wtorek, 2 lutego 2016

Od Larisy CD Sashy

Ucieszyło mnie to, że basior pomógł się nam wydostać. Miło z jego strony.
- Poradziłybyśmy sobie same - zażartowałam i wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. Hiron tylko prychnął. Rana po ugryzieniu byłą niewielka, ale bolało. Na szczęście uodporniłam się już na ten rodzaj uczucia. Spojrzałam w dróżkę, którą uciekł Red.
- Mam niestety złą wiadomość. Podsłuchałem rozmowę Red'a z owymi basiorami i ... -przerwał. Obie z Sashą wyczekiwałyśmy dalszej wypowiedzi. Przełknął ślinę i wbił wzrok w moją towarzyszkę. Poczułam lekkie uczucie zazdrości, ale szybko je z siebie wypleniłam. - To Ciebie szuka - dodał. Zauważyłam jak wadera napina w zamyśleniu mięśnie pyska.
- Nie rozumiem - mruknęłam pod nosem. Spuściłam wzrok w ziemie i usiadłam. Zastanawiałam się co ich łączy i o czym nam nie mówią. - Znacie się?
- Całkowicie nie - odpowiedziała. Nie musiałam dłużej wypytywać, bo widziałam, że mówi prawdę. Nagle przed nami stanął Red. Hiron chciał się na niego rzucić, ale potrzymałam go.
- Pozwólcie, że wszystko wam wytłumaczę - uśmiechnął się, ale zbyt sztucznie by tego nie zauważyć. - Ten idiota dobrze słyszał. Tutaj nie chodzi o Ciebie kochanie. Oczywiście przy okazji chciałem się z Tobą spotkać - kontynuował - Ta o to młoda wadera to miała być moja przyszła żona. Jej rodzice przeżyli i trzy lata po rozpadzie naszej watahy spłodzili właśnie ją - przerwał i spojrzał na mnie - To byli też twoi rodzice. To twoja siostrzyczka.
- Widziałam jak zabijają matkę i ojca, rodzeństwo. Co to ma wszystko znaczyć?- szepnęłam. Nie wiedziałam jakie są we mnie uczucia i to mnie całkowicie rozbijało.
- Nie zabili ich. Wzięli obojga do cyrku i tam żyli. Owszem szczeniaki wybili, ale starych wzięli - odwrócił wzrok patrząc na Sashę. - Niedawno do mnie przyszli. Wszystko mi powiedzieli i odeszli. Niestety dowiedziałem się też, że musi ona zostać moją żoną.
- Dlaczego? -spytała całkowicie zdezorientowana Sasha.
- Twoi i moi rodzice zawarli pakt z pradawnymi duchami. Jeżeli któreś z nas odmówi zostaniemy przeklęci - zmarszczył brwi. Otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale nie wydobyło się ze mnie ani słowo.
- Nienawidzę ich - szepnęłam bardziej do siebie niż do reszty. Hiron delikatnie okrył mnie swoim skrzydłem, ale ja spod niego wyszłam.
- Jedynym wyjściem jest zabicie twojej siostry, albo mnie. Ja jej nie kocham. To dlatego stwierdziłem, że muszę to zrobić. Zabić - mówił. Przerwała mu Sasha.
- Wzajemnie. W takim razie musimy urządzić turniej na śmierć.... lub życie - przełknęła ślinę. Nie miała z nim szans.
- Żadne z was nie będzie się zabijało. Znajdziemy inny sposób -zaprotestowałam i zbliżyłam się o krok do Red'a. Nie mogłam patrzeć na Sashę. Wiem, że nie była niczemu winna, ale patrząc na nią przypominała mi się moja najstarsza siostra. Pamiętam jak razem śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy się. Dopiero teraz przypomniałam sobie wszystko. Mój dziadek naopowiadał mi kłamstw, a ja uwierzyłam, bo byłam szczeniakiem. Na szczęście wszystko już pamiętam.

Sasha? :D

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Made by Schizma