piątek, 5 lutego 2016

Od Meridy

-Chlip, plusk- mniej więcej takie odgłosy słyszałam od ładnej godziny przedzierając się na drugą stronę przez rzekę. -Bloki, wieżowce, drapacze chmur, a już zwykłego mostu to ludzie nie mogli wybudować-pomyślałam już zmęczona i cała mokra. Nagle stanęłam, dosięgając już dna rzeki. Chwile później poczułam pod sobą piasek i nagle wyobraźnia wzięła górę. Zamiast leśnych drzew ukazały mi się palmy, a przede mną ukazał się wielki ocean. Brakowało jelenia żeby moja wyobraźnia wzięła górę i przemieniła go w wielbłąda- zaśmiałam się. Na wodzie ukazał mi się żaglowiec. Zbliżał się majestatycznie w moją stronę, a za nim niebiesko biały stateczek sunął po wodzie. Po chwili był już przerażająco blisko i w tej chwili ,,ocknęłam'' się. Zobaczyłam zamiast pojazdu wodnego wilka płynącego w moją stronę czyli tzw.,,żaglowca'' i wołającego na pomoc. Za nim ,,statek'', czyli rozdrażniony niedźwiedź. W tej chwili znowu wskoczyłam do rzeki, płynąc w stronę żaglowca, ahhh- wilka. Dzieliło mnie kilka kroków, płynięć do wilka w potrzebie, może powinnam sobie wyobrazić królika którego ściga zajączek? Na pewno byłoby to bezpieczniejsze, ale mniej ciekawe niż-TO. Tu nagle moja łapa odbiła się od kamienia pod wodą i skoczyłam prawie tak dobrze jakbym umiała latać, albo była gimnastyczką.

Ktoś?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Made by Schizma