-Na pewno..... Widzisz krew przestaje już lecieć - powiedziałam z nadzieją w oczach
- Tak, ale ban... - przerwała. Bandaż całkowicie zsunął mi się z łapy. O nie... Teraz zobaczy te wszystkie blizny... Zadrapania. Kilka ran było otwartych...
- To dlatego była krew - pomyślałam. Wadera stała wryta. Szybko zapięłam bandaż na łapie. Na szczęście się udało.
- No nie stój tak - powiedziałam
- Ale co to było?
- To? Ślady z przeszłości, nie ma o czym gadać, jestem taką kaleką, która jak sobie czegoś nie zrobi to umrze - rzuciłam i uciekłam Zaczęłam biec przez las. W pewnym momencie zabrakło mi sił. Usiadłam. Starałam się złapać powietrze.
* * *
Oddychałam już normalnie. Nagle usłyszałam, że ktoś idzie. Obejrzałam się. To była ta biała wadera...
- Proszę... Nie mów nikomu o tym. Nie chcę, żeby wiedzieli. To wszystko... te rany... to tylko moja wina. Po prostu jestem niezdarą - powiedziałam. Siedziałam w ciszy oczekując na odpowiedź.
Larisa?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz