ich tykamy. Jesteśmy aktualnie u Ciebie w jaskini- powiedziałem

<Ups XD Zajęło mi to wiecej linijek XDD Larisa? ♫>

Od Anishy do Sanny

Brak komentarzy
Co prawda o niego i nie o niego chodziło. Ten brązowy basior był jej bratem, ale jak mam jej to powiedzieć? Sanna była niecierpliwa moim zwlekaniem z odpowiedzią
- Powiedz wreszcie Anisho czy to on?
Spojrzałam w oczy wadery, a potem znowu skierowałam je w stronę basiora i wadery, która za nim biegła. Nagle zamknęłam oczy i zaczęłam wsłuchiwać się w głos przodków
~Nie mów jej~Powiedz prawdę Sannie, niech nie cierpi~To wyrocznie, powinna sama wiedzieć~Posłuchaj głosu serca Anisho~
Ich słowa i zdania były tak różne, że nie mogłam na nich liczyć. Spojrzałam na nią i rzekłam zagadkowym głosem
- Oto pierwsza lekcja twoja jako wyroczni. Niech ci przodkowie powiedzą czy to on
Sanna zamknęła niepewnie oczy. Widać, że nigdy nie próbowała swoich zdolności jako wyrocznia.
Czekałam dość długo, aż nagle Sanna wybuchła okrzykiem radośni i rzekła
- Duchy mówią,że to on
- Sanno, zaczekaj... - nie zdążyłam dokończyć gdyż Sanna pobiegła w stronę basiora
Musi się jednak bardzo wiele nauczyć. Posłuchała tylko jednego głosu ducha, a inne zignorowała. Będzie tego żałować, ale widać,że tak miało być. Niech się dzieje wola przodków i twoja Matko Wilczyco! Spojrzałam za oddalającą się waderą i posmutniałam. Odeszłam wolnym krokiem i rozmyślając jak to może się skończyć. Basior, który był dla niej przeznaczony nie jest brązowy, gdyż duchy jak na razie nie chcą mi pokazać jego koloru sierści...
<Sanna? Jednak będzie afera .... Tak chcieli przodkowie.... >

Od Zeg'a do Tashy

Brak komentarzy
Uśmiechnąłem się. Ja się tylko zapytałem czy zostanie ze mną, a ona zostało... To się nazywa życie... Życie jak w Madrycie- he he he... Jak to się mówi ^^
Zacząłem nucić melodię mojej ulubionej piosenki.
- Więc chodź pomaluj mój świat... Na żółto i na niebiesko. Niech na niebie stanie tęcza malowana Twoją kredką, więc chodź pomaluj mi życie... niech świat mój się zarumieni niech mi zalśni w słońcu kolorami całej ziemi!
Zaśpiewaliśmy całą piosenkę razem. Razem... było nam tak przyjemnie! Marzenie... Ja ją na prawdę kochaaaaaaam. Jak fajnie, że ona się zgodziła...

<I co było dalej, Tasha? <3 >

Piosenka z tekstem śpiewana przez Tashę i Zeg'a:
http://www.tekstowo.pl/piosenka,dwa_plus_jeden,chod__pomaluj_moj_swiat.html

Od Sanny do Anishy

Brak komentarzy
Wadera posłała mi uśmiech. No to jej odwzajemniłam. Była taka... taka... Nie zwykle zrównoważona, opanowana i spokojna... Och... Mi też by się to przydało.
- Żywioł koloru... Podoba mi się to- odpowiedziałam jej.
Pokiwała głową.
No to ja popędziłam przed siebie. Z radochy zamieniałam rozmaitym przedmiotom kolory. Raz- parę razy nie wyszło ale potem... Świetnie mi szło. ech... wilk musi się wyszaleć przed stanem wyroczni...
- A teraz czego mnie nauczysz?- zapytałam.
Całkowicie zapomniałam o Sillenie, o moich zmartwieniach. Było mi dobrze. Wadera już miała mi mówić gdy...
- Anisha, tego basiora miałaś wtedy na myśli?- zapytałam.
Wadera popatrzyła na mnie a potem na niego.
Sierść miał brązową a za uchem miał piórko. Oczy miał żółtawe. Niestety... Za nim biegła jakaś wadera.
- Tak... Chwilowo- odpowiedziała mi Anisha.
- Jesteś pewna? a kiedy ta chwila się zacznie i kiedy skończy???

<Anisha??? ^^^>

Od Tashy do Zeg'a

Brak komentarzy
Postanowiłam pójść na polanę i coś zapolować. Nagle zobaczyłam królika, szykowałam się do ataku, a tu nagle się z kimś zderzyłam. Spojrzałam na kogo wpadłam, a okazał się nim Zeg. Zrobiło mi się strasznie głupio z tego powodu.
- No fajnie... Śniadanie ci uciekło- powiedziałam.
- To tylko królik... Nic więcej- odpowiedział.
Na twarzy zagościł smutek z tego powodu, że zepsułam mu polowanie i za wczoraj
- Nic się nie stało... -uśmiechnął się po raz pierwszy od wczorajszego dnia.
Byłam trochę niepewna. Zeg patrzył mi prosto w oczy... Czułam jak mi serce łomocze szybciej... Przytulił mnie mocno...a potem mnie pocałował. Nie wyrywałam mu się, a co więcej odwzajemniłam pocałunek. Gdy oderwaliśmy się od siebie byłam cała czerwona jak burak. Zeg się uśmiechnął na ten widok i spytał:
- Czy zostaniesz moją partnerką?
Zaskoczyło mnie to bardzo i nie wiedziałam jak odpowiedzieć, choć odpowiedź wydawała się taka łatwa
- Tak, Zeg zgadzam się! - krzyknęłam radośnie i rzuciłam się mu w objęcia
<Zeg???>

Od Larisy do Exel'a

Brak komentarzy
Miałam teraz poważny kłopot z podjęciem właściwej decyzji. Zgodzić się i narazić na niebezpieczeństwo? Odmówić i potem żałować? /najpierw chciałam znaleźć Hirona i poważnie z nim porozmawiać. Przecież ktoś go poprosił o zabójstwo, więc będzie musiał mi powiedzieć kto. A może to był on sam? Miałam nadzieje, że nie.
-Sama nie wiem... -położyłam się na ziemi.
-Zgódź się. Nic nie tracisz... -powiedział- I... Będziemy tam razem. -dodał na otuchę. Niestety nawet jego miłe słowa nie pomagały. Chciałam wiedzieć dlaczego ktoś chce mnie zabić i czemu... Każdy by przecież chciał wiedzieć.
-Zrobimy tak... -szepnęłam. Musiałam się dokładnie zastanowić nad planem. -Pójdziemy najpierw do Hirona. Wypytam się go o wszystko. Musi coś wiedzieć. W końcu ktoś mu zlecił zabójstwo... a potem...
-Co?! Mogę wiedzieć.. co ten cały Hiron i jakiś ktoś i zabójstwo? -zaczął sam plątać się w słowach.
-Eh... Długo by opowiadać. -wysłałam mu zmęczone spojrzenie. Niestety dalej był uparty.
-Albo mówisz, albo... mnie tracisz. -uśmiechnął się. Nie miałam wyjścia. Miał minę zwycięscy.
-No to... Pewnego dnia obudziłam się w jakieś innej norze i tam był Hiron. Uwolnił mnie ale potem znów chciał zabić, a potem Red zrobił mu... małą krzywdę i ja go... uratowałam i potem chciałam się... zabić... i on mnie uratował... i powiedział, że ktoś zlecił mu, że ma mnie zabić, ale gdy mnie zobaczył... nie chciał.. i.. no tytle. -skróciłam całe wydarzenia. Było rzecz jasna trochę inaczej, ale nie chciało mi się tyle gadać. Musiałam się dowiedzieć kto chce mnie zabić!
-Aha... -basior patrzył się na mnie całkowicie zdziwiony. -Czyli... on może nam powiedzieć kto to?
-Dlatego chce do niego iść... Problem w tym, że nie bardzo wiem gdzie może być. -popatrzyłam na wodę. -Chodź za mną. -dałam po czym obije ruszyliśmy pędem z jaskini. Biegliśmy przez pola i lasy. Po chwili dotarliśmy na miejsce gdzie kiedyś leżał ranny Hiron. Zza krzaku zobaczyłam jego skrzydło.
-Hiron! -krzyknęłam uradowana i rzuciłam się na niego. Basior odwzajemnił mój uścisk.
-Co ty tu robisz Mała? Żegnaliśmy się... na zawsze, a tu proszę.  -lekko ugryzł mnie w ucho. Lubiłam jak mi tak robił. Dopiero po chwili przypomniałam sobie o Exel'u.
-Wiem, wiem... Oh... Exel to Hiron, Hiron to Exel. -przedstawiłam sobie ich obu. Na całe szczęście Ex był spokojny, a Hiron chyba nawet się cieszył, że przyprowadziłam towarzysza. Stwierdziłam, że brakowało mu męskiej gadki. Red się przecież do tego raczej nie nadawał.
-Mam ważną sprawę. -spojrzałam białemu basiorowi prosto w oczy. Był teraz całkowicie inny.
-Chodzi o mojego zleceniodawcę? -zrobił teraz zniesmaczoną minę. Musiał mieć co do niego złe skojarzenia.
-Tak. -zaczął Ex. Hiron się do niego uśmiechnął.
-No nie wiem czy mogę...
-Musisz! -krzyknęłam zrozpaczona i rzuciłam się mu w ramiona.
-Nie wiem za wiele... Powiedział, że jest był twoim chłopakiem i że zabiłaś jego rodziców. Chce się zemścić. -spojrzałam na niego osłupiała. Nigdy nie umiałam zabijać i nigdy nie miałam chłopaka.
-Dziękuję... -szepnęłam mu do ucha i lekko go ugryzłam.
-Ale nie jesteś na mnie zła? -w jego głosie wykryłam nutkę smutku.
-Oczywiście, że nie! Musisz mnie częściej odwiedzać, ale może... jak wszystko się wyjaśni -zaśmiałam się. Przytuliłam go raz jeszcze po czym wszyscy się pożegnaliśmy. Obiecał mnie odwiedzać. Gdy wróciliśmy do jaskini runęłam na ziemie zmęczona, a Ex poszedł w moje ślady.
-To co? Zgadzasz się? Tylko tak dojedziemy do prawdy... -szepnął mi do ucha i otarł głową o moją szyje.
-Chyba nie mam wyjścia... -odparłam i jeszcze raz spojrzałam na słońce. Za chwilę miałam przenieść się w przeszłość, ale teraz chciałam nacieszyć się teraźniejszością. -Zgoda. -dodałam po namyśle.

(Ex? Opisz wszystko w tej przeszłości bo ja w sumie nie mam pomysłu xD)
-

Od Sillena do Nehariki

Brak komentarzy
Obudziłem się rano w jaskini a obok nie było nikogo. Poderwałem się i wybiegłem z jaskini. Biegałem po okolocy szukając Nehariki. Nagle ją zobaczyłem. Leżała pod drzewem
-Martwiłem się o ciebie- powiedziałem podchodząc...

Neh?? <Sorry że krótkie ale brak weny>

Od Zeg'a do Tashy

Brak komentarzy
Wadera dała mi całusa w policzek... Poczułem w tym miejscu ciepło, które stopniowo rozgrzało mnie od środka.
- Zaczekaj... Albo nie... idź- powiedziałem.
O kurde, po co ja to wołałem! Spaliłem się ze wstydu. Ach...!!! Spaliłem! Mam już dość ognia na dziś. Waleriusz usnął na mojej głowie.
Nie mieliśmy gdzie mieszkać... Bezdomni, no po prostu bezdomni.
Usnęliśmy na polanie w świetle księżyca.

*Poranek*

Wstało słońce. Przypomniałem sobie wczorajszą historię... Ech...
Zrobiłem się głodny. W oddali zobaczyłem królika.
- Poczekaj Waleriuszu...- powiedziałem do szczura.
Po cichu zacząłem skradać się do królika. I...
B U M
- Ej!!!
To była... Tasha!!!
Najwyraźniej oboje polowaliśmy na tego samego zwierza.
- Nic ci się nie stało? Znowu... To moja wina...- przepraszam.
Była smutna... Tak samo jak ja.
A królik nam uciekł... -_-
- No fajnie... Śniadanie ci uciekło- powiedziała.
- To tylko królik... Nic więcej- odpowiedziałem.
Popatrzyła na mnie smutno. Wiedziałem, że chodzi jej o wczoraj.
- Nic się nie stało... -uśmiechnąłem się po raz pierwszy od wczoraj.
Wadera była trochę nie pewna. Popatrzyłem jej prosto w oczy... Serce załomotało mi szybciej... Przytuliłem ją mocno... Jak najmocniej potrafiłem. Pocałowałem ją. Nie wyrywała się...

<Tasha??? ♫>

Od Anishy do Sanny

Brak komentarzy
Uśmiechnęłam się lekko, gdy się zezłościła na siebie za to, że jej nie wyszło..
- Spokojnie, dziecko. Wiem, że dziwisz się dlaczego moimi żywiołami jest Życie i Światło. W swoim czasie ci to wyjaśnię, a teraz wiesz, dlaczego ci nie wyszło? - spytałam
Pokręciła głową
- Zdenerwowałaś się. Musisz się uspokoić i skoncentrować się to na pewno ci wyjdzie. Spróbuj jeszcze raz, ale tym razem spokojna i skoncentrowana bądź - poprosiłam ją
Młoda wilczyca stanęła przed fioletowym drzewem i się skupiła oraz uspokoiła. Drzewo zmieniło się z koloru fioletowego na czerwony, a gdy spróbowała znowu to udało jej się zmienić kolor drzewa na taki jaki chciała, a na końcu przywróciła drzewu normalny kolor. Sanna była uradowana jej sukcesem jaki udało jej się osiągnąć
- Dziękuję Anisho! - krzyknęła radośnie - A teraz powiesz mi dlaczego masz takie żywioły?
- Dobrze, ale usiądźmy sobie - po tym jak usiadłyśmy zaczęłam opowiadać - Raz na 500 lat rodził się wilk z żywiołami Życia i Światła. Zanim stałam się wilkiem tych żywiołów przede mną był basior o imieniu Erinor. Po 500 latach urodziłam się w watasze Żywiołów i byłam posiadaczką tych żywiołów, gdyż to Matka Wilczyca wyznacza wilka, który będzie miał te żywioły aż do swojej śmierci. Erinor był nieśmiertelnym wilkiem, tak jak ja i tylko jak ktoś nas zabije to przyjdzie za 500 lat następny wilk z tymi żywiołami. Tak po krótce ci wyjaśniłam
- Ile masz lat? I co taki wilk potrafi? - zaczęła wypytywać
- Coś między 500, a 600 lat moja droga, a co potrafię to już inna sprawa. Mhm... no nie wiem np. tworzenie życiowej energii,powoływanie przedmiotów nieożywionych do życia,kontrolowanie energii życiowej,absorbowanie energii życiowej,zmienianie jednej formy życia w inną,manipulowanie procesem starzenia się, kontrola światła, tworzenie go i tego typu rzeczy Sanno
Wstałam i spojrzałam w niebo, a potem na Sanne i posłałam jej uśmiech, gdyż już wiedziałam jaki ma drugi żywioł
<Sanno?? Co do żywiołu na razie poczekamy z jego ujawnieniem, przynajmniej Anisha się z nim jak na razie nie zdradzi >

Od Sanny do Anishy

Brak komentarzy
Reakcja moja na te słowa była... Dziwna. Dlaczego akurat życie i światło?
Postanowiłam nie zadawać tego pytania.
- Yhm...- odpowiedziałam.
- A skąd mam wiedzieć jaki jest mój żywioł?- zapytałam
Szczerze powiedziawszy nie wiedziałam... W ogóle nie podejrzewałam. Jestem tylko wilkiem koloru. Kolor jest moim żywiołem.
Wadera zamyśliła się. No to ja skorzystałam z okazji i pokazałam jej co umiem.
W pobliżu stało duże, zielone drzewo. To jednym rzutem mojego oka na nie zmieniło się w... fioletowe.
- Kurde! Miało być czerwone!- krzyknęłam.

<Anisha?? Wybacz, że takie krótkie ale chcę wiedzieć czy wiesz jaki jest mój żywioł ^^^>

Od Exel'a do Larisy

Brak komentarzy
Widać było, że ta karteczka, a raczej te słowa na tej karteczce ją zaniepokoiły. Była całkowicie wystraszona. Przyznam szczerze, że ja też się trochę bałem. Ale nie tego wilka, nie o swoje życie bo nie o moje chodziło, chodziło o waderę. Mi na niej zależało. Nie chcę by ją coś złego spotkało. Poświęcę się dla niej byle by wszystko było dobrze. Po prostu, w skrócie mówiąc: sprawa zrobiła się poważna. Nie pomyślałem o tym w ogóle, że może nam coś zagrażać.
Postanowiłem ją trochę pocieszyć, chodź nie byłem pewny czy to coś da:
- Hej... wszystko będzie okej, no nie? Pogadam sobie z tą osóbką, rozwiążemy kilka problemów i mam y z głowy kłopot. Za nie długo jeszcze z tego wszystkiego śmiać się będziemy... Jestem pewny, że będzie okej...
Ale tak na prawdę nie byłem pewny.
- Ale ta sprawa jest zbyt poważna. Jej tak szybko nie rozwiążesz- odpowiedziała mi.
Wadera wciąż patrzyła na tą karteczkę. Bardzo się tym przejęła.
- A podejrzewasz który z nich mógł to zrobić?- zapytałem.
Popatrzyła na mnie podejrzliwie.
- A skąd wiesz kogo mam na myśli?!- zapytała.
Nie pomyślałem, że ten czas nadejdzie. Że trzeba będzie się za chwile cofnąć w czasie. Nigdy jeszcze tego ie robiłem... No może raz. I tyle. To będzie trudne.
- A no... Wyrocznią jestem a w dodatku... Jestem... Jestem... Wilkiem Czasu Mogę się bezproblemowo cofać w czasie jak również patrzeć co przyniesie los. I wiem co przyniesie... Niestety...- odpowiedziałem.
- Czyli wiesz o kogo mi chodzi?- zapytała.
- Tak... Ale, żeby ustalić szczegóły trzeba będzie cofnąć się w czasie. Zwykłe opowiadanie nic nie pomoże, trzeba ZOBACZYĆ szczegóły. Może coś ci umknęło... Tylko musisz się zgodzić.

<Larisa, zgadzasz się na podróż w czasie? Bo wiesz... Jest jeszcze opcja, że tam utkniemy XD ale by było ... ♫ >

Od Tashy do Zeg'a

Brak komentarzy
To, co zobaczyłam w sensie to jak wyglądał Zeg mnie przeraziło. Zobaczyłam jak powoli powraca do swej naturalnej formy, ale ta wadera... Widać było, że jest chorobliwie zazdrosna o Zeg'a.. Spojrzałam na Waleriusza, który się trząsł ze strachu.. Podeszłam do szczura i zaczęłam go łagodnym głosem uspokajać. Po kilku sekundach się uspokoił, a Zeg powrócił do swej formy. Spojrzał na mnie i chciał coś rzec, ale mu nie pozwoliłam...
- Dziękuję - to jedno słowo przyszło mi do głowy, po czym spuściłam łeb
Zaczęliśmy dalej zbierać zioła w milczeniu. Chciałam zagadać do Zeg'a, ale nie wiedziałam jak i co mam mu powiedzieć... Nad jeziorem śmierci znaleźliśmy Gwiazdę Poranka, zebraliśmy ją w kilku sztukach.. Została nam ostatnie zioło do zebrania....  Poszliśmy w góry, gdyż coś mi się z nimi kojarzyło. Elltharis nas prowadził, gdyż jako dzieciak się wychowywał w tych górach, więc znał każdy zakamarek w tym miejscu. Po godzinie znaleźliśmy brakujący element. W drodze powrotnej panowała cisza między nami. Na prawdę pragnęłam się odezwać do Zeg'a, ale się trochę bałam jak zacząć rozmowę i co mu powiedzieć... Elltharis wiedział, że coś mnie gryzie, więc telepatycznie rzekł do mnie:
~Nie wiesz jak się odezwać do basiora?~
Skinęłam potwierdzająco głową. W końcu doszliśmy do mej jaskini. Spojrzałam w smutne oczy basiora. Nie wiem co mnie podkusiło, ale dałam mu buziaka w policzek...
- Jeszcze raz dziękuję za wszystko - po tych słowach znikłam w jaskini
< Zeg? I co ty na to????? >
Made by Schizma