poniedziałek, 26 stycznia 2015

Od Larisy do Red'a

Byłam trochę oszołomiona. Przed chwilą ludzie weszli prawie na terytorium watahy, a siostra Willa musiała rozstrzygać jak ma na imię!
-Dobra. Teraz najważniejsze jest to, że ludzie tu byli i mogli jeszcze wrócić! -krzyknęłam ze złością. Wydawało mi się, że każdy mnie ignoruje, że nic nie znaczę... Czułam się potwornie. Co z tego, że jestem bardzo młoda? To nie oznacza, że głupia.
-No to trzeba coś z tym zrobić... -powiedział Will w zastanowieniu. Czułam na sobie wzrok wadery.
-Ma ktoś jakieś pomysły? -spytała. Myślałam, ale żadnego nie wymyśliłam.
-Może... oni tu czegoś szukają? -zaproponował Red.
-No na pewno. Tylko czego! -odpowiedziałam. Byłam wściekła. Każdy mnie ignorował!
-Musimy ich przepłoszyć. -stanowczym głosem oznajmił alfa. -Lia się tym zajmie. Pójdziesz tam i sprawdzisz czy wrócili. Jeśli tak będziesz musiała ich wygonić.. jakoś.
-Ja?? No... nie wiem. -zaczęła, ale brat nie pozwolił jej dokończyć.
-Will? -zaczęłam. -Mam złe przeczucia... Może lepiej żeby ktoś z nią poszedł? -spytałam z troską. Na początku byłam do niej nastawiona negatywnie. Nie mówię, że to się zmieniło ,ale tu trzeba było dbać o watahę... Każdego wilka. Popatrzyłam się na Red'a. Patrzył na waderę, ale tak inaczej... Zaczynałam robić się zazdrosna i wściekła.
-Ja potrafię być samodzielna. Nie jestem szczeniakiem. -zaczęła. Wiedziałam, że to najgorszy dzień mojego życia. Cały czas z kimś się kłóciłam.
-Pójdzie z nią Red. -zadecydował Will i odszedł. Był bardzo zamyślony, a ja zła.
-To ja żegnam. -powiedziałam przez zęby i zaczęłam iść do jaskini.
-Nie życzysz mi powodzenia? -zapytał basior.
-Masz Lia'e. -czułam jak zabiera mi się na płacz. -Idźcie, bo zaraz będzie ciemno. -poradziłam i zaczęłam biec do nory. Łzy same mi leciały. Po kilkunastu minutach biegu doszłam do nory. Był właśnie zachód słońca. Położyłam się na skraju jaskini i płakałam. Żałowałam, że tak oceniłam siostrę Will'a. Przecież nawet jej nie znałam. Ale słowo zostało powiedziane. Teraz pomyśli sobie o mnie coś okropnego. A Red patrzył się na nią jak na obrazek. Mogłam być zazdrosna! Miałam prawo. Leżałam i patrzyłam jak słońce chowa się za wodą. Byłam sama. Całkowicie sama. Poczułam jak powieki same mi się zamykają. Potrzebowałam odpoczynku.

                                                                                *  * * * *
-Gdzie ja jestem?! -wrzasnęłam. Obudziłam się całkiem gdzie indziej. Leżałam teraz w ciemnej, olbrzymiej norze. Było tam zimno i panował obrzydliwy zapach. Nagle zobaczyłam promień światła. Postanowiłam spróbować się wydostać. Chciałam wstać, ale nie mogłam. Poczułam, że mam związane łapy. -Ale jak? -szepnęłam.
-Taa.. Uczyłem się cały rok by opanować jak się związuję, ale musisz przyznać, że rezultaty są zadziwiające. -nagle usłyszałam piękny, melodyjny głos. To był jakiś basior.
-Co ja tu robię? Kim jesteś?! -warknęłam.
-Mów mi Hiron. Jestem basiorem. -zaśmiał się. -Co ty... tu? Hm...
-Albo mi powiesz, albo...
-A! Boje się ciebie. -wilk śmiał się. Całej sytuacji nie rozumiałam. O co tu chodziło? Po policzku popłynęła mi łza. Basior widząc to podszedł i objął mnie skrzydłem. Po chwili rozwiązał mnie.
-Odprowadzę Cię. -szepnął mi do ucha. Byłam jak zaczarowana. Może to ten jego głos? Nie odpowiedziałam nic. Znów zasnęłam. Obudziłam się już w swojej jaskini.
-Jak?? -byłam przerażona.
-A no tak.
-Masz mi to wszystko wytłumaczyć! --krzyknęłam. Uśmiechnął i znów objął mnie skrzydłem.
-Widzisz... Spodobałaś mi się. -zaczął się znów śmiać. Widziałam, że kłamał, ale udawałam, że przyjęłam to jako prawdę. - Możemy być przyjaciółmi? -teraz na pewno mówił prawdę! Widziałam, że trochę zawstydzony.
-Oczywiście. -uśmiechnęłam. Sama nie wiedziałam czemu się zgodziłam. - Opowiedz coś o sobie.
-No nie wiem...
-Dajesz.
-Dobra... No więc jestem strasznie stary.
-Jak stary?
-Mam 5 lat. -zaśmiał się. - i mam poczucie humoru. Nie znam swojej rodziny i mi się podobasz. Moim żywiołem są toksyny. Teraz ty.
-To dlatego ja tak usypiałam... toksyny. No, ale  mam aż dwa lata i .. nie lubię mówić o sobie. Moim żywiołem jest woda. -poczułam się trochę zawstydzona. Przytulił mnie mocniej i uśmiechną się. Byłam prze szczęśliwa.
-A imię? -spytał Hiron.
-Larisa... -odpowiedziałam. Znów mnie ścisnął. Przypomniałam sobie o Redzie. Nagle do usłyszałam kroki do mojej nory. Byłam przerażona. Nie zdążyłam nic powiedzieć. Ujrzałam Will'a, Lia'e i Red'a. Patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Hiron szybko wstał i odleciał, a ja zostałam sama.
-Kto to był?! -zapytał Will i Red równocześnie. -Nic Ci nie jest?
-Niee... To.. przyjaciel. -powiedziałam zawstydzona i popatrzyłam na Red'a. Był wściekły. Było mi wstyd, ale ja sama nie wiedziałam co robił z Lią.
-Warto wiedzieć. -wyszeptał przez zęby Red.
-Ludzie znów przyszli, ale zostali przepłoszeni. -zaczęła wadera. Spojrzała na Red'a i na mnie. -Will? Zostawmy ich samych.-powiedziała po czy razem z alfą wyszli. Zostałam sama z basiorem. Usiadłam i patrzyłam się w ziemie.
-Nie rozumiem o co się tak denerwujesz.
-Mogło Ci się coś stać! -zaczął. -Byliśmy tu wcześniej, a Ciebie nie było. Co się stało? Skąd go znasz? -czułam się jak jakiś przestępca. Przecież ja nic złego nie zrobiłam. Niestety sumienie nie dawało mi spokoju.
-Ojej... nic wielkiego. Po prostu usnęłam ,a potem obudziłam się gdzie indziej i on mnie uratował. -skłamałam. Przecież było troszkę inaczej. -On nie jest zły. -dodałam i podeszłam do Red'a. -Nic mi nie jest. -szepnęłam i przytuliłam się mocno do piersi basiora.
-Masz dużo szczęścia... -szepnął mi do ucha i lekko nagryzł. Było mi dość przyjemnie, ale sumienie znów zaczęło się odzywać. -Powiesz chodziarz kto to?
-Hiron...
-I przyjaźnicie się tak od niedawna..
-Od kilku chwil.. -mówiłam prawdę. Wiedziałam, że jest trochę zazdrosny i nie wiedziałam czy Hiron jeszcze wróci. Miałam kłopoty... Wtuliłam się mocniej w basiora. Chciałam zapomnieć o całej sytuacji.

(Red?  :D )

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Made by Schizma