środa, 10 lutego 2016

Od Jonath'a Cd Jasminy

Pożegnałem waderę i odeszłem do swojej jaskini. Był
chłodny, a jednak znośny dzień. Gdy znalazłem się w
środku, począłem rozmyślania, z których niedługo
wyrwały mnie głosy psów myśliwskich, a później 
strzały. Z czasem zaczęły być częstsze. W pewnym
momencie, usłyszałem nie tylko stuk kopyt, ale też bieg wilka.
I zupełnie nie oczekiwanie, czas stanął w miejscu. Głosy
ucichły, a mucha która wleciała do jaskini, znieruchomiała
w powietrzu. Miałem świadomość, że czas stanął, ale
nie ogarniałem, czemu i ja się nie zatrzymałem. Ale to
wszystko trwało zaledwie pięć sekund, po czym wszystko
wróciło do normalności, o ile można to tak nazwać...
W mojej jaskini nie było moich współlokatorów. Byłem sam.
Po chwili zauważyłem na wpół żywą, ostatkami sił wbiegającą
znaną mi sylwetkę...

***

To była Jasmina. Natychmiast zauważyłem że z jej boku leci
krew. Ludzie nie strzelili do niej z łuku, ale z specjalnego
sztucera. - Ocknij się! - szturchałem ją. Wadera nie reagowała.
Zacisnąłem zęby. Nie wiedziałem co robić. Umiem świetnie
walczyć, a nie uzdrawiać wadery postrzelone w bok
sztucerem myśliwskim...

Jasmin?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Made by Schizma