- Rozumiesz? -
Musiałam bardzo się postarać, żeby nie wyjść na głupią.
- Tak, tak - powiedziałam szybko i dodałam - Dzięki za pomoc -
Wyszłam z jaskini i udałam się do swojej. Moją uwagę przykuło to, że pobliski krzak róży (który tu rósł od pewnego czasu) był całkiem pozbawiony kwiatów. Szkoda.... Róże miały bardzo duże pąki. Gdy już chciałam wejść do jaskini zauważyłam jakiś kształt uformowany z płatków róży. Zaraz?! Z mojej róży?!
- Tak... Wdech... Wydech.... -
Tylko to miejsce mnie uspokajało. Nagle poczułam czyjąś obecność. Inny wilk... Wciągnęłam jak najwięcej powietrza... Znam tego wilka... Jeszcze raz wdycham zapach.... Obcy... Wstałam ze słabym uśmiechem i odkręciłam się w jego stronę.
- Mam ci pomóc wyjść? - warknęłam
Odpowiedziało mi milczenie.
- Słuchaj... Wiatr cię zdradził... - ostatnie słowo wypowiedziałam bardzo wolno
I dopiero teraz doszło do mnie, że to ten sam co kiedyś. Cofnęłam się, a wilk wyszedł z ukrycia.
- Mam nadzieję, że nikomu niczego nie wypaplałaś - zbliżył się
- Nie, nikomu nic. Mogę iść? - pytam go jak małe dziecko rodzica
- Jeszcze nie... Muszę mieć pewność, że twój kochaś...-
- Przepraszam bardzo?! Jaki kochaś? -
- A ten taki rudy. Ciągle się za tobą kręci -
- I co z tego?! Jego zostaw w spokoju, on nie jest w nic wmieszany -
- A co do tego to się przekonamy... Pamiętaj czyj nosisz znak - warknął i odbiegł
Usiadłam, a cały strach ze mnie zleciał. Po jaką ciasną się w to wplątywałam? Po tym wszystkim chyba wrócę do domu. [...] Gdy ustałam przed jaskinią znowu zobaczyłam akt miłosny.
Jonathan? Co tym razem wymyśliłeś? A nad zabiciem cię jeszcze się zastanowię... Sory, że tak długo nie odpisywałam - nie miałam prądu.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz